Od razu powiedzieliśmy nauczycielom, na co mogą liczyć. Byliśmy za to krytykowani - powiedział w "Faktach po Faktach" prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski przyznał, że jest "w podobnej sytuacji". - My od razu mówiliśmy bardzo wyraźnie, że nie ma możliwości zapłaty za strajk - potwierdził. Samorządowcy tłumaczyli, że pieniądze mogą zostać przekazane nauczycielom tylko "zgodnie z prawem".
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski i prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak byli pytani w "Faktach po Faktach", jak zamierzają pomóc strajkującym nauczycielom oraz oświacie w swoich miastach.
Pod koniec kwietnia po 19 dniach został zawieszony strajk nauczycieli. Organizujące go centrale związkowe zapowiadają możliwość ponownego podjęcia tej formy protestu od września. Pozostało jednak pytanie, co z wynagrodzeniem za czas, w którym strajkujący nie prowadzili lekcji. Szacowano, że nauczyciele muszą się liczyć nawet z 70-procentowym obniżeniem kwietniowych pensji.
Zgodnie z Ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych za czas strajku nie przysługuje wynagrodzenie zarówno nauczycielom, jak i innym pracownikom szkoły. Wypłaty wynagrodzenia w takiej sytuacji nie przewiduje również Karta Nauczyciela.
Jaśkowiak: od razu powiedzieliśmy nauczycielom, na co mogą liczyć
- Staramy się inwestować w oświatę. Na to przeznaczmy ponad jedną czwartą naszego budżetu. To najważniejszy wydatek w budżecie Poznania. Inwestujemy w nowe szkoły - wyliczał Jacek Jaśkowiak.
Zastrzegł jednak, że samorząd "od razu powiedział nauczycielom, na co mogą liczyć". - Pieniądze pozostawimy w gestii dyrektorów szkół, one będą mogły być zgodnie z prawem przekazane nauczycielom, czyli w formie zajęć dodatkowych i ewentualnych nagród. Natomiast musi to być zrobione w taki sposób, żeby nie naruszono dyscypliny finansów publicznych - tłumaczył.
- To od samego początku udało nam się jednoznacznie powiedzieć, byliśmy za to krytykowani, bowiem podnoszono, że inne samorządy będą te środki wypłacać nauczycielom za czas strajku - dodał.
Jak powiedział, samorząd "szuka rozwiązań, szczególnie dla tych nauczycieli, którzy są małżeństwami nauczycielskimi i w ten sposób budżet rodziny został podwójnie dotknięty problemem lub też tych nauczycieli, którzy samodzielnie wychowują dzieci".
Prezydent Poznania przyznał, że szukają rozwiązań poprzez "wsparcie z funduszu socjalnego, czy też udzielania różnego rodzaju pożyczek, które byłyby zgodne z prawem".
- Ja uważam, że ten protest był potrzebny, od lat wynagrodzenie nauczycieli jest niskie. Od tego zawodu odchodzą osoby utalentowane - zauważył.
Majchrowski: od razu mówiliśmy, że nie ma możliwości zapłaty za strajk
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski przyznał, że jest "w podobnej sytuacji". - My od razu mówiliśmy bardzo wyraźnie, że nie ma możliwości zapłaty za strajk. To ustawa wyraźnie precyzuje - podkreślił.
- My - tak jak w Poznaniu - nie zmniejszamy funduszu, zostawiamy te pieniądze dyrektorom szkół, którzy mogą je rozdysponować. Ale proszę pamiętać o jednej rzeczy - te pieniądze trzeba też rozdysponować między osoby, które wtedy pracowały, które opiekowały się dziećmi. To jest cała gama osób, które powinny dostać za to dodatkowe wynagrodzenie - mówił Majchrowski.
Zaznaczył również, że to nie samorząd jest pracodawcą dla nauczycieli. - Samorząd jest pracodawcą dla dyrektorów szkół, a dla nauczycieli pracodawcą jest dyrektor szkoły. I na linii dyrektor - nauczyciel powinny się rozgrywać te wszystkie sprawy finansowe - stwierdził.
- Oznacza to w praktyce, że my ze swej strony jako miasto dołożymy wszelkiej staranności, aby nauczyciele otrzymali pieniądze, które im się należą. Podkreślam, należą - dodał.
"Trudno się nie wypowiadać, gdy PiS demoluje ustrój państwa"
Prezydenci miast odnieśli się również do wykładu Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim.
Jacek Jaśkowiak pytany, co myśli o opiniach, że przewodniczący Rady Europejskiej czy prezydenci miast nie powinni się mieszać do polityki krajowej, odparł: - Nie znam ograniczeń, które by powodowały, że przewodniczący Rady Europejskiej czy prezydent miasta nie mogą się wypowiadać w sprawach publicznych. Byłoby to ograniczenie.
- Ja się cieszę, że Donald Tusk w tak ważnych czasach (…) się wypowiada i zabiera głos, w szczególności, gdy dochodzi w Polsce do łamania konstytucji. To wystąpienie było dobre, mocne, wyważone - ocenił prezydent Poznania.
- Wielokrotnie słyszałem z ust kolegów, czy niekolegów, czyli polityków Prawa i Sprawiedliwości, iż prezydenci miast, samorządowcy nie powinni się wypowiadać w sprawach publicznych. Ale trudno się nie wypowiadać, gdy Prawo i Sprawiedliwości w ciągu tych trzech lat demoluje ustrój państwa, ogranicza prawa samorządu, nakłada na nas dodatkowe obowiązki. W związku z tym ja uważam, że nie możemy się chować za urzędem, nie możemy uciekać przed wypowiedziami, również krytycznymi w stosunku do rządu, w stosunku do tych rzeczy, które się dzieją - powiedział.
"Swoje myślę, swoje robię"
Nie zgodził się z nim prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. - Ja staram się nie angażować w politykę, nie wypowiadam się na tematy bieżącej polityki. Swoje myślę, swoje robię. Mam świadomość pełną tego, że wśród mieszkańców mam zarówno zwolenników jednej, jak i drugiej opcji, a także jeszcze innych - tłumaczył.
- W tej chwili mamy taką sytuację, że mamy wojnę dwóch plemion. Jeżeli coś dotyczy samorządu, wtedy się angażuję - dodał Majchrowski.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24