W domu rządzi bezdyskusyjnie Gosia. Dzięki niej nie musiałem drżeć, czy dzieci wyjdą na prostą. Kocham Michała i Kasię do szaleństwa, ale kompletnie inaczej - tak o swojej rodzinie mówi w wywiadzie dla "Gali" premier Donald Tusk. Rozmowa z szefem rządu i jego żoną opatrzona jest dużą ilością rodzinnych zdjęć w świątecznej oprawie.
Premier niosący wazę z barszczem, bawiący się z wnukiem, dzielący się z żoną opłatkiem, rozpakowujący prezenty - takie m.in. zdjęcia ilustrują wywiad Donalda i Małgorzaty Tusków dla "Gali". Na zdjęciach są też dzieci szefa rządu i jego wnuk.
W wywiadzie nie ma pytań o politykę, są wyłącznie te dotyczące rodziny.
Szef rządu wspomina zmarłą w tym roku matkę. - Kiedy choroba niesie ze sobą wielki ból i wielkie cierpienie, jak u mojej (mamy), to właściwie często się myśli, że śmierć może być dla niej jedyną ulgą. A jak ten moment w końcu przychodzi, okazuje się, że nikt nie jest na to przygotowany i nic nie łagodzi bólu po śmierci matki. Wszystko rozumiem, ale z niczym się nie zgadzam - mówi Tusk.
"Jestem absolutnym szczęściarzem"
Jestem absolutnym szczęściarzem, że Gosia wzięła na siebie odpowiedzialność za ten rygor i w związku z tym nigdy nie musiałem drżeć o Kasię i Michała, martwić się, czy wyjdą na prostą, bo zawsze byli na tej prostej Donald Tusk
I podkreśla, że smutek po śmierci mamy jest niezależny od radości bycia dziadkiem. - Jestem wyjątkowo szczęśliwym dziadkiem. Raz, że bardzo na to czekałem, dwa - to jest zupełnie fenomenalnie przeżycie. Nie spodziewałem się, że można od razu pokochać, tak bezwarunkowo jak własne dziecko, takie małe ciałko, istotę, która jeszcze nie mówi i ledwo poznaje. Kiedy Mikołaj się pierwszy raz do mnie ewidentnie uśmiechnął, to jakby słońce wzeszło - mówi premier.
Pytany o żonę, szef rządu przyznaje, że to ona bezdyskusyjnie rządzi w domu i nakłada na dzieci rygory. - Jestem absolutnym szczęściarzem, że Gosia wzięła na siebie odpowiedzialność za ten rygor i w związku z tym nigdy nie musiałem drżeć o Kasię i Michała, martwić się, czy wyjdą na prostą, bo zawsze byli na tej prostej - mówi premier. I podkreśla, że dzieci kocha do szaleństwa, ale każde inaczej.
"Nie musimy walczyć o byt"
Wspominając swoje małżeństwo, premier mówi: - Meta, finał pokazują, że warto było (walczyć - red.). Nie jest łatwo przeżyć razem, tak jak my z Gosią 32 lata. A jeśli się przetrwa takie 32 lata, znaczy, że to miało sens.
Szef rząd przyznaje, że niekiedy boi się o swoje dzieci. - Czasem łapię się na panicznym lęku o Michała i Kasię, żeby też wytrzymały, żeby im się związki nie rozpadły. Ale przynajmniej dziś pewne wydaje mi się jedno - nie grozi im, że ich miłość, ich życie zostanie zniszczone przez biedę, niedobór, ale przez nadmiar też nie. Moje dzieci nie są zepsute, bo nie jesteśmy zamożni. Ale też nie musimy walczyć o byt, bo zarabiamy wystarczająco, aby życie nie składało się z samych wyrzeczeń - mówi Tusk.
Źródło: Gala
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl