Większość naszych rodaków mówi: "niewiele zrobili". I mają rację. Przez 10 miesięcy zrobiliśmy tyle, że gdybym miał na tym skończyć, byłbym daleki od satysfakcji - powiedział w programie TVN "Kawa na ławę" premier Donald Tusk. W pierwszą rocznicę zaprzysiężenia swojego rządu, zaapelował do prezydenta i PiS-u o rozejm.
Premier podkreślał, że choć wiele rzeczy zostało już zrobionych, to wciąż za mało by ogłosić sukces. – Nie mam powodu, by wpadać w nastrój samozadowolenia, okoliczności zewnętrzne są ciężkie. I w takich właśnie warunkach staramy się robić to, do czego się zobowiązaliśmy. Wolę nie mówić punkt po punkcie, co nam się udało, a co nie - przyznał Tusk. I dodał: - Może trochę wyłysiałem, posiwiałem, ale mam wiarę w siebie, choć nie każdy dzień był łatwy. Władza nie jest pasją, jest robotą, jak każda inna. Nie jesteśmy królami namaszczonymi przez opatrzność.
Pracy - jak stwierdził premier - nie ułatwia mu prezydent Lech Kaczyński. - Jego prezydentura to przede wszystkim liderowanie PiS-owskiej opozycji oraz patronat nad bratem i jego ugrupowaniem - ocenił Tusk.
"O Boże nie marzę, żeby być jak Kaczyński"
Premier przypomniał, że Kaczyńscy wielokrotnie powtarzali, że ma kompleksy. - Bardzo często słyszę od obu braci, że mam wilcze oczy albo kompleksy na ich tle. Jestem człowiekiem, i jak każdy mam jakieś powody, żeby do końca być z siebie zadowolonym. Ale nie mam kompleksów i nie jest tak, że patrzę na Lecha Kaczyńskiego i myślę sobie: „O Boże jak marzę, żeby być takim, jak on”. Proszę mi wierzyć, że jestem względnie zadowolony, że urodziłem się sobą - podkreślał Tusk
Po licznych kłótniach i sporach z prezydentem, szef rządu przyznał, iż "konkurencja polityczna jest faktem". Postanowił jednak zaapelować do Lecha Kaczyńskiego i PiS-u o rozejm.
Pytany, czy w celu utrzymania dobrych relacji z prezydentem - zgodnie z zapowiedzią - będzie chodził do niego na kolanach, odparł: - To oczywiście metafora. Są pewne sprawy, o które mogę prosić, bo są kwestie, których politycy nie powinni psuć, np. emerytury pomostowe czy służba zdrowia. I dlatego mogę zaryzykować własny prestiż.
Proponując rozejm, Tusk zapewnił, że takich sytuacji, jak październikowa "wojenka o samolot" na szczyt w Brukseli, na pewno już nie będzie w przyszłości.
"Niefortunny" pomysł prezydenta
Na pytanie, dlaczego - w imię polityki miłości - premier nie zaszczycił swoją obecnością gali z okazji 90. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, Donald Tusk stwierdził krótko, że sam pomysł balu, który następnie stał się galą, był "niefortunny". - Święto Niepodległości uczciłem tak, jak powinienem uczcić. Pomysł gali był niefortunny także z punktu widzenia wizerunku Polski na świecie. Lepiej szukać innych sposobów upamiętniania tego typu rocznic - tłumaczył premier.
Jak dodał, sam jako prezydent "tego typu gali by nie organizował".
Tusk nie wyklucza kandydowania na prezydenta
Donald Tusk przyznał, że nie wyklucza kandydowania na urząd prezydenta, ale - jak zastrzegł - nie podjął jeszcze w tej sprawie decyzji. Na razie bowiem ważniejsze są dla niego zadania, jakie ma do wykonania jako premier. Poza tym podał jeszcze jeden powód. - Polska jak tlenu potrzebuje dobrej współpracy między głównymi ośrodkami władzy. W przyszłych wyborach prezydenckich powinien startować ktoś, kto umożliwi i ułatwi, a nie utrudni pracę rządowi. Ktoś, kto będzie w stanie zmienić ten stan rzeczy - powiedział Tusk.
"Wpadka" Sarkozy'ego?
Premier odniósł się także do kontrowersyjnej wypowiedzi prezydenta Francji. Nicolas Sarkozy powiedział w piątek po szczycie UE-Rosja, że system obrony przeciwrakietowej w Europie skomplikuje sytuację i nie przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa. Jednak już w sobotę Sarkozy sprostował swoją wypowiedź. Przytaczając przykład Polski i Czech, oświadczył, że "każdy kraj podejmuje suwerenną decyzję czy chce mieć tarczę antyrakietową, czy nie".
- Przestrzegam przed oburzaniem się na partnerów za ich słowa, bo chodzilibyśmy ciągle obrażeni - skomentował Donald Tusk. Jak podkreślił, wystarczyło kilka godzin, by Sarkozy zmodyfikował swoją wypowiedź, bo zrozumiał, że nie była ona całkiem trafna.
Jak dodał, prezydent Francji miał świadomość, że dla Polski ważne jest, żeby swoje słowa sprostował. - Staramy się wskazywać korektę wypowiedzi, gdy tego wymaga - podkreślił Tusk. Nie chciał jednak zdradzić, czy strona polska interweniowała w tej sprawie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24