Wierzę, że nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej doprowadzi do poprawy stosunków z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi - mówił w Senacie premier Mateusz Morawiecki. - Jeżeli trzeba dzisiaj zrobić dwa kroki w bok, to robimy dwa kroki w bok, jeżeli tego wymaga interes państwa polskiego - oświadczył. Pytany o dialog z Izraelem, podkreślił, że był "szorstki" i "trudny", ale jak ocenił, efekt tej dyskusji to "uzysk, jakiego byśmy nie zrobili przez publikację tysiąca książek i filmy z Melem Gibsonem i Johnnym Deppem".
Senat w środę po południu rozpoczął debatę nad pilną rządową nowelizacją ustawy o IPN zakładającą odejście od uchwalonych w styczniu przepisów karnych za przypisywanie Polakom odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej. Nowela tego samego dnia została przyjęta przez Sejm. Poparła ją też senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji.
Nowelizacja ustawy o IPN uchyla artykuł 55a, który grozi między innymi więzieniem za przypisywanie publicznie i wbrew faktom polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność między innymi za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką.
"Musimy przekopać się przez 70 lat różnych błędów milczenia"
Morawiecki przekonywał, że mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami i nawykami myślowymi - przede wszystkim na Zachodzie - które w sposób niesprawiedliwy podchodzą do polskiej historii i prawdy historycznej.
- Podejmując ten temat w bardzo poważny sposób dwa lata temu, tworząc nowe instytucje, które mają walczyć z tym kłamstwem historycznym, półprawdami, nieprawdami, przeinaczeniami, jednym z działań było podjęcie się reformy ustawy o IPN - wskazywał szef rządu.
Premier podkreślił, że celem tych zmian było pobudzenie opinii światowej do myślenia o rzeczywistych losach Polski w czasie II wojny światowej i przemyślenia prawdy historycznej tamtych czasów. - Musimy przekopać się przez 70 lat różnych błędów milczenia w tym temacie, a przede wszystkim narracji dużo silniejszych państw, które narzuciły światu swoją narrację - podkreślał Morawiecki.
- Przez te kilka miesięcy doświadczyliśmy czegoś niebywałego, nie tylko w negatywnym rozumieniu tego słowa. Zauważyliśmy, że z jednej strony ogromnie wzrosła świadomość sprawy Polski, świadomość wagi naszej narracji, prawdy historycznej, o którą chcemy się ubiegać, o którą chcemy walczyć, bo taki głównie cel przyświecał nam pięć miesięcy temu i taki cel przyświeca również dzisiaj. Z drugiej strony, spotkaliśmy się z falą niechęci i nienawiści, która uświadomiła bardzo wielu ludziom na świecie, jaka jest ta prawda historyczna - mówił Morawiecki.
Dodał, że obecnie wszyscy politycy, z którymi się spotyka przyznają, że nie było nigdy polskich obozów śmierci, co - jak wskazał Morawiecki - jeszcze do niedawna wcale nie było dla nich takie oczywiste.
"Dojrzałe państwo wyciąga wnioski i potrafi zmodyfikować swoją linię"
Morawiecki podkreślił, że celem środowej nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci narodowej jest "doprowadzenie do rzeczywistych wyroków" za przypisywanie państwu polskiemu lub narodowi polskiemu odpowiedzialności i współodpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne.
Jak ocenił, po wejściu w życie nowych rozwiązań wydawca gazety na Zachodzie "dwa razy się zastanowi", co publikuje, nie dlatego, że "znajdzie się w kolizji z polskim prawem karnym", a dlatego, że będzie musiał zapłacić odszkodowanie w wysokości 50 lub 100 milionów dolarów lub euro.
Premier poinformował też, że rząd będzie chciał - w ramach dialogu z partnerami izraelskimi i amerykańskimi, przedstawiać światu "prawdę historyczną". - To jest prawo, które ma wymiar międzynarodowy i my na te realia międzynarodowe musimy i chcemy odpowiadać - zadeklarował Morawiecki.
I dodał: - Po prostu rzeczywiście dojrzałe państwo wyciąga wnioski i potrafi zmodyfikować swoją linię.
Premier: korekta "nie taka istotna", ale "zauważalna" dla partnerów
Premier przekonywał w Senacie, że jego rząd proponuje korektę przepisów o IPN - "z punktu widzenia zapisów wcale nie taką istotną, ale z punktu widzenia rzeczywistości prawnej, prawno-karnej - dla naszych partnerów, zauważalną".
- Dlatego ma to znaczenie takie, że mamy dziś sytuację dużo jaśniejszą, możemy docierać z naszą argumentacją innymi również kanałami i na inne sposoby również reagować na te nieprawidłowości, które się pojawiały - przekonywał premier. Według szefa rządu gdyby nie dyskusja, którą wywołały przepisy styczniowej nowelizacji ustawy o IPN, nie byłoby takiego oświadczenia kanclerz Niemiec Angeli Merkel, czy szefa niemieckiego MSZ, czy innych polityków zachodnioeuropejskich, w których wyraźnie wskazują oni na winę Niemiec w czasie II wojny światowej.
- Celem zmian w ustawie o IPN jest prawda historyczna, a prawda historyczna nie powinna dzielić Polaków. Ja wiem, że nasze losy są bardzo zawiłe, łącznie 45 lat komunizmu nam tego nie ułatwia, ale w przypadku obrony prawdy historycznej, tego, jak wyglądała rzeczywistość, realia czasu wojny, obrony honoru polskiego, proszę wysoką izbę o poparcie tych zmian w dzisiejszych okolicznościach - powiedział Morawiecki.
Morawiecki: uzysk, jakiego nie dałyby filmy z Gibsonem
Morawiecki powiedział, że dialog z Izraelem i USA był "szorstki", "trudny", dochodziło do "tarcia". - My zaznaczyliśmy mocno swoją pozycję, podnieśliśmy wiedzę i świadomość tego, czym jest sprawa polska, prawda historyczna o Polsce w niebywały sposób. To jest po prostu uzysk, jakiego byśmy nie zrobili przez publikację tysiąca książek i filmy z Melem Gibsonem i Johnnym Deppem - oświadczył.
Dodał, że jego zdaniem dodatkowo nastąpi "poprawa relacji z Amerykanami".
Premier przyznał, że zmieniony w środę przepis wynikający z prawa karnego "paradoksalnie" był "nie tylko najbardziej kontestowany, ale on był też najtrudniejszy do jakiegokolwiek wyegzekwowania". - Jasna sprawa, że można było tutaj wszystko pięknie przewidzieć, ale też bez wprowadzenia tego trudnego punktu nie byłoby tego podniesienia świadomości - ocenił.
"Robimy dwa kroki w bok"
Szef rządu podczas debaty w Senacie był pytany również o to, dlaczego nowelizacja ustawy o IPN procedowana jest tak szybko. - To strasznie prosta zmiana, wykreślenie dwóch przepisów. Wszystko zostało tak przedyskutowane, dzisiaj, w ciągu jednego dnia tyle razy zostało to przegadane, że możemy taką decyzję podjąć, ale to wszystko zależy od wysokiej izby, od Senatu, od Sejmu - mówił.
Zdaniem szefa rządu styczniowa nowelizacja ustawy o IPN "zrobiła swoje" i dokonała "wstrząsu świadomościowego". Jednak, jak zaznaczył, polityka ma służyć narodowi i "jeżeli trzeba dzisiaj zrobić dwa kroki w bok, to robimy dwa kroki w bok, jeżeli tego wymaga interes państwa polskiego".
- Dziś w związku z tą ustawą w prokuraturze jest około 80 zgłoszeń z całego świata. Trzeba popatrzeć się na około świata i stwierdzić, czy będziemy ścigać od Ziemi Ognistej po północne zakątki. Byłoby to coraz mniej efektywne z punktu widzenia funkcjonowania państwa polskiego, dlatego właśnie taką propozycję przedstawiamy - mówił Morawiecki o nowelizacji ustawy o IPN, która uchyla przepisy mówiące o karaniu między innymi więzieniem za przypisywanie narodowi polskiemu i państwu polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej.
Morawiecki mówił także o tym, że Niemcy przez dziesiątki lat nie przyznawały się do zbrodni, używając określenia "nazistowskie", a nie "niemieckie" zbrodnie. Stwierdził także, że jeśli w czasie Holokaustu Żyd spotkał na swojej drodze Niemca, to był martwy. Jeśli jednak spotkał polską rodzinę, to miał szansę przeżyć.
Szef rządu był również pytany o to, czy zamierza "zrobić porządek" z Polską Fundacją Narodową, która miała dbać o dobre imię Polski za granicą.
- Polska Fundacja Narodowa ma i będzie, z całą pewnością, jak najmocniej dbać o prawdę historyczną. Starała się to robić, ale powinna jeszcze więcej zaangażować się w walkę o pracę historyczną. PFN jest od tego - odparł Morawiecki. - PFN robiła pewne rzeczy, a będzie jeszcze więcej robić, mam nadzieję, w tym zakresie - dodał.
"Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że reakcja świata (...) może być taka gwałtowna"
Barbara Zdrojewska (PO) pytała, jak to się stało, że wcześniej nikt, choćby w resorcie kultury, nie zauważył "ewidentnych niebezpieczeństw", które niosły za sobą poprzednie zmiany ustawy o IPN. Przypomniała, że zwracali uwagę na nie między innymi parlamentarzyści opozycji.
Morawiecki podkreślił, że pozytywnie ocenia skutki styczniowej nowelizacji ustawy o IPN. Przyznał jednak, że to "podniesienie świadomości" na temat prawdy historycznej o II wojnie światowej zostało "wywalczone w bardzo trudnych okolicznościach". - [A jeśli chodzi - przyp. red.] o te ryzyka czy niebezpieczeństwa, to jakby mnie pani zapytała pięć, czy sześć miesięcy temu, czy ja sobie z tego zdawałem sprawę, to bym powiedział: nie zdawałem sobie sprawy z tego, że reakcja świata, zwłaszcza żydowskiego, izraelskiego może być taka gwałtowna - powiedział szef rządu.
- A jak by mnie pani spytała, czy bym jeszcze raz przez to przeszedł, to bym powiedział: tak, ponieważ dzisiaj wiem, że skutkiem przejścia przez to trudne "Morze Czerwone" było właśnie podniesienie wiedzy o prawdzie historycznej II wojny światowej - dodał.
Premier zapewnił także, iż dochowany został tryb prac nad rządowym projektem zmiany ustawy o IPN. - Cały ten tryb był dochowany, cała procedura została przeprowadzona zgodnie z regułami sztuki - powiedział.
"Nikt nam nie będzie tutaj ustaw pisał"
Morawiecki pytany był przez senatora Piotra Zientarskiego (PO) o to, dlaczego zignorowano stanowisko Departamentu Stanu Stanów Zjednoczonych podnoszone przez senatorów PO i niezależnych jeszcze przed uchwaleniem obowiązującej obecnie ustawy o IPN.
- Nikt nam nie będzie tutaj ustaw pisał. To jest nasza suwerenna decyzja. My podjęliśmy decyzję wtedy taką, dzisiaj podejmujemy taką - oświadczył Morawiecki. Podkreślił, że Departament Stanu USA "to nasz bardzo ważny sojusznik". - Ale to tutaj jest decyzja i w Sejmie, jakie będą polskie akty prawne - zaznaczył.
Departament Stanu USA 31 stycznia, jeszcze podczas prac nad nowelizacją ustawy o IPN, wezwał stronę polską "do przeprowadzenia ponownej analizy ustawy z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa". Ostrzegł, że "wejście ustawy w życie może negatywnie wpłynąć "na strategiczne interesy Polski i jej stosunki - ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem włącznie".
Autor: pk//now / Źródło: TVN24, PAP