- Nie wiem, dlaczego Zbigniew Chlebowski nie pamięta, o kogo chodziło. Podzielam powszechną opinię, że "Miro" to Drzewiecki, a "Grześ" to Schetyna - przyznał Donald Tusk. Ogłosił też, że Chlebowski nie będzie pełnić funkcji szefa klubu PO i szefa komisji finansów do czasu wyjaśnienia afery hazardowej. Wobec Mirosława Drzewieckiego nie będzie wyciągał konsekwencji.
Konferencja szefa rządu trwała ponad godzinę. Premier ogłosił, że na czwartkowym posiedzeniu zarządu Platformy zaproponuje, by Chlebowski do czasu wyjaśnienia sprawy nie pełnił funkcji szefa klubu i przewodniczącego komisji finansów, wtedy też zostanie wybrany jego następca.
Zaznaczył, że nie chodzi o zarzuty złamania prawa, bo "do tej pory nikt nie dopatrzył się tu znamion przestępstwa", dlatego też "nie zamierza go dyscyplinarnie karać do czasu wyjaśnienia sprawy". Premier podkreślił, że sam nie ma żadnych powodów sądzić, aby Zbigniew Chlebowski usiłował wpływać na proces legislacji w sposób negatywny. "Nie mam żadnych materiałów, które by to potwierdzały" - zaznaczył.
- Jednak styl, działania, które zostały potwierdzone przez Zbigniewa Chlebowskiego, były zachowaniami niestosownymi, które trudno akceptować u osoby, która powinna mocno przestrzegać standardów. Szef klubu i Sejmowej Komisji Finansów Publicznych musi cieszyć się nieposzlakowaną opinią - oświadczył premier Donald Tusk na konferencji prasowej.
„Interes ekonomiczny państwa nie jest zagrożony”
Kłopoty Chlebowskiego zaczęły się po tym, jak „Rzeczpospolita” opublikowała stenogramy rozmów polityka z biznesmenami z branży hazardowej, z których wynikało, że współpracował z nimi w kwestii nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych.
Chlebowski wszystkiemu zaprzeczył.
Nie chciał także przyznać, kto się kryje pod zdrobnieniami "Miro" i "Grześ". Premier Donald Tusk nie miał wątpliwości: - Podzielam powszechną opinię, że "Miro" to Drzewiecki, a "Grześ" to Schetyna - mówił podczas czwartkowej konferencji.
R.S.: (...) Co tam, jest jakaś szansa? No bo wiesz, k..., daj spokój, mam nadzieję, że tam ze mną już będzie wszystko w porządku, nie? Z.Ch.: Z tobą na... na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem. R.S.: To są k... tak, ja wiem. Ale byś wykorzystał do tego, k..., Mirka i... i... tego drugiego, nie? Z.Ch.: A z nim nie gadam, to powiem ci szczerze, Rysiu, że tak, bo wiesz... Telefoniczna rozmowa Ryszarda Sobiesiaka ze Zbigniewem Chlebowskim z 25 sierpnia 2008 r. ("Rzeczpospolita")
Tusk jednak nie będzie wyciągał konsekwencji wobec swoich ministrów. - Wyjaśnienia dotyczące działalności poszczególnych urzędników w trakcie procesu legislacyjnego nie pozwalają formułować żadnych oskarżeń czy zarzutów pod ich adresem. Nie widzę w tej chwili żadnych przesłanek, które kazałyby mi dymisjonować któregoś z ministrów - dodał premier.
"Drzewiecki nie działał na korzyść branży hazardowej"
Minister sportu w maju poinformował ministerstwo finansów, że pieniądze z dopłat m.in. do audiotele i jednorękich bandytów (które miały dać zysk rzędu pół miliarda) jednak nie będą potrzebne. We wrześniu zmienił zdanie. Odnosząc się do pisma Drzewieckiego, Tusk powiedział, że dotyczyło ono tego, iż "w związku z tempem i potrzebą gwarancji finansowych dla przedsięwzięć związanych z EURO 2012 zostały (one) przygotowane w inny sposób niż przygotowali to poprzednicy". - Nie ma żadnego wskazania, by minister sportu Mirosław Drzewiecki działał na korzyść branży hazardowej - stwierdził szef rządu.
A proces legislacyjny w sprawie zmian w ustawie, jak zapewnił premier, nie został zatrzymany wskutek czyjeś interwencji. - Dochodzimy do finału, jeśli chodzi o precyzyjne założenia dotyczące tej najbardziej newralgicznej części ustawy i one jednoznacznie zwiększą wymiar opodatkowania wymiar danin z tego sektora - zadeklarował Tusk. Zapewnił też, że w związku z tą nowelizacją "żaden interes państwa zagrożony nie jest"
"CBA nie chciało kierować sprawy do prokuratury"
Tusk przedstawił też kulisy sprawy. Jak wyjaśnił, o wszystkim dowiedział się 12 sierpnia na spotkaniu z Mariuszem Kamińskim. - Na tym spotkaniu uzyskałem informację mniej więcej zbieżną z tym, co mogli państwo przeczytać w "Rzeczpospolitej". Zapytałem wówczas szefa CBA, jak ocenia analizę, którą mi przedstawił. Uzyskałem informację, że - według CBA - materiał ten przede wszystkim nakazuje, aby podjąć możliwie szybko działania zabezpieczające legislację od ewentualnego lobbingu. Nie świadczy natomiast o popełnieniu przestępstwa i nie ma tam przesłanek do złożenia doniesienia do prokuratury – relacjonował Tusk. Jak dodał, stosowne działania zabezpieczające podjął.
"Kamińskiemu ufam mniej niż kiedykolwiek"
Co do samego szefa CBA, to premier przyznał, że teraz ufa mu mniej niż kiedykolwiek, nie będzie jednak "szukał pretekstu" do tego, aby Kamiński przestał kierować Biurem. Prokuratura ma postawić szefowi CBA zarzuty w związku z toczącym się od sierpnia 2007 r. śledztwie ws. nadużyć funkcjonariuszy CBA przy tzw. aferze gruntowej.
- Jeśli zarzuty będą poważne, wtedy podejmę decyzję - powiedział Tusk. Podkreślił jednocześnie, że odnosi wrażenie, iż Kamiński "szczególnie w ostatnich tygodniach niezwykle emocjonalnie podchodzi do swojej pracy, z wielkim pożytkiem politycznym dla swojego zaplecza".
Przeciek? To "frontalny atak PiS"
Premier odniósł się też do sugestii opozycji, że w jego kancelarii doszło do przecieku w tzw. aferze hazardowej. Według niego, zarzuty formułowane przez liderów PiS nie mają żadnego pokrycia w faktach i służą jedynie upolitycznieniu całej sprawy. - To, że prezes PiS Jarosław Kaczyński, czy jego partnerzy z PiS rozpoczęli taką wielką kampanię, czy atak, frontalny atak na PO uważam za niedopuszczalne nadużywanie CBA i materiałów dotyczących tej sprawy i te kwestie także będą musiały zostać wyjaśnione -uważa Tusk.
Dopytywany, czy informował Chlebowskiego i Drzewieckiego o podejrzeniach CBA, zaprzeczył. - Relacja była odwrotna: oczekiwałem informacji od moich urzędników, a nie im ich udzielałem - stwierdził.
Przeciek tylko do "Rzeczpospolitej"
Szef rządu zapewnił jednocześnie, że - według niego - jedyny przeciek, jaki miał miejsce w związku z tzw. aferą hazardową, to przeciek informacji z materiałów operacyjnych CBA do "Rzeczpospolitej". - Z analizy stenogramów rozmów między Chlebowskim a Sobiesiakiem wynika, że sprawiali oni wrażenie przesadnie ostrożnych na długo przed tym, zanim Kamiński poinformował mnie o całej sprawie - zaznaczył.
Jak dodał, po rozmowie z szefem CBA miał dwie możliwości: albo podjąć działania i narazić się na zarzut opozycji, że mogło ono doprowadzić do uczulenia najbardziej zainteresowanych sprawą, albo nie podejmować żadnych działań i być oskarżanym, że toleruje działania uznane przez szefa CBA za niewłaściwe.
Tusk zapewnił też, że w kwestii piątkowego spotkania w Pałacu ws. prac nad ustawą hazardową jest do dyspozycji prezydenta. - Ja oczywiście prezydentowi nie odmówię spotkania, ale w interesie publicznym, a także prezydenta jest, aby było to spotkanie o charakterze informacyjnym, a nie demonstracji politycznej - zaznaczył szef rządu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP