W lipcu prezydent zawetował dwie ustawy przygotowane przez PiS - o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. We wtorek złożył własne projekty do Sejmu. Eksperci wskazują, że zmiany w stosunku do ustaw lipcowych są jedynie kosmetyczne.
We wtorek prezydenckie ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa trafiły do Sejmu.
Ławnicy w Sądzie Najwyższym i przejście w stan spoczynku
Projektowi PiS ustawy o Sądzie Najwyższym zarzucano między innymi upolitycznienie tej instytucji. W swoim projekcie prezydent zaproponował między innymi wprowadzenie do Sądu Najwyższego nowej instytucji - ławników. Mają w niej zasiadać osoby wskazane na czteroletnią kadencję przez obywateli, ale ostatecznie akceptowani będą przez Senat, czyli przez większość polityczną. - Może być tak, że sędziowie zawodowi są przegłosowani przez ławników, bo w składach dwóch sędziów-trzech ławników czy jeden sędzia-dwóch ławników, jest przewaga ławników - wyjaśnia sytuację, jaka mogłaby się w teorii przy takim rozwiązaniu zrodzić, Barbara Piwnik, była minister sprawiedliwości.
Według prezydenckiego projektu ustawy o SN, ławnicy mają pojawić się w Sądzie Najwyższym i orzekać w sprawach skarg nadzwyczajnych oraz spraw dyscyplinarnych sędziów. Jak określił prezydent, mają to być przedstawiciele społeczeństwa.
- Nie mam wiedzy, aby w którymkolwiek z Sądów Najwyższych w Europie brali udział w orzekaniu ławnicy, czyli osoby, które nie mają profesjonalnego przygotowania - komentuje profesor Marek Chmaj, konstytucjonalista.
Zostaje Izba Dyscyplinarna
W ustawie został utrzymany, zapisany w poprzedniej ustawie i również poddawany krytyce, pomysł powołania Izby Dyscyplinarnej.
Zdaniem Bartłomieja Przymusińskiego ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" prezydent nie zmienił wiele względem zawetowanej w lipcu ustawy. - To jest to samo, tylko po pewnych uzgodnieniach politycznych, co - niestety - stwierdzam ze smutkiem, bo ta ustawa wbrew nadziejom, które towarzyszyły wszystkim, niestety powiela błędy, które stały za [jej - red.] zawetowaniem - mówi.
Nowy pomysł prezydenta zakłada też, że po 65. roku życia sędziowie będą automatycznie przechodzili w stan spoczynku, ale jeżeli prezydent wyrazi na to zgodę, będą mogli orzekać dalej. Obecni sędziowie, których będzie dotyczyć ten przepis, po wejściu ustawy w życie będą mieli miesiąc, by zwrócić się z taką prośbą do prezydenta. W listopadzie 65 lat kończy Małgorzata Gersdorf, więc ostatecznie o tym, czy I prezes Sądu Najwyższego zostanie, zadecyduje Andrzej Duda. To również częściowo powtórzenie tego, co znalazło się w lipcowej ustawie, która zakładała identyczny wiek przeniesienia sędziów w stan spoczynku.
Zmiany w KRS
Eksperci zwracają też uwagę, że drugi prezydencki projekt - ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa - zmierza do jej upolitycznienia tak, jak poprzedni. W projekcie PiS kadencja dotychczasowych członków KRS miała zostać przerwana, a nowych członków-sędziów miał wybrać Sejm.
Projekt Andrzeja Dudy również wygasza kadencję obecnym członkom Krajowej Rady Sądownictwa. Zgodnie z zapisami dokumentu, KRS - tak jak obecnie - będzie składała się z 25 członków, ale do tej pory 15 z nich wskazywały środowiska sędziowskie i to oni niebawem przestaną pełnić swoje funkcje. Ich następców wybierze Sejm.
Zdaniem prawników wygaszenie kadencji sędziów przed jej upływem to łamanie konstytucji.
Ustawa ma wejść w życie 30 dni od jej ogłoszenia. Potem marszałek Sejmu będzie miał tydzień na rozpoczęcie procedury wyboru 15 członków KRS. Następnie, w ciągu 21 dni, będą zbierane zgłoszenia kandydatów. Najpóźniej 60. dnia od ogłoszenia obwieszczenia marszałka o naborze Sejm będzie wybierał nowych sędziów większością 3/5 głosów.
Jeśli to się nie uda, ruszy druga runda wyborów - przeprowadzana w procedurze jeden poseł - jeden głos. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro pochwalił w wywiadzie dla PAP Andrzeja Dudę za wprowadzenie takiej procedury w przypadku klinczu w Sejmie.
W Sejmie zasiada 460 posłów, gdyby więc posłowie wybierali 15 sędziów, to średnio 30 posłów mogłoby wybrać jednego sędziego. Wtedy PiS mógłby wybrać siedmiu członków KRS.
Według projektu ustawy kandydatów do KRS będzie mogła też zgłosić grupa dwóch tysięcy obywateli lub 25 sędziów. Może być to zdaniem ekspertów kolejna furtka do upolitycznienia Rady.
- Wyobraźmy sobie dzisiaj, że działacze partyjni każą swoim współpracownikom zebrać dwa tysiące podpisów pod kandydaturą sędziego, który jest dzisiaj wiceministrem sprawiedliwości, pracuje w ministerstwie, podobnie jak 150 innych sędziów, i ci sędziowie zostaną wskazani marszałkowi Sejmu - wskazuje słabą stronę tego zapisu Bartłomiej Przymusiński ze stowarzyszenia "Iustitia".
Jak przypominają prawnicy, KRS została powołana po to, by chronić wymiar sprawiedliwości przed upolitycznieniem, a ustawa prezydenta idzie dokładnie w przeciwnym kierunku - podobnie jak ta, którą wcześniej zawetował.
Eksperci twierdzą też, że w ustawach prezydent przeniósł kompetencje, które PiS wyznaczył w swoich projektach dla ministra sprawiedliwości, na siebie. De facto ustawy te spełniają oczekiwania Prawa i Sprawiedliwości.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha przyznał w środowej rozmowie w Radiu Zet, że nie ulega wątpliwości", iż "ten program, z którym prezydent wygrał wybory, jest w bardzo wielu elementach wspólny z programem, z którym potem Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory - w tym między innymi co do reformy wymiaru sprawiedliwości".
- Dzisiaj projekty prezydenckie to jest odwzorowanie także od dawien dawna zgłaszanych propozycji PiS-u - podkreślił.
Autor: mart/adso,now / Źródło: TVN 24, PAP