Czwartkowe postanowienie Sądu Najwyższego oznacza, że sędziowie SN przeniesieni w stan spoczynku ustawą autorstwa PiS "nadal są sędziami" - oświadczył Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Sprawę komentowali także adwokat Łukasz Chojniak i konstytucjonalista profesor Marek Chmaj.
Sąd Najwyższy poinformował w czwartek, że kieruje do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pięć pytań prejudycjalnych oraz zawiesił stosowanie przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym określających zasady przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku.
"Procedura wyrzucania sędziów została właśnie wstrzymana"
Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", uznał czwartkową decyzję za "bardzo ważne orzeczenie". - Oznacza to tyle, że procedura wyrzucania sędziów Sądu Najwyższego z tego sądu została właśnie wstrzymana do momentu, dopóki nie zajmie się sprawą Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - oświadczył. - Jeśli ktoś chciałby kwestionować to orzeczenie, to tak naprawdę kwestionowałby porządek funkcjonowania Unii Europejskiej - podkreślił.
Markiewicz dodał, że TSUE musi zająć stanowisko w tej sprawie, choć może wydać różne odpowiedzi.
- Obojętnie, jakie byłoby to rozstrzygnięcie, każdy z nas musi je uszanować. Tak samo jak pytanie i zabezpieczenie, czyli wstrzymanie wejścia w życie trzech przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym - podkreślił. Oświadczył, iż nie może być tak, że "ktoś nie będzie respektował" decyzji SN, czy że to są "wygibasy prawne". - Jeżeli słyszymy o tym, że wszyscy są równi wobec prawa, to wszyscy - także pan prezydent, członkowie organu podającego się za Krajową Radę Sądownictwa oraz politycy. Wszyscy - podkreślił.
Markiewicz wyjaśnił, że po decyzji Sądu Najwyższego są "dwie opcje". Pierwsza z nich oznacza, że sędziowie Sądu Najwyższego przeniesieni w stan spoczynku ustawą autorstwa PiS "nadal są sędziami Sądu Najwyższego". Opcja druga jest taka, że władza wykonawcza "nie będzie uznawała orzeczeń" wydawanych przez tych sędziów. - To tak naprawdę oznacza rokosz w państwie - ocenił.
Pytany co stanie się z pytaniami do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Markiewicz odpowiedział, że może on "rozpatrywać sprawę jako tak zwaną pilną". Wówczas - jak oświadczył - od momentu zadania pytania do wydania orzeczenia powinny upłynąć maksymalnie trzy miesiące.
Jeśli TSUE nie skorzysta z tego trybu, to "oczywiście czas jest znacznie dłuższy".
Chojniak: odpowiedź na działania władzy wykonawczej
Adwokat Łukasz Chojniak w rozmowie z TVN24 powiedział, że "mamy do czynienia z sytuacją do tej pory niespotykaną".
Wydanie decyzji o zawieszeniu stosowania przepisów - jak podkreślił - nie jest niczym niespotykanym w procedurze cywilnej. - Na tym poziomie najwyższym rzecz jest jednak rzeczywiście niecodzienna, ale też Sąd Najwyższy ma pełne prawo - obserwując do tej pory zwłaszcza funkcjonowanie parlamentu, ścieżkę legislacyjną, szybkie nowelizacje ustawy, które są dokonywane tylko pod określone zdarzenie - zakładać, że jeżeli takiego postanowienia nie wyda, to pytanie prawne zostanie całkowicie zlekceważone - oświadczył.
Zdaniem Chojniaka decyzja Sądu Najwyższego "to nie jest wywołanie pewnej reakcji, tylko odpowiedź na akcję, która została podjęta, czyli na przyjęcie przepisów nowej ustawy o Sądzie Najwyższym, które budzą daleko idące wątpliwości konstytucyjne".
Wyjaśnił, że zawieszenie stosowania przepisów z ustawy o Sądzie Najwyższym oznacza, iż do czasu wydania rozstrzygnięcia przez TSUE "tych przepisów nie stosujemy, nie mają one skutku".
Chmaj: TSUE zbada zgodność przepisów z wartościami unijnymi
Konstytucjonalista profesor Marek Chmaj oświadczył, że Sąd Najwyższy "nie blokuje, ani nie zawiesza" ustawy, tylko sąd "może zabezpieczyć, czyli nie stosować konkretnych przepisów konkretnej ustawy do konkretnej sytuacji".
Dodał, że Sąd Najwyższy mógł zastosować ten środek zabezpieczający dopiero wtedy, gdy ta sprawa znalazła się na wokandzie. Decyzja o zawieszeniu stosowania przepisów - jego zdaniem - została wydana "legalnie".
- Jeżeli Sejm i większość sejmowa jest spokojna o zgodność ustawy z konstytucją czy z prawem Unii Europejskiej, to może oczekiwać z godnością i spokojem na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Gorzej, jeżeli ta ustawa jest niezgodna z wartościami unijnymi oraz z konstytucją RP. Wtedy będzie problem - powiedział prof. Chmaj.
Pytany, dlaczego SN nie wystosował pytań do Trybunału Konstytucyjnego, oświadczył, że TSUE "stoi na straży wartości unijnych określonych w traktatach", do których należy praworządność i ocenia "dane przepisy konkretnych ustaw pod kątem ich zgodności z wartościami unijnymi". - Natomiast Trybunał Konstytucyjny orzeka o zgodności ustaw z polską konstytucją - wyjaśnił. Dodał jednak, że z powodu "upolitycznienia składu i orzecznictwa (...) nie możemy być pewni, że wniosek do Trybunału zostanie rozpoznany przez niezawisłych sędziów wybranych do niezależnego składu Trybunału".
Autor: pk//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 2.0) | sprklg