Szkoła zdalna jest szkołą podłączoną do respiratora. Kolejny miesiąc podtrzymujemy tę działalność. To nie jest taka szkoła, jaką mieliśmy przed pandemią i ona już nigdy taką nie będzie - mówiła we "Wstajesz i weekend" w TVN24 dyrektorka szkoły podstawowej numer 2 w Krakowie Jolanta Gajęcka. Jak dodała, "nie można mówić o bańce, w której mamy zamknąć dzieci, bo one już są zamknięte w bańce nauczania zdalnego".
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek na piątkowej konferencji prasowej poświęconej przygotowaniom do powrotu uczniów klas I-III do stacjonarnej nauki w szkołach poinformował o "wejściu w fazę praktyczną przygotowań do ewentualnego powrotu dzieci do szkół". W "Poranku rozgłośni katolickich" minister podkreślał, że "teraz wszystko zależy od epidemiologów i premiera, oni podejmą decyzję, która może być jeszcze zmieniona w przyszłym tygodniu ze względu na skalę zachorowań".
- Jeśli będzie powrót po 18 stycznia, to w ścisłym reżimie sanitarnym. Uczniowie wrócą wtedy w tak zwanych bańkach. Będą to klasy oddzielone od siebie, w różnych miejscach szkoły i najlepiej z lekcjami o różnych porach. Wszystko po to, by dzieci, ich rodzice i nauczyciele nie mieli ze sobą kontaktu, aby zapewnić największe na tym etapie bezpieczeństwo i zminimalizować ryzyko zakażenia - tłumaczył szef resortu.
Do jego słów odniosła się w niedzielę w programie "Wstajesz i weekend" w TVN24 dyrektorka szkoły podstawowej numer 2 w Krakowie Jolanta Gajęcka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Czarnek o "wejściu w fazę praktycznych przygotowań" do powrotu do szkół. Co to oznacza?
"Nie można mówić o bańce, w której mamy zamknąć dzieci, bo one już są zamknięte w bańce nauczania zdalnego"
- Szkoła zdalna jest szkołą podłączoną do respiratora. My kolejny miesiąc podtrzymujemy tę działalność. To nie jest taka szkoła, jaką mieliśmy przed pandemią. I ona już nigdy taką nie będzie - przekonywała Gajęcka.
W związku z tym - jak podkreśliła - "proste decyzje, mimo że skomplikowane w naturze moralnej, powinny być podejmowane wcześniej, komunikowane prostymi komunikatami". - Żebyśmy nie musieli się domyślać, żebyśmy mieli świadomość, że rządzą nami ludzie odpowiedzialni, którzy przewidują wszelkie konsekwencje - oceniła.
Zaznaczyła, że to nie tylko kwestia powrotu do szkół dzieci z klas I-III, ale także starszych uczniów. - Nie można się ograniczać, mówiąc o przywróceniu działalności szkoły po feriach, tylko do najmłodszych dzieci i nie można wciąż powtarzać, że mamy raz na godzinę wietrzyć pomieszczenia i dezynfekować ręce, bo to już robimy od wielu miesięcy. I nie można mówić o bańce, w której mamy zamknąć dzieci, bo one już są zamknięte teraz w bańce nauczania zdalnego. Natomiast mam wrażenie, że w tej bańce zamknięte jest ministerstwo i wszyscy doradcy pana ministra i nie widzą w ogóle realnych problemów, które dzieją się na zewnątrz - mówiła Gajęcka.
Jak dodała, w czasie 10 miesięcy funkcjonowania szkoły w warunkach pandemicznych nie doczekała się realnej pomocy. - Natomiast miałam ze trzy kontrole, z zaleceniem ostatnim, że mam niezwłocznie uruchomić świetlicę dla wszystkich dzieci ze szkół, które mają taką potrzebę. Zrealizowanie takiego zalecenia niezwłocznie, w takiej sytuacji, jaka miała miejsce w grudniu, jest po prostu niemożliwe - zwróciła uwagę.
Testy przesiewowe dla nauczycieli i pracowników szkół
W poniedziałek mają rozpocząć się testy przesiewowe na obecność SARS-CoV-2 dla nauczycieli klas I-III szkół podstawowych, nauczycieli szkół specjalnych i pracowników obsługi administracyjnej szkół. Badania potrwają do 15 stycznia 2021 roku. Są dobrowolne i bezpłatne. Mogą się na nie zgłosić się nie tylko nauczyciele, ale również pracownicy szkoły, np. obsługa administracyjna czy personel sprzątający.
- Będą te testy robili od poniedziałku do piątku, a w sobotę i niedzielę dostaną wyniki - wyjaśnił minister Czarnek.
CZYTAJ TAKŻE: Wytyczne ministerstwa co do powrotu dzieci do szkół >>>
Źródło: TVN24