Prezydent nie ma podstaw i zgodnie z prawem nie może odwołać Zyty Gilowskiej za wystąpienie podczas sobotniej konferencji na temat marki polskiej - stwierdził Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem ostra reakcja Donalda Tuska to wynik zdenerwowania tym, że Gilowska była znacznie lepszym ministrem finansów niż jest Jacek Rostowski. - Nie chcę mówić za innych, ale ja bym powierzył pieniądze pani minister Rostowskiej - powiedział prezes PiS. Szybko się poprawił, że ma na myśli oczywiście Zytę Gilowską.
Zyta Gilowska wystąpiła wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim w sobotę. Dzień później premier Donald Tusk zaapelował do niej, by jako członek RPP odłożyła swoje sympatie polityczne na bok, bo "złotówka jest sto razy ważniejsza". Dodał też, że decyzje co do jej przyszłości powinien podjąć prezydent, który ją powołał.
Dziś Kaczyński podkreślał, że w przepisach o Radzie Polityki Pieniężnej punktu o odwołaniu nie ma. Poza tym według niego prezydent nie ma żadnych podstaw nawet do rozmowy, ponieważ Zyta Gilowska uczestniczyła w konferencji na temat marki polskiej. – Ja też uczestniczyłem. Po prostu byliśmy tam we dwoje. Że się znamy, to po prostu nie ukrywaliśmy tej znajomości. Ale co, mam twierdzić, że nie znam pani Gilowskiej? – pytał retorycznie.
Pieniądze dałby Gilowskiej
- To jest po prostu wynik straszliwego zdenerwowania – tłumaczył Kaczyński reakcję Tuska. Jak argumentował, zdenerwowanie bierze się stąd, że dziś często stawia się pytanie, komu powierzyć swoje pieniądze – Zycie Gilowskiej czy Jackowi Rostowskiemu. Według niego Gilowska, gdy była ministrem finansów, doprowadziła praktycznie do zbilansowania wydatków publicznych, jeśli wziąć pod uwagę 8 mld zł dochodów z 2007 roku, które zostały przesunięte na 2008 rok i obecne przesunięcia we wpłatach do OFE. – Do tego doprowadziła pani premier, jednocześnie obniżając podatki, obniżając składki. A z drugiej strony mamy pana Rostowskiego, który zwiększył dług o 300 mld – mówił Kaczyński.
I zakończył: - Nie chcę mówić za innych, ale ja bym powierzył pieniądze pani profesor Rostowskiej… Gilowskiej, przepraszam. Pani profesor Gilowskiej, pan Rostowski na pewno nie jest profesorem.
Iloraz i...
Podczas konferencji lider Prawa i Sprawiedliwości w towarzystwie pani Doroty, matki szóstki dzieci, i jej pociech przedstawił też program wyborczy partii dla rodzin wielodzietnych. Główną propozycją PiS jest wspólne opodatkowanie rodzin wielodzietnych.
Jak zaznaczył, dziś wspólnie rozliczać mogą się małżeństwa i matki samotnie wychowujące dzieci, jego partia chciałaby dołączyć do tego rodziny z co najmniej trójką dzieci. W praktyce - tłumaczył – jeśli obecnie wspólnie rozliczające się małżeństwa dzielą swoje dochody na dwa, to po wprowadzeniu ich propozycji rodziny wielodzietne dzieliłyby dochody także na swoje dzieci. Kaczyński zaproponował zwiększenie dzielnika o 0,5 za każde dziecko – czyli małżeństwo z trójką dzieci dzieliłoby swoje dochody na 3,5 (1+1+3x0,5).
- To w wielu sytuacjach prowadziłoby do tego, że te rodziny nie byłyby w ogóle opodatkowane, jeśli chodzi o podatek PIT – zaznaczył.
...dar państwa dla dzieci
Oprócz tego Kaczyński zaproponował wprowadzenie „karty rodziny wielodzietnej”, która uprawniałaby do bezpłatnego lub ulgowego korzystania z komunikacja miejskiej, instytucji kulturalnych, sportowych, itp.
PiS chciałoby wprowadzić nienaruszalną do pełnoletności lokatę dla każdego dziecka z takich rodzin. Jak mówił byłby to "dar od państwa" i jednocześnie zachęta dla rodziców do oszczędzania.
Źródło: tvn24