- Kompletnie nic nie mamy - mówi jeden z 12 poszkodowanych, którzy po wybuchu w katowickiej kamienicy trafili do ośrodka Caritas. Teraz apeluje o pomoc, bo poszkodowani potrzebują wszystkiego: nawet skarpetek i butów.
- Na szczęście nic nam się nie stało. Zupełnie nic, chyba jako jedynym - mówi Denis Twardoch. Do ośrodka Caritas trafił razem z rodziną i kilkoma sąsiadami.
Będą tam mieszkać przez kilka dni, do czasu, aż miasto nie przyzna im mieszkań ze swoich zasobów.
"Kompletnie nic nie mamy"
- Udostępniliśmy im pokoje gościnne. Mieszkają tu, mają wyżywienie - pokazuje wnętrza ks. Krzysztof Bąk, dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej. Na miejscu jest psycholog, przychodzą też pracownicy katowickiego MOPSu. - Mają więc taką pomoc, jaka jest potrzebna - mówi ksiądz.
Ale, jak zaznacza, poszkodowani potrzebują też zwykłych przedmiotów codziennego użytku. - Bardzo prosimy i o te najpotrzebniejsze rzeczy - apeluje Bąk. - Buty, skarpetki. Bo my zupełnie nic nie mamy - mówi Denis Twardoch.
Autor: bieru/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24