Ruszył proces w sprawie wypadku z udziałem Jarosława Wałęsy. Na podstawie argumentów obrony oskarżonego o spowodowanie wypadku kierowcy toyoty, sędziowie zadecydowali o konieczności uzupełnienia dotychczasowych opinii biegłych. W sądzie obrońca oskarżonego podszedł do Jarosława Wałęsy, który dziś również składał wyjaśnienia, i w imieniu swojego klienta wyraził ubolewanie z powodu tego, co się wydarzyło. Mimo tego, oskarżony nie przyznaje się do winy.
Obrońca w rozmowie z Wałęsą podkreślił, że jego klient nie może podejść do poszkodowanego osobiście, ponieważ jest bardzo przejęty wypadkiem i ogólnie zestresowany.
Mimo tego, 36-letni przedsiębiorca z Bydgoszczy, z którego toyotą zderzył się syn b. prezydenta, nie przyznał się dziś do stawianych mu zarzutów. Według niego Wałęsa jechał zbyt szybko na motorze, co doprowadziło do katastrofy. Stwierdził dziś, że gdyby motocyklista poruszał się z przepisową prędkością 90 km/h, to terenowa toyota oskarżonego byłaby w stanie bezkolizyjnie włączyć się do ruchu, a do wypadku w ogóle by nie doszło.
Oskarżony bronił się też twierdząc, że chciał jechać w kierunku przeciwnym do toru jazdy Jarosława Wałęsy, co oznacza, że miał zamiar jedynie przeciąć jezdnię, po której poruszał się poszkodowany. Taka linia obrony była podstawą do apelu obrońców o powołanie kolejnych biegłych w celu wyjaśnienia tej kwestii, na co przystał sąd.
Sędziowie argumentowali taką decyzję koniecznością całkowitego wykluczenia wszelkich wątpliwości dotyczących prędkości z jaką jechał Wałęsa.
Zanik pamięci Wałęsy
W trakcie rozprawy Wałęsa powiedział, że nie pamięta wypadku. Przyznał że drogą, na której doszło do zderzenia, jechał pierwszy raz. Wyjaśnił przy tym, że tego dnia jechał do narzeczonej w Warszawie, chciał też odwiedzić Sejm. Wałęsa dodał, że dzień przed wypadkiem wrócił z Brukseli.
Dopytywany przez sąd o obecny stan zdrowia, Wałęsa przyznał, że powrócił już do pracy, ale oczekuje na kolejną, 21. już operację, tym razem kolana, zaplanowaną na lipiec. Dodał, że według opinii lekarzy, nie odzyska już nigdy pełnej sprawności ruchowej.
Zbyt duża prędkość
Pierwszy zespół biegłych, na którym prokuratura opiera oskarżenie, stwierdził jednoznacznie, że sprawcą wypadku jest kierowca samochodu włączającego się do ruchu, gdyż to on musi zachować najwyższą ostrożność. Już potwierdzono, że Wałęsa rzeczywiście jechał za szybko o 25 km/h, jednak w tym wypadku nie miało to wpływu na okoliczności i przebieg tego wydarzenia. Podobnego zdania są pełnomocnicy Wałęsy, który w tym procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Ich zdaniem to, co do tej pory ustaliła prokuratura, to miażdżący dowód na winę oskarżonego.
Europoseł przed sądem
Wątek wykroczenia drogowego polegającego na przekroczeniu prędkości przez Wałęsę sierpecka Prokuratura Rejonowa przekazała do wyjaśnienia tamtejszej Komendzie Powiatowej Policji, a ta z końcem lutego 2012 r. wystąpiła za pośrednictwem Komendy Głównej Policji do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności europosła PO.
Pełnomocnicy Wałęsy oświadczyli, że europoseł PO dobrowolnie podda się odpowiedzialności za przekroczenie prędkości i nie zamierza w tej sprawie korzystać ze swojego immunitetu.
Obaj kierowcy byli trzeźwi
Do zdarzenia doszło we wrześniu ubiegłego roku w miejscowości Stropkowo w woj. mazowieckim. Kierowca toyoty, wyjeżdżając na drogę zza stojącego na poboczu samochodu ciężarowego, nie ustąpił pierwszeństwa motocyklowi kierowanemu przez Jarosława Wałęsę. Wtedy doszło do zderzenia obu pojazdów. Badania wykazały, że obaj kierujący byli trzeźwi. Po wypadku syn byłego prezydenta i europoseł Platformy Obywatelskiej trafił do szpitala, przeszedł 20 operacji, ale rehabilitacja trwa do dziś.
Kierowcy toyoty grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ PAP/ Marcin Bednarski