Postępowanie dyscyplinarne za "obiad na sygnale"

Postępowanie dyscyplinarne za "obiad na sygnale"
Postępowanie dyscyplinarne za "obiad na sygnale"
Źródło: TVN24

Ruszyło postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariusza, który podejrzany jest o to, że użył policyjnego radiowozu by... przewieźć obiad. O sprawie informowaliśmy wczoraj. TVN24 dotarła do nagrania z kamery monitoringu miejskiego, na którym widać jak radiowóz na sygnale wjeżdża na deptak w centrum Łeby.

Komendant wojewódzki polecił, by bardzo dokładnie wyjaśnić tę sprawę. Dlatego komendant powiatowy w Lęborku wszczął postępowanie wyjaśniające. Natomiast już wczoraj, to postępowanie przerodziło się w postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariusza podinsp. Jan Kościuk

Nawet wydalenie ze służby

W tym momencie analizowany jest zebrany materiał dowodowy. - Z tego materiału powstanie sprawozdanie, które zostanie przedstawione zarówno komendantowi powiatowemu w Lęborku, jak i komendantowi wojewódzkiemu policji w Gdańsku - powiedział rzecznik.

Jak zapewnił w "połowie przyszłego tygodnia powinien być już jasny obraz sytuacji" i wtedy można też spodziewać się rozstrzygnięcia tego problemu.

Jeśli okazało by się, że policjant rzeczywiście użył radiowozu do tego by przewieźć nim obiad, grozi mu - jak poinformował podinsp. Jan Kościuk - otrzymanie upomnienia, nagany a nawet wydalenie ze służby

"Czyżby bał się, że jedzenie ostygnie?"

O sprawie poinformował w czwartek "Dziennik Bałtycki". Jak relacjonowała gazeta, oznakowany radiowóz, w poniedziałek około godz. 18, z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi podjechał do jednego ze sklepów z pamiątkami przy ulicy Kościuszki. Ze sklepu wybiegła kobieta, która odebrała od policjanta z radiowozu przesyłkę - plastikowe opakowanie, takie, w jakie pakowane jest jedzenie w barach szybkiej obsługi.

Gazeta podkreśla, że funkcjonariuszowi prawdopodobnie zależało na czasie. I pyta: "Czyżby bał się, że jedzenie ostygnie?". Kobieta, która odebrała przesyłkę, nie chciała z dziennikarzami rozmawiać.

Zgromadzeni ludzie nie kryli zdenerwowania. Niektórzy z nich twierdzą, że to nie pierwszy taki przypadek. Rankiem tego samego dnia podobno widziano, jak radiowóz przywoził pieczywo.

Oburzenia sytuacją nie ukrywał także burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński. - To hańba, że policja zajmuje się wożeniem jedzenia po Łebie - powiedział.

Źródło: tvn24

Czytaj także: