I Urząd Skarbowy, i CBA sprawdzają oświadczenia majątkowe olsztyńskiej posłanki PO Lidii Staroń - informuje "Rzeczpospolita". Przed kilkoma dniami posłanka publicznie zażądała przeprosin od szefa swego klubu Zbigniewa Chlebowskiego za "wyroki dyskredytujące" ją w oczach wyborców.
Według gazety, uwagę kontrolerów ze skarbówki zwróciła kwota 19 tys. zł z działalności gospodarczej męża, wpisana przez Staroń do oświadczenia majątkowego. Anonimowy urzędnik mówi dziennikowi, że wcześniej ten dochód wynosił 196 tys. zł, a potem spadł dziesięciokrotnie.
Naczelnik US w Olsztynie nie potwierdziła gazecie tych informacji. Zasłaniając się tajemnicą służbową, nie odpowiedziała także na pytanie, czy wyniki kontroli są negatywne.
Jak pisze "Rz", niezależnie od kontroli skarbowej majątkiem Staroń zainteresowała się CBA.
Gazeta przypomina, że wiosną tego roku media informowały, iż mąż Lidii Staroń pobierał dopłaty unijne, a posłanka, mimo że ma z nim wspólnotę majątkową, nie wykazywała tego w rejestrze korzyści. Podobnie było z najmem lokali i mieszkań, które są ich wspólną własnością.
Przeprosiny za posądzenia
We wtorek Lidia Staroń zażądała przeprosin od Zbigniewa Chlebowskiego. Zarzuciła mu, że publicznie ferował wobec niej "wyroki dyskredytujące", nie zadając sobie trudu weryfikacji postawionych jej przez prasę zarzutów.
Chodzi o wypowiedź Chlebowskiego po publikacji "Rzeczpospolitej", według której posłanka zarobiła na napisanej przez siebie ustawie, uwłaszczając warty kilkaset tysięcy grunt, za jedynie 749 złotych.
Szef klubu PO był wtedy oburzony: - Mam nadzieję, że posłanka Staroń zostanie dzisiaj wyrzucona z klubu, a być może i z partii - zapowiedział. Jednak ostatecznie po zbadaniu przez partię tych oskarżeń uznano, że nie ma podstaw do karania posłanki.
Źródło: Rzeczpospolita, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24