Zamknięte posiedzenie klubu PO o przyszłości ustawy o in vitro odbyło się w środę. W Platformie jest kilkunastu konserwatystów, którzy są przeciwni tej metodzie zapłodnienia i mówią "nie" rządowemu projektowi. ("Polska i Świat").
Premier Ewa Kopacz miała na posiedzeniu osobiście przekonać konserwatystów w PO do zmiany zdania. Poszukiwanie kompromisu w PO odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Konserwatystów przekonywała nie tylko Ewa Kopacz, ale i minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. To on przedstawił parlamentarzystom PO informację na temat opracowanego przez Ministerstwo Zdrowia ustawy o leczeniu niepłodności. W spotkaniu brali udział też jego zastępcy: Sławomir Neumann i Igor Radziewicz-Winnicki.
Z doniesień reportera tvn24 wynika jednak, że podczas spotkania klubu nie słychać było głosów sprzeciwu wobec in vitro. Część partyjnych konserwatystów zbojkotowała bowiem spotkanie. Premier Ewa Kopacz powiedziała dziennikarzom po zakończeniu posiedzenia klubu, że była to dopiero wstępna dyskusja na temat projektu ustawy o leczeniu niepłodności. - Uważam, że taka kolejność jest prawidłowa, czyli najpierw dyskusja w klubie, uwagi - część z tych uwag bardzo zasadna, które oczywiście będziemy traktowali jako uzasadnioną sugestię do tego, żeby zapisać je w tym projekcie - zaznaczyła szefowa rządu.
"Spokojna dyskusja"
Pytana czy były głosy krytykujące projekt, Kopacz odparła, że odpowiedzi udzielane na pytania posłów "na tyle rozwiały wątpliwości, że ci, którzy zabierali głos i pytali, nie dopytywali potem". - Zobaczymy. Te dyskusje pewnie jeszcze będą trwały, cała procedura od momentu kiedy to trafi na rząd, do momentu kiedy to będzie procedowane na sali, to jeszcze jest spory czas - zaznaczyła Kopacz. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podkreślił z kolei, że większość z posłów PO rozumie potrzebę ustawowego uregulowania kwestii związanych z zapłodnieniem in vitro. - Dyskusja dzisiaj była bardzo spokojna. To była absolutnie merytoryczna dyskusja, mimo iż w klubie zasiadają przecież ludzie czasem o różnej wrażliwości. (...) Mam wrażenie, że medialna burza, która się toczy wokół ustawy o in vitro w żaden sposób nie przełożyła się na dyskusję na klubie - ocenił Arłukowicz. Minister zapewnił, że podczas dyskusji nie było żadnych głosów, które "w sposób radykalny odcinały się od ustawy o in vitro". - To, że posłowie mają różną wrażliwość, to jest naturalne, wręcz oczekiwane. Ważne jest to, żeby te wszystkie wątpliwości rozwiać - dodał szef resortu zdrowia. Zastrzegł, że jego środowe spotkanie z klubem nie było ostatnim w tej sprawie. - Będziemy spotykali się jeszcze wielokrotnie - zaznaczył Arłukowicz.
Kiedy będzie ustawa?
Rząd chce, by ustawa o leczeniu in vitro została uchwalona w Sejmie jeszcze w tej kadencji. - Mam wrażenie, że jest takie już szerokie przekonanie do tego, że najwyższy czas, żeby w Polsce, jednym z ostatnich państw w Europie, wprowadzić przepisy, które zajmują się przede wszystkim bezpieczeństwem matki, ojca, zarodka, także jakością procedur medycznych - powiedział szef resortu zdrowia pytany kiedy konkretnie ustawa mogłaby zostać uchwalona. Posłowie PO potwierdzają, że dyskusja na temat rządowego projektu była wyjątkowo spokojna. - Wydaje mi się, że nie powinno być żadnych problemów z jej uchwaleniem - ocenił jeden posłów. Wątpliwości posłów Platformy dotyczyły m.in. możliwości korzystania z zapłodnienia in vitro przez pary niebędące małżeństwem. - Pojawił się też zarzut, że z in vitro będą korzystały pary homoseksualne. Na to Bartek odpowiedział, że konia z rzędem temu kto wykaże, że jakaś para homoseksualna od roku leczyła się z niepłodności - relacjonował polityk PO.
Wątpliwości konserwatystów
Według źródeł PAP, pytania dotyczące ustawy o leczeniu niepłodności formułowali m.in. znani z konserwatywnych przekonań: wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska, b. minister finansów Jacek Rostowski, a także posłowie Elżbieta Achinger i Jacek Tomczak. - Ale wydaje mi się, że większość z ich wątpliwości została rozwiana - ocenił jeden partyjnych zwolenników in vitro. Jego zdaniem, przeciwko ustawie może się opowiedzieć ostatecznie kilku najbardziej konserwatywnie nastawionych posłów PO. W środowym spotkaniu nie uczestniczyli m.in. znani z takich poglądów: b. minister sprawiedliwości Marek Biernacki oraz posłowie: Jerzy Budnik i Lidia Staroń. Cała trójka na początku lutego głosowała przeciwko uchwaleniu ustawy ratyfikującej konwencję Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.
Kontrowersyjny projekt ustawy in vitro
Pod koniec lutego Komitet Stały Rady Ministrów rekomendował Radzie Ministrów przyjęcie projektu ustawy o in vitro. Projekt przewiduje, że z in vitro będą mogły korzystać nie tylko małżeństwa. Zakazuje też niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju. Rząd zajmie się projektem prawdopodobnie 10 marca; jeszcze w marcu ma trafić do Sejmu. Według rzeczniczki rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w klubie PO znajdzie się większość dla projektu. Jej zdaniem projekt jest "naprawdę bardzo dopracowany" i to powinno pozwolić zagłosować za nim nawet tym, którzy mają wiele uwag do in vitro.
Jeśli ustawa nie zostanie przyjęta przed końcem kadencji Sejmu, trafi do kosza.
W Polsce na razie nie ma ustawy, która regulowałaby kwestie stosowania procedury in vitro. Obowiązująca ustawa tkankowa nie zawiera zapisów dotyczących komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodów. Za niepełne wdrożenie unijnej dyrektywy dot. jakości i bezpieczeństwa tkanek oraz komórek ludzkich - co wskazała w ub. roku Komisja Europejska - Polsce grozi wysoka kara.
Autor: geb/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwum tvn24.pl