Poseł Stanisław Łyżwiński z Samoobrony wyszedł z oddziału szpitalnego Zakładu Karnego w Łodzi. Nie na wolność jednak, lecz do aresztu śledczego, gdzie spędzi trzy następne miesiące.
W areszcie poseł podejrzany m.in. o gwałt i wykorzystanie seksualne czterech kobiet, nie będzie przebywał w izbie chorych, lecz trafi do „normalnej celi”. Jego stan zdrowia na to pozwala - zadecydowali lekarze. W piątek na przesłuchaniu w łódzkiej prokuraturze Łyżwiński źle się poczuł i zasłabł. został przewieziony do łódzkiego szpitala MSWiA. Po 24 godzinach, w niedzielę po południu, posła przetransportowano ze szpitala MSWiA do oddziału szpitalnego Zakładu Karnego przy ul. Kraszewskiego w Łodzi. Teraz wrócił do celi.
W piątek łódzka prokuratura przedstawiła Łyżwińskiemu łącznie siedem zarzutów. Według śledczych, zgwałcił on kobietę i popełnił przestępstwo łapownictwa polegające na "przyjmowaniu, bądź żądaniu - w związku z pełnioną funkcją publiczną posła na Sejm - korzyści osobistych o charakterze seksualnym". Poseł jest także podejrzany o wykorzystywanie, bądź usiłowanie wykorzystania seksualnego "poprzez nadużycie stosunku zależności" czterech kobiet, w tym Anety Krawczyk.
Według prokuratury, Łyżwiński nakłaniał także tę ostatnią do przerwania ciąży oraz podżegał do porwania biznesmena Zbigniewa B. i przetrzymywania go jako zakładnika w celu zmuszenia go do zapłaty 500 tys. zł. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003.
Poseł nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu za nie kara do 10 lat pozbawienia wolności. Łyżwiński chce się odwołać od decyzji o jego aresztowaniu.
Źródło: PAP/Radio Szczecin