Adrian M., który w połowie kwietnia porwał w Wołczkowie (zachodniopomorskie) 10-letnią Maję, przyznał się do zarzucanych mu czynów. Mężczyzna złożył wyjaśnienia. Tłumaczył, że nie miał zamiaru uprowadzić małoletniej, a jedynie zamierzał przejechać się z nią samochodem i odwieźć ją do domu, zanim ktokolwiek się zorientuje.
- Porywacz 10-letniej Mai, Adrian M. przyznał się do zarzucanych mu czynów w sposób formalny - poinformował Jacek Powalski z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Mężczyźnie zostały postawione dwa zarzuty: uprowadzenia i ograniczenia wolności dziewczynki oraz spowodowania obrażeń ciała.
Adrian M. złożył obszerne zeznania
- Mężczyzna wyjaśnił. że nie miał zamiaru uprowadzić małoletniej, a jedynie zamierzał przejechać się z nią samochodem i odwieźć ją do domu, zanim ktokolwiek się zorientuje - mówi Powalski. Według Adriana M. dziewczynka złamała nogę podczas ucieczki. Inna jest opinia biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, a także samej Mai.
- Do złamania miało dojść podczas wrzucenia pokrzywdzonej do samochodu, pomiędzy tylną kanapę a przedni fotele - wyjaśnia Powalski.
Prokurator nie udzielił bardziej szczegółowych informacji na temat celu uprowadzenia i tego, gdzie mężczyzna przebywał przez dobę z dzieckiem.
Z ustaleń śledztwa nie wynika, aby uprowadzenie miało charakter seksualny.
Działania prokuratury
Rzecznik poinformował, że dziewczynka została już przesłuchana przez sąd w obecności psychologa.
- Prokuratura otrzymała też od strony niemieckiej pojazd, zabezpieczone na ubraniach i w samochodzie ślady biologiczne i daktyloskopijne - mówi Powalski.
Przesłuchano również członków rodziny podejrzanego, mieszkających w Polsce, jak i w Berlinie oraz świadków, którzy brali udział w poszukiwaniach. Prokuratura skierowała wniosek do strony brytyjskiej o przesłuchanie tamtejszej rodziny Adriana M.
Strona polska wystąpiła o dokumentację dotyczącą odbycia kary przez podejrzanego Wlk. Brytanii - poinformował rzecznik. Jak dodał, informacje na temat wszystkich okoliczności skazania i odbywania kary przez podejrzanego będą znane po dostarczeniu tych dokumentów do Polski. Indagowany, czy M. będzie odpowiadać w warunkach recydywy, odparł, że strona polska czeka na dokumenty z Wlk. Brytanii i może to potrwać nawet kilka miesięcy. M. był już notowany za porwanie dziecka w Wielkiej Brytanii.
Prokurator nie powołał jeszcze biegłych lekarzy psychiatrów.
Porwana spod domu
10-letnia Maja z Wołczkowa pod Szczecinem zaginęła we wtorek 14 kwietnia, gdy wracała ze szkoły do domu. Dziewczynka po lekcjach wsiadła do autobusu numer 105. Jak informowała policja, o godzinie 16:30 wysiadła z niego w Wołczkowie. Do domu jednak nie dotarła.
Została zarejestrowana na monitoringu pobliskiej restauracji. Widać było na nim moment wejścia dziewczynki w uliczkę, przy której mieszkała. Monitoring nagrał też, że z uliczki chwilę później wyjeżdżał obcy samochód.
Poszukiwania dziewczynki
Intensywne poszukiwania Mai trwały od wtorku. W środę do akcji został włączony policyjny śmigłowiec. W akcję zaangażowanych było w sumie ok. 100 policjantów, a także Mobilne Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, bezzałogowy samolot typu dron oraz policyjny śmigłowiec. Polska policja współpracowała ściśle z policją niemiecką.
Uruchomiono także pierwszy raz w Polsce procedurę Child Alert. Jest to system polegający na jak najszybszym rozpowszechnianiu informacji o zaginionym dziecku.
Odnaleziona na niemieckiej autostradzie
Poszukiwana 10-letnia Maja z Wołczkowa pod Szczecinem została odnaleziona w środę, 15 kwietnia, na terenie Niemiec. O godz. 11:00 w środę do policji niemieckiej dotarła informacja, że poszukiwany samochód stoi przy autostradzie w miejscowości Friedland. Około 14 funkcjonariusze odnaleźli samochód. Byli w nim porywacz, 31-letni Adrian M. i dziecko.
Adrian M. został już przekazany stronie polskiej, cały czas przebywa w areszcie.
Autor: as / Źródło: TVN 24 Szczecin/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24