Siedem kilometrów, dokładnie tyle, ile ośmiotysięczników zdobył Artur Hajzer - taki dystans przebiegło ponad tysiąc osób w środowym nocnym biegu po chorzowskim Parku Śląskim. Przyjaciele, znajomi i fani chcieli w ten sposób uczcić pamięć himalaisty, który zginął tragicznie dokładnie miesiąc wcześniej w Karakorum.
- Gdyby Artur był tu z nami, to by urósł duchem widząc, jak wielu ludzi naśladuje jego idee, bo Artur był zwolennikiem takiego przygotowania się do gór poprzez bieg - mówi Krzysztof Wielicki himalaista, który także brał udział w zawodach.
„Hajzer musiał się do tego przyczynić”
Sceneria zawodów była niezwykła. Po godzinie 22.00, w parku otaczającym Stadion Śląski pojawił się tłum biegaczy i prowadzących ich rowerzystów. Wszyscy mieli na sobie „czołówki”, czyli latarki mocowane na głowie, używane też przez alpinistów.
- Chyba sam Artur Hajzer musiał się do tego przyczynić, zrobił nam psikusa, że po prostu tak dobrze się udało to wypromować - podkreśla Marcin Rudnicki, organizator biegu.
Dystans siedmiu kilometrów został wybrany nieprzypadkowo. Miał przypomnieć, ile ośmiotysięczników zdobył wybitny alpinista.
Ciągle inspiruje
Na starcie turnieju pojawili się zawodowi biegacze, jak i amatorzy joggingu. Przekrój wiekowy uczestników też był bardzo zróżnicowany - od dzieci po weteranów. Ku pamięci Hajzera biegło ponad tysiąc osób i chociaż nie było pomiaru czasu ani klasyfikacji, to pierwsi zawodnicy pojawili się na mecie po niespełna 20 minutach.
Jak podkreślał himalaista Adam Bielecki, to jest kolejny dowód na to, że Artur Hajzer był niesamowitą osobą, która zawsze inspirowała masę ludzi i nawet teraz jak go nie ma to inspiruje wielu ludzi.
Pochowany w górach
Związany ze Śląskiem 51-letni Hajzer zginął 7 lipca, kiedy wspólnie z Marcinem Kaczkanem schodził do obozu II po nieudanym ataku na wierzchołek Gaszerbrumu I w Karakorum. Odpadł od ściany w tzw. kuluarze japońskim i spadł 500 metrów do podstawy. Zgodnie z wolą najbliższej rodziny jego ciało pochowane zostało pod szczytem.
Autor: jsy/iga / Źródło: TVN24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Andrzej Winkler