Aż 327 policjantów ma bezpośredni dostęp online do bilingów obywateli - ujawnił przedstawiciel Komendy Głównej Policji podczas konferencji nt. inwigilacji Polaków. Do tej pory liczba ta nie była znana. Tajemnicą nadal jednak pozostaje, ilu funkcjonariuszy służb specjalnych ma dostęp do danych abonentów.
Podczas konferencji zorganizowanej przez Naczelną Radę Adwokacką zaprezentowano alarmujący raport ("Retencja danych: troska o bezpieczeństwo czy inwigilacja obywateli?") ws. inwigilacji Polaków.
Wynika z niego, że w Polsce operatorzy mają nakaz najdłuższego okresu przechowywania danych: przez dwa lata, podczas gdy w większości krajów UE jest to pół roku. Rada postuluje skrócenie tego czasu do sześciu miesięcy, zmniejszenie kręgu służb uprawnionych do dostępu do danych i ograniczenie tylko do najpoważniejszych przestępstw katalogu przypadków, w których mogą być one wykorzystywane.
Tymczasem po te dane sądy sięgają nawet w sprawach rozwodowych - co według GIODO jest sprzeczne z dyrektywą UE. Rada chce też publikowania co roku przez tajne służby statystyk uzyskanych danych oraz celów ich zbierania.
Policjant i 100 tys. obywateli
Marek Dyjasz, dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, ujawnił, że w polskiej policji 327 funkcjonariuszy może w każdej chwili podłączyć się komputerowym interfejsem do każdego z operatorów sieci komórkowych. I sprawdzić połączenia, a także miejsca logowania w stacjach bazowych (BTS) każdego numeru komórkowego, jaki uznają za stosowne.
Statystycznie na każdego z ponad 38 milionów mieszkańców Polski przypada 1,2 numeru telefonu komórkowego. Oznacza to, że jeden policjant ma "pod pieczą" ok. 116 tysięcy abonentów.
Do tej pory prawdziwa skala inwigilacji czyli pobierania bilingów i tzw. lokalizacji abonentów sieci komórkowych nie była znana. Tajemnicą nadal jednak jest, ilu pozostałych funkcjonariuszy służb specjalnych ma dostęp do stanowisk, z których w każdej chwili mogą się połączyć z bazą danych operatorów komórkowych i mogą zdobyć dane o abonentach.
10 służb z dostępem do billingów. Polska krajem policyjnym?
Podczas konferencji apelowano, że choć "wszyscy jesteśmy ofiarami ataku na World Trade Center, ale nie możemy zgodzić się na nieograniczony dostęp służb specjalnych do danych telekomunikacyjnych obywateli w imię zapewnienia im bezpieczeństwa".
Marek Jurkiewicz z Urzędu Komunikacji Elektronicznej poinformował natomiast, że niedługo do dziewięciu służb uprawnionych do dostępu do billingów (to policja, agencja wywiadu, wywiad wojskowy, kontrwywiad wojskowy, żandarmeria wojskowa, wywiad skarbowy, straż graniczna, ABW, CBA) dojdzie kolejna: Służba Celna, której prawo to nadano w ramach walki z hazardem.
Poseł Ryszard Kalisz, szef sejmowej komisji sprawiedliwości, przypomniał, że SLD zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego m.in. nieograniczony dostęp służb do billingów. Dodał, że dostał od TK zapewnienie, iż ma on wolę zbadania sprawy jeszcze przed jesiennymi wyborami.
- Ostrożnie formułowałbym tezę, że Polska jest jakimś bardzo policyjnym krajem - mówił z kolei Piotr Niemczyk, były wiceszef wywiadu Urzędu Ochrony Państwa. Zwrócił uwagę, że liczba pytań o dane telekomunikacyjne odpowiada liczbie popełnianych w Polsce przestępstw, choć oczywiście nie przy każdym sięga się po billingi. Przyznał, że opóźniają się prace sejmowe nad ustawą całościowo regulującą pracę tajnych służb.
Tajemnica dziennikarska bez znaczenia
Także RPO Irena Lipowicz podkreśla, że służby nie muszą tu uzyskiwać zgody sądu - jak jest to konieczne przy stosowaniu tzw. kontroli operacyjnej (podsłuchy, podgląd, kontrola korespondencji). Służby nie są też tu związane warunkami, które muszą spełnić przy "kontroli operacyjnej" - która jest możliwa tylko, jeśli "inne środki okazały się bezskuteczne" i dotyczy wyłącznie ściśle określonych przestępstw.
RPO zwracała uwagę, że istotna część danych telekomunikacyjnych gromadzonych przez służby nie podlega zniszczeniu, nawet gdy okazały się nieprzydatne. Podkreślała, że prawo nie przewiduje wyłączeń od zasady swobodnego dostępu służb do billingów żadnej kategorii użytkowników - choć mogą być one objęte tajemnicą notarialną, adwokacką, radcy prawnego, lekarską lub dziennikarską. To niepokoi także i NRA.
W styczniu br. Lipowicz wystąpiła do premiera o podjęcie działań dla zmiany zasad dostępu służb do billingów.
Jest zespół, będzie nowelizacja
W liście do NRA sekretarz rządowego Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki napisał, że premier Donald Tusk uznaje postulat by uzyskiwanie tych danych ograniczyć wyłącznie do realizacji zadań precyzyjnie określonych w ustawach, by usuwano dane nie mające znaczenia dla określonego postępowania oraz by stworzyć mechanizm kontroli nad przetwarzaniem tych danych przez tajne służby.
Cichocki uważa, że mogłoby być to kontrolowane przez organ wybierany przez parlament i bez udziału "osób czynnie uczestniczących w życiu politycznym". Tak odpisał on w marcu Lipowicz na jej wystąpienie do Tuska.
- Premier powołał w ramach Kolegium zespół roboczy, który ma wypracować zmiany legislacyjne. Wstępna propozycja będzie przedstawiona na posiedzeniu Kolegium 24 maja, a wnioski co do zakresu nowelizacji będą przedstawione opinii publicznej w drugiej połowie czerwca - dodał Cichocki.
10 dziennikarzy inwigilowanych
W Polsce trwa debata nad udostępnianiem organom państwa, w tym służbom specjalnym, danych telekomunikacyjnych: informacji, czyj jest dany numer, wykazów połączeń i danych o lokalizacji telefonu. Operatorzy muszą na własny koszt i na każde żądanie udostępniać te dane - częściowo także online. W ubiegłym roku uprawnione organy spytały o te dane 1,4 mln razy - co jest rekordem w UE (CZYTAJ WIĘCEJ). Rocznie wszystkie służby specjalne wnoszą o udostępnienie ok. 60-70 tys. danych. Reszta to wystąpienia sądów i prokuratur.
Sprawa swobodnego dostępu służb do billingów stała się głośna po publikacji "Gazety Wyborczej". W październiku 2010 r. napisała ona, że w latach 2005-2007 służby sięgały do operatorów po billingi i logowania telefonów, by ustalić źródła informacji dziennikarzy krytykujących ówczesne władze.
To samo dzieje się także dziś. Media podkreślały, że swobodny wgląd służb czy prokuratury w billingi reporterów grozi ujawnieniem ich źródeł, które są prawnie chronione.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu