Każdy z polskich kierowców, żeby wjechać do Rosji potrzebuje specjalnego zezwolenia. W drugą stronę działa to tak samo. Takich "przepustek" na podstawie umowy między dwoma krajami każdy kraj dostał 150 tysięcy.
Teoretycznie zezwolenie jest jednorazowe i pozwala na jednorazowy wjazd na teren kraju docelowego. W praktyce to często fikcja. - To zezwolenie jest w kabinie, wstępnie wypisane i przygotowane, ale brakuje tam daty. W momencie kontroli, kiedy inspektor zatrzymuje, Rosjanin zdąży wstawić datę do zezwolenia i ma już je wypisane - mówi Andrzej Kondracki, właściciel firmy transportowej.
Eldorado?
Rosjanie na granicach czekają do zmroku. Ruch zaczyna się po godz. 22. Wtedy na drogach polskie państwo jest praktycznie bezradne. Do godz. 6 rano spotkanie kontroli na drodze jest prawie niemożliwe. Po wejściu Polski do strefy Schengen przy granicy pozostał jedynie mobilny oddział służby celnej. Teoretycznie z kontrolą rosyjskich zezwoleń nie powinno być problemu, bo w Polsce może to robić wiele służb - nie tylko Instytut Transportu Drogowego, ale też Izba Celna, straż i policja.
Tyle, że sami celnicy nieoficjalnie przyznają, że zezwoleń praktycznie nikt nie kontroluje. - Nie jest to główną naszą działalnością i zainteresowaniem. Tym się zajmują takie służby, jak ITD - przyznaje jeden z funkcjonariuszy.
Inspektorzy natomiast mają wolne weekendy, a w dzień powszedni kończą pracę o godz. 22 i wracają do niej dopiero o 6 rano. Wszystko dlatego, że jest to służba cywilna i w nocy pracuje tylko w wyjątkowych sytuacjach.
W drugą stronę sytuacja wygląda już nieco inaczej. Jak przyznają właściciele firm transportowych, Rosjanie skrupulatnie kontrolują naszych kierowców.
Nie tak prosto
Ministerstwo Transportu odmówiło komentarza przed kamerą w tej sprawie. Rzecznik resortu Mikołaj Karpiński zgodził się jedynie na rozmowę telefoniczną. - Tak jak panu mówiłem, przekazuje informacje tylko telefoniczne. 10 tys. skontrolowanych pojazdów w zeszłym roku - tłumaczy rzecznik. Na prośbę o rozmowę przed kamerą grzecznie dziękuje i odkłada słuchawkę, choć reporter czeka na niego w budynku ministerstwa.
Po kilku minutach Karpiński postanowił jednak spotkać się z reporterem TVN24. Pytany o skuteczność kontroli rosyjskich tirów odpowiedział, że kontrolowany jest co 15 samochód.
Polscy przewoźnicy proponowali ministerstwu stworzenie systemu elektronicznego, który kontrolowałby zezwolenie Rosjan. Ministerstwo zapewnia jednak, że problem dostrzega i już pół roku temu rozpoczęło analizę, która trwa do dziś. - To wymaga długich i dość głębokich analiz, jeśli chodzi o ten system elektroniczny. Trwają prace - przekonuje rzecznik ministerstwa transportu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24