Polskie dziury. "Trzeba się nauczyć fruwać"

Polskie dziury. "Trzeba się nauczyć fruwać"
Polskie dziury. "Trzeba się nauczyć fruwać"
Źródło: Fakty TVN
Kierowcy próbują sobie jakoś radzić: slalomem, środkiem drogi, albo po angielsku. Jazda po dziurach jest bardzo niebezpieczna - jeden gwałtowny ruch kierownicą i kłopot gotowy, a wizyta w warsztacie to koszt minimum 200 zł. Pozostawienie samochodu przed domem wcale problemu nie rozwiąże, bo na chodnikach na przechodniów też czekają bardzo głębokie dziury.

Gdzie nie spojrzeć - czy we Wrocławiu, czy w Katowicach, czy w Warszawie - odwilż bezlitośnie pokazała, że problem jest równie duży i miejscami - równie głęboki - po prostu wszędzie.

"Trzeba się nauczyć fruwać!", "Tragedia, same dziury, dziura, na dziurze.", "Katastrofa, po prostu katastrofa" - komentują kierowcy, jak Polska długa i szeroka.

Tam się cieszą

Jest tylko jedno miejsce, gdzie nie narzekają – warsztat samochodowy. Tam sezon zaczynał się zwykle w marcu. Teraz dwa miesiące wcześniej.

- Po bliskim spotkaniu z dziurą bez 200 złotych w kieszeni do warsztatu nie ma po co wchodzić. Pechowcy muszą przygotować co najmniej tysiąc – ostrzega Krzysztof Tuszyński z warsztatu samochodowego w Katowicach.

Czyhają na przechodnia

Ale dziury w drogach to już problem nie tylko kierowców, ale też pieszych. Jeden krok w niewłaściwą stronę i naprawdę można sobie zrobić krzywdę. Na przejściach dla pieszych trzeba patrzeć pod nogi.

- Przejście dla pieszych i dziura, no po kolana – skarży się Tadeusz Wituła.

Łatka na łatce

W Łodzi akcja łatania jest doraźna. Problem jednak w tym, że dopiero teraz rozpisano przetarg na kompleksowe łatanie dróg w mieście. - Aby ogłosić przetarg musimy znać chociaż szacunkową kwotę, którą radni przeznaczą na dany cel w budżecie – wyjaśnia Aleksandra Kaczorowska z łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu.

Ale nawet tam, gdzie radni dziury wzięli na celownik wcześniej i tak jest źle. Pogoda łataniu nie sprzyja i nie będzie sprzyjać. Do wiosny.

Drogi pękają jedna po drugiej

Mechanizm rozsadzania naszych dróg jest prosty. - Woda zamarza. Od środka rozsadza nawierzchnię. Przejeżdża jeden duży, ciężki pojazd i mamy z godziny na godzinę coraz więcej takich ubytków – tłumaczy Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta we Wrocławiu.

Na koniec jeszcze jedna zła wiadomość: żadne miasto nie ma w budżecie tyle, by załatać wszystko.

- Do momentu kiedy nie będzie poważnych nakładów inwestycyjnych na to, żeby przeprowadzić gruntowne remonty, niestety będziemy mieli ten sam problem rok do roku – ocenia Magdalena Jóźwiak Derda z firmy remontującej drogi w Łodzi.

O dziurach czytaj też na Kontakt 24

Źródło: Fakty TVN

Czytaj także: