- Prokuratura chce przesłuchania kontrolerów lotniska w Smoleńsku, a także trzeciej osoby, która znajdowała się w wieży, czyli płk. Nikołaja Krasnokutskiego - powiedział w Radiu Zet Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Wniosek w tej sprawie został skierowany do prokuratury rosyjskiej.
Tvn24.pl dotarł do zeznań kontrolerów lotu m.in. podpułkownika Pawła Plusnina, głównego kontrolera z wieży na lotnisku Siewiernyj, który w momencie katastrofy pełnił tam dyżur. Według niego obiekt ma charakter wojskowy i takie procedury powinny obowiązywać przy lądowaniu polskiego tupolewa 10 kwietnia. MAK twierdzi, że lotnisko jest cywilne i nie chce w związku z tym chce przekazać Polsce dokumentów lotniska i nagrań z wieży.
Jednocześnie Plusnin zeznał, że kiedy pogoda psuła się coraz bardziej, zwrócił się do „operacyjnego dyżurnego sztabu Kierowania Lotnictwem Wojskowo–Transportowym Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej w Moskwie, mającego hasło wywoławcze „Logika”, aby rozważono możliwość skierowania samolotu Tu-154 na inne lotnisko tak, aby nie wszedł on w strefę obsługiwaną przez lotnisko Siewiernyj i aby w ten sposób (uniknął) ewentualnych problemów związanych z barierą językową".
Plusnin zeznał też, że Krasnokutski "(...)Tego dnia nie wykonywał on jakichś specjalnych obowiązków”.
Według "Gazety Wyborczej" z Moskwą kontaktował się płk. Nikołaj Krasnokutski i usłyszał, że mają pozwolić na lądowanie, bo "może im się uda".
Czekają na nagrania z wieży
Prokurator Generalny chciałby przesłuchać kontrolerów, aby wyjaśnić te nieścisłości. Seremet przypomniał też, że prokuratura posiada nagrania rozmów polskich pilotów z wieżą kontrolną i poprosiła już o te z samej wieży. - To było ujęte w dwóch wnioskach, kierowanych do strony rosyjskiej. W tym pierwszym ogólnym, w którym (...) wskazano, by wszystkie dowody mogące mieć związek z tą sprawą zostały przekazane Polsce. A potem konkretnie, w kolejnych wnioskach wskazywano dowody, o jakie nam chodzi - wyjaśnił.
Zarzuty są możliwe
Prokurator Generalny mówił też, że jednocześnie "jest i nie jest zaskoczony", iż na miejscu tragedii nadal znajdowane są szczątki, powiedział: "i tak, i nie". - Mając informacje przekazane ze strony rosyjskiej, że dokonano dosyć ścisłej starannej penetracji tego terenu sądziłem, że nie dojdzie do takich sytuacji. Natomiast z drugiej strony wiem, że doświadczenie związane z takimi katastrofami poucza, że zdarza się po kilku miesiącach, a nawet latach, mogą jakieś drobne szczątki zostać znalezione na skutek działania czynników atmosferycznych i innych jeszcze okoliczności. Jestem zaskoczony, ale też wiem, że takie konsekwencje mogą nastąpić - zaznaczył.
Na pytanie, czy postawienie zarzutów jest możliwe, Seremet powiedział: "jest możliwe, ale proszę mnie zwolnić od odpowiedzi na pytanie, jaki byłby krąg osób". Powiedział, że - jak mniema - potencjalne zarzuty mieściłyby się w art. 231 Kodeksu karnego (niedopełnienie obowiązków).
Źródło: Radio ZET, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24