Nasi generałowie wbrew prawu używają amerykańskich gwiazdek na mundurach. Z podwójnymi dystynkcjami występują przed odwiedzającymi Irak czy Afganistan naszymi ministrami obrony. O sprawie pisze dzisiejsza "Polityka".
Polscy generałowie dowodzący w Iraku i Afganistanie do kołnierzy bluz doczepiają amerykańskie dystynkcje (też gwiazdki, tyle że dużo większe).
Komenda Główna Żandarmerii Wojskowej twierdzi, że jest to złamanie przepisów dotyczących ubioru polskiej armii, które są takie same zarówno w kraju, jak i na misjach.
Ppłk Marek Zieliński, rzecznik kontyngentu w Iraku, powiedział zaś "Polityce", że zdublowanie polskiego stopnia stopniem amerykańskim uznano za zasadne ze względów praktycznych, związanych z kontaktami z żołnierzami koalicji. Polskie stopnie (na naramiennikach) są mało widoczne, zwłaszcza podczas noszenia kamizelek kuloodpornych. Rzecznik podkreślił, że żołnierze w Iraku są dumni z naszego munduru i dublowania stopni nie traktują jak łamania przepisów.
Wielu oficerów jest jednak innego zdania. Twierdzą, że nawet w Ludowym Wojsku Polskim podczas wspólnych operacji z Armią Czerwoną na polskie mundury nigdy nie nakładano rosyjskich dystynkcji generalskich czy czapek radzieckich na głowy.
Gen. Stanisław Koziej w Poranku Radia TOK FM powiedział, że noszenie podwójnych dystynkcji jest formułą niespotykaną w tego typu operacjach. Jedynie w operacjach międzynarodowych, np. ONZ czy OBWE nosi się dodatkowe rozróżnienia danej organizacji. - Kiedy służyłem w misji OBWE chodziłem w żółtym berecie, żołnierze, którzy służą w misji ONZ, noszą niebieskie berety. Jest pewien wyróżnik, ale organizacji międzynarodowej, natomiast niespotykaną sprawą jest noszenie dystynkcji jednego i drugiego państwa - mówił gen. Koziej w TOK FM.
Tymczasem dziennik.pl dowiedział się, że MON chce tak zmienić przepisy, by polscy żołnierze mogli na swoich mundurach nosić amerykańskie dystynkcje na zagranicznych misjach. Dziś jest to niezgodne z przepisami. Ale nasi dowódcy w Iraku i Afganistanie i tak to robią za cichym przyzwoleniem ministerstwa. Plany te wywołały ostre protesty polityków z prawa i lewa.
Były wiceminister obrony narodowej Janusz Zemke (SLD) mówi wprost dziennikowi.pl: - To ewenement. Widziałem różne armie świata, ale nigdzie nie spotkałem się z tym, by amerykański generał nosił dystynkcje polskiej armii lub innej. To się chyba nie zdarzyło nigdy w historii.
- To jakiś koszmar. Fatalny pomysł. Nawet w czasie bloku wschodniego polscy żołnierze mogli nosić i nosili polskie dystynkcje, a nie radzieckie. Jest to niedopuszczalne, żeby polscy żołnierze nosili dystynkcje innej armii. Na zagranicznej misji reprezentują NATO i Polskę - denerwuje się szef sejmowej komisji obrony narodowej Bogdan Zdrojewski (PO).
Bronisław Komorowski, były szef MON, jest bardziej dosadny: - To przejaw polskiego kundlizmu. I radzi, by - jeśli rzeczywiście polskie oznaczenia są nieczytelne - po prostu je zmienić na lepiej rozpoznawalne.
Źródło: Polityka, TOK FM, Gazeta.pl, dziennik.pl