Jak patrzę na te wszystkie podrygi prominentnych działaczy PiS, to mam wrażenie, że najchętniej wszystkie media by zakneblowali - komentował Jakub Stefaniak (PSL) wniosek NBP do sądu o usunięcie z mediów publikacji, które - jak twierdzi wnioskodawca - "insynuują" udział prezesa NBP w aferze KNF. Z kolei zdaniem Ryszarda Terleckiego (PiS) szef Narodowego Banku Polskiego "nie chce cenzurować, tylko chce, żeby przekaz był rzetelny".
W piątek do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęło sześć wniosków, w którym Narodowy Bank Polski chce zabezpieczenia przed wszczęciem postępowania. NBP domaga się między innymi nakazania tymczasowego usunięcia artykułów prasowych w związku z aferą wokół Komisji Nadzoru Finansowego. Sprawa dotyczy dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i "Newsweeka", którzy - jak określono we wniosku - w swoich artykułach "insynuowali", że prezes NBP Adam Glapiński "uczestniczył w tak zwanej aferze KNF". Narodowy Bank Polski chce usunięcia dziewięciu publikacji z wydań papierowych, a także ze stron internetowych obu mediów.
W odpowiedzi na te wnioski politycy Platformy Obywatelskiej złożyli zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa NBP Adama Glapińskiego. Posłowie opozycji chcą wiedzieć, czy Glapiński nie wykorzystuje swojego urzędu, "by wprowadzać w Polsce cenzurę i ograniczać media w zakresie dozwolonej krytyki".
"Afera Marka Ch. i pana Glapińskiego"?
- Myślę, że pan Glapiński daleko nie ma i powinien z placu Powstańców przenieść się na Mysią - komentował Jakub Stefaniak, rzecznik prasowy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Siedziba Narodowego Banku Polskiego mieści się przy placu Powstańców Warszawy, przy ulicy Mysiej mieścił się w czasach PRL nieistniejący już Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk.
- Jak patrzę na te wszystkie podrygi prominentnych działaczy PiS, to mam wrażenie, że oni najchętniej wszystkie media by zakneblowali i wprowadzili tak zwaną cenzurę prewencyjną, która polega na tym, że przed publikacją artykułu jest on jeszcze przeglądany przez odpowiednie osoby - dodał.
Jarosław Urbaniak z Platformy Obywatelskiej stwierdził z kolei, że "pierwszą osobą, po opublikowaniu taśmy, które puściły nerwy, był właśnie pan prezes Glapiński". - To on przyznał sam, że panowie po spotkaniu, na którym nagrywano tę rozmowę, gdzie rzekomo padła ta propozycja korupcyjna, poszli pochwali się ustaleniami na drugą stronę placu Powstańców czyli do Narodowego Banku Polskiego na spotkanie z panem prezesem Glapińskim - mówił poseł opozycji.
Urbaniak mówił również o pytaniach, na które jego zdaniem do dziś prezes NBP nie udzielił odpowiedzi. - Czy to, co twierdzi pan Czarnecki, że został przywitany na tym spotkaniu słowami prezesa Glapińskiego, że cieszy się, że panowie doszli do porozumienia - wskazywał. - No, to by było bardzo istotne - dodał.
- Znaczyłoby to ni mniej, ni więcej, że to nie jest "afera Marka Ch.", tylko "afera Marka Ch. i pana Glapińskiego" co najmniej - zaznaczył poseł PO.
"Zawsze można się pomylić"
Na zarzuty opozycji odpowiedział Ryszard Terlecki z Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem prezes Narodowego Banku Polskiego "nie chce cenzurować [mediów - przyp. red.], tylko chce, żeby przekaz był rzetelny i oddawał prawdziwą rzeczywistość".
Pytany o zaufanie PiS do Adama Glapińskiego, poseł zapewnił, że "nic się nie zmieniło". - To jest ważna, niezależna instytucja i jako partia niewiele mamy w tej sprawie do powiedzenia - zaznaczył.
Wcześniejsze wypowiedzi prezesa NBP, który przed zatrzymaniem Marka Chrzanowskiego twierdził, że zna byłego szefa KNF i - jego zdaniem - ten "zawsze spełniał najwyższe standardy" również w kwestii uczciwości i "ma o nim jak najlepszą opinię", Terlecki uznał za "pomyłkę" Glapińskiego.
- Zawsze się można pomylić - podkreślił i dodał, że uważa, iż Glapiński powinien pozostać na stanowisku.
Afera KNF
13 listopada "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że w marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski zaoferował właścicielowi Getin Noble Banku Leszkowi Czarneckiemu przychylność dla tego banku w zamian za zatrudnienie wskazanego przez szefa KNF prawnika.
Dziennikarze ujawnili także, że Marek Chrzanowski to od wielu lat jeden z najbliższych współpracowników prezesa NBP Adama Glapińskiego, jego były asystent. Tuż po rozmowie, w której padła propozycja, Leszek Czarnecki spotkał się także z prezesem Narodowego Banku Polskiego.
W nocy z 28 na 29 listopada Marek Chrzanowski został aresztowany na dwa miesiące. Wcześniej były szef KNF usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez inną osobę.
Autor: est//now / Źródło: TVN24/ PAP