|

Czym chciałbyś zostać, kiedy już umrzesz?

Proces kompostowania trwa 30 dni
Proces kompostowania trwa 30 dni
Źródło: Shutterstock

W Holandii możesz spocząć w "żywej trumnie", a w Stanach Zjednoczonych - stać się po śmierci żyzną glebą lub "stelażem" dla rafy koralowej. W Polsce tylu możliwości ekopochówku nie ma. Żeby było bardziej "zielono", trzeba się trochę postarać. Trudno się dziwić, skoro kwestie pochówków reguluje ustawa sprzed ponad 60 lat. Tu już nie ma co reanimować. Trzeba budować od nowa.

Artykuł dostępny w subskrypcji

MAGAZYN O ŚMIERCI. ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY TEGO WYDANIA >>>

Jak ma wyglądać pochówek, co jest dopuszczalne, a co zakazane - w Polsce określa to ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 31 stycznia 1959 roku. Wtedy o kremacji w Polsce jeszcze nie było mowy, a ochrona środowiska nie spędzała snu z powiek obywatelom. Mieli zupełnie inne problemy.

Prawo nowelizowano, gdy pojawiała się taka potrzeba, mimo to nie można powiedzieć, że jest na czasie. - Ustawa z 1959 roku jest niewspółmierna wobec zmian kulturowych i mentalnościowych. I chyba wszyscy odczuwamy, że jakieś zmiany w tej ustawie powinny być, regulacje prawne otwierają pewne możliwości albo je zamykają - mówi Ewa Domańska, profesor nauk humanistycznych na Wydziale Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i visiting professor w Stanford University.

W Polsce prochów nie rozsypiesz

O to, jakie formy pochówku są w Polsce dopuszczalne, pytam dr hab. Iwonę Sierpowską, prawniczkę z Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu.

Iwona Sierpowska: Obowiązujące przepisy dopuszczają formy pochówku polegające na złożeniu zwłok w grobach ziemnych i murowanych, w katakumbach oraz na zatopieniu zwłok w morzu. Ponadto szczątki pochodzące ze spopielenia zwłok mogą być przechowywane także w kolumbariach. Groby i kolumbaria przeznaczone na składanie zwłok i szczątków ludzkich mogą znajdować się tylko na cmentarzach.

Aleksandra Arendt-Czekała: To oznacza, że pochówek poza cmentarzem jest możliwy tylko w dwóch przypadkach: gdy zwłoki zostają zatopione w morzu lub gdy mają zostać umieszczone w katakumbach?

Właśnie. W przeciwieństwie do szczegółowej regulacji rozmiarów grobów o katakumbach prawodawca mówi niewiele. Wiadomo jedynie, że ich usytuowanie powinno wykluczać możliwość wywierania szkodliwego wpływu na otoczenie. Katakumby powinny posiadać system odprowadzania gazów i odcieków w sposób nieszkodliwy dla otoczenia oraz uniemożliwiający dostęp do nisz insektom i gryzoniom. Po złożeniu zwłok każdą niszę należy natychmiast zamurować.

Zatrzymajmy się na chwilę przy pochówkach poprzez zatopienie zwłok w morzu. Kiedy taka forma jest dopuszczalna?

Tylko w ściśle określonych sytuacjach. W ten sposób można pochować ciała osób zmarłych na okrętach będących na pełnym morzu. Jednakże w przypadkach, kiedy okręt może w przeciągu 24 godzin przybyć do portu objętego programem podróży, należy zwłoki przewieźć na ląd i tam pochować. Wyjątki od tej zasady mogą być czynione przez kapitana okrętu z uwzględnieniem wskazań sanitarnych i wojskowych, jeżeli chodzi o okręty wojenne lub inne używane dla celów wojskowych.

Mamy XXI wiek, transport morski wygląda inaczej niż 60 lat temu. Czy pochówki przez zatopienie w morzu w ogóle się jeszcze zdarzają?

Obecnie, ze względu na rozwój techniki i skrócenie czasu rejsów, ta forma pochówku ma marginalne zastosowanie. Poza tą wspominaną już sytuacją przepisy nie przewidują żadnych innych form pochówku przez zatopienie, ani możliwości rozsypania prochów nad akwenami wodnymi.

Prochy można składać również w kolumbariach
Prochy można składać również w kolumbariach
Źródło: Shutterstock

Załóżmy, że tuż przed śmiercią zmarły poprosił rodzinę, by po kremacji jego prochy rozsypać w miejscu, które było dla niego wyjątkowe. Polskie prawo nie przewiduje takiej sytuacji. Rodzina staje przed dylematem: postąpić zgodnie z przepisami czy wypełnić wolę bliskiej osoby.

W wyroku z dnia 20 września 2007 roku Sąd Najwyższy orzekł, że wszelkie dyspozycje wydane za życia w sprawie miejsca pochówku sprzeczne z przepisami ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych oraz jej przepisami wykonawczymi są bezprawne. Przepisy określają sposób postępowania ze zwłokami ludzkimi, ciało można złożyć tylko w miejscu do tego przeznaczonym lub je skremować, a następnie prochy powstałe w wyniku spopielenia chowa się w sposób przewidziany dla zwłok lub składa w kolumbariach. Postępowanie z prochami w inny sposób jest traktowane jako wykroczenie.

W Stanach Zjednoczonych dość popularne jest tworzenie tak zwanych diamentów pamięci ze skremowanych ciał zmarłych. Do tego celu wykorzystuje się zaledwie część wszystkich prochów - reszta zostaje pochowana. Czy w Polsce jest możliwość wykonania takiego diamentu?

Nie wiem, czy technicznie i technologicznie jest to możliwe w Polsce, ale prawnie nie jest dopuszczalne. Rozdzielenie przez osobę uprawnioną do pochówku prochów zmarłego do dwóch odrębnych urn, a następnie złożenie do grobu jednej z nich oraz zatrzymanie drugiej do własnej dyspozycji, jest sprzeczne z prawem.

Jak po śmierci być zero waste?

Jak widać, w Polsce możliwości wyboru formy pochówku są dość ograniczone, ale nie wszędzie tak jest. O zielonych pochówkach, w zgodzie z naturą mówi się od lat. Czy martwe ludzkie ciało może być obciążeniem dla środowiska? - Jeden z profesorów zajmujących się wpływem cmentarzy i pochówków na środowisko naturalne mówił studentom, że o swoje ciało trzeba dbać nie tylko za życia, ale i po śmierci. Dlaczego? Bo nasze ciała mogą być toksyczne. Bierzemy różnego rodzaju leki, osoby walczące z nowotworami są poddawane chemioterapii. Coraz popularniejsze są też operacje plastyczne z użyciem silikonu. Wiadomo, że nie na wszystko mamy wpływ, ale trzeba mieć świadomość, że w momencie rozkładu ciała wszystkie te związki dostają się do gleby i wód gruntowych lub w przypadku kremacji do atmosfery - mówi profesor Domańska.

Już pod koniec XX wieku w Stanach Zjednoczonych zaczęły powstawać firmy, które ze skremowanych szczątków ludzi tworzą tak zwane kule rafowe. Specjalne betonowe konstrukcje są zatapiane na dnie oceanu, gdzie stają się naturalnym stelażem dla podwodnej fauny i flory. Szczególnie dużo takich projektów jest realizowanych na Florydzie.

Niektórzy próbują realizować ideę zero waste po swojej śmierci. Na taki krok zdecydował się Luke Perry, aktor znany z takich seriali jak "Riverdale" czy kultowe "Beverly Hills, 90210". Ostatnią wolą gwiazdora był pochówek w specjalnym kombinezonie zawierającym zarodniki grzybów, które przyspieszają rozkład ciała. Pomysł ten jest efektem bioartowego przedsięwzięcia Jae Rhima Lee zatytułowanego The Infinity Burial Project. "Kombinezon pogrzebowy Infinity ma wbudowaną mieszankę biologiczną, składającą się z dwóch różnych rodzajów grzybów oraz innych mikroorganizmów, dzięki którym toksyny z ciała są neutralizowane, a składniki odżywcze wzbogacają ziemię, a ciało szybciej się rozkłada" - zapewnia na swojej stronie internetowej firma Coeio.

Skrajne emocje budzi kompostowanie ludzkich zwłok. Po raz pierwszy dopuszczono taki rodzaj pochówku w 2019 roku w Waszyngtonie. Obecnie jest to legalne między innymi w Oregonie, Nowym Jorku i Kolorado. Kompostowanie ciał na początku września 2022 zalegalizowała także Kalifornia.

"Kompostowanie stanowi alternatywę dla balsamowania i grzebania lub kremacji. Kompostowanie to metoda naturalna, bezpieczna, zrównoważona i przyniesie znaczne oszczędności w emisji dwutlenku węgla i wykorzystaniu gruntów" - mówiła AFP tuż po wprowadzeniu nowych przepisów Katrina Spade, amerykańska projektantka i przedsiębiorczyni, która lobbowała za wprowadzeniem tego prawa.

Proces kompostowania trwa 30 dni
Proces kompostowania trwa 30 dni
Źródło: Shutterstock

Technologię opracowała założona przez Spade firma Recompose. Cały proces trwa 30 dni. Zanim ciało zostanie umieszczone w specjalnym sześciokątnym sarkofagu, usuwane są z niego wszelkie sztuczne elementy, takie jak na przykład implanty czy rozruszniki. Następnie zwłoki są przykrywane wiórami drzewnymi, słomą i lucerną. Pojemnik jest odpowiednio napowietrzany, tak by w środku panowały jak najlepsze warunki dla bakterii odpowiedzialnych za rozkład. Po upływie 30 dni ciało zamienia się w żyzną glebę, która może zostać przekazana rodzinie lub trafi do lasu.

Znacznie mniej kontrowersji budzi za to stawianie "żywych pomników" i idea "zamiany cmentarzy w lasy". Chodzi o pochówki w biodegradowalnych urnach, w których poza prochami znajdują się również nasiona lub sadzonki krzewów i drzew. Proste? Tylko pozornie. Prochy ludzkie zawierają pewne ilości sodu, który zakwasza glebę, a to z kolei utrudnia kiełkowanie nasion. Firmy świadczące takie usługi dbają o to, by w biournie znalazły się wióry drzewne, składniki odżywcze i specjalny neutralizator, który reguluje pH gleby. Popularne biourny zaprojektował hiszpański artysta Gerard Moline. Jego produkty trafił na rynek w 2001 roku. Dzięki BiosUrn już 100 tysięcy osób zamieniło się w drzewa.

Z kolei w Holandii w 2020 roku po raz pierwszy odbył się pogrzeb w "żywej" trumnie. Tą ekologiczną konstrukcję wymyślił Bob Hendrikx. Zielone trumny powstają na politechnice w Delft, na zachodzie kraju. Grzybnia jest mieszana z wiórami i formowana w trumnę, którą odstawia się na tydzień, żeby "wyrosła". Na koniec wszystko trzeba osuszyć i wypełnić mchem. Konstrukcja może unieść zmarłego ważącego nawet 200 kilogramów. Po pochówku konstrukcja rozkłada się w nieco ponad miesiąc. Ciało - trochę dłużej. - Wiele zależy od stanu ciała i jakości gleby, ale teoretycznie, dzięki naszej trumnie, ciało powinno rozłożyć się w ciągu dwóch, trzech lat. W normalnej trumnie rozkłada się co najmniej 10 lat - wskazał Bob Hendrikx.

Takie ekologiczne trumny kosztują około 1,5 tysiąca euro, czyli ponad 7 tysięcy złotych. Najtańsza trumna sosnowa kosztuje od kilkuset do tysiąca złotych. Dębowa trumna to koszt nawet 4 tysięcy złotych.

Duże nadzieje wiązane są też z resomacją, czyli płynną kremacją, która mogłaby stać się ekologiczną alternatywą dla coraz popularniejszej kremacji. W tym przypadku unika się emisji dwutlenku węgla do atmosfery, ale metoda ta pochłania więcej energii. Resomacja jest to proces rozkładu ciała za pomocą hydrolizy alkalicznej. Procedurę opracował w Szkocji David Taylor jeszcze na początku lat 90. XX wieku, a już w 1995 roku metodę tę zaczęto wykorzystywać do rozkładu zwłok, które zostały przekazane na cele naukowe w University of Florida w Gainesville.

Jak to działa? Zwłoki są wkładane do jedwabnej torby, a ta jest umieszczana na specjalnej metalowej ramie. Następnie całość ląduje w metalowej kapsule nazywanej resomatorem. Urządzenie jest wypełnione mieszanką wody oraz wodorotlenku potasu, które są ogrzewane do temperatury 180 stopni Celsjusza. Cały proces jest przeprowadzany pod ciśnieniem 10 atmosfer, dzięki temu nie dochodzi do wrzenia. Po mniej więcej trzech godzinach z ciała zostają kości oraz zielono-brązowy roztwór. 

Hydroliza alkaliczna jako metoda rozkładu zwłok jest dość popularna w Stanach Zjednoczonych, między innymi w Kolorado, Kansas i na Florydzie oraz w niektórych rejonach Kanady.

Ciało zamienione w diament

Jest jeszcze jedna opcja na "życie po śmierci". Przeciwnicy mówią, że to tylko chwilowa fanaberia, entuzjaści – że to szansa, by zatrzymać przy sobie bliską osobę już na zawsze. Diamenty pamięci, bo o nich mowa, powstają z niewielkiej części skremowanych zwłok lub z pukla włosów. Idea narodziła się ponad 30 lat temu w Stanach Zjednoczonych.

 "Russel VendenBiesen z bratem Deanem oraz Greg Herro i jego brat Mike rozmawiali o śmierci i pogrzebach. Rusty, który nie chciał zostać pochowany na cmentarzu ani spocząć w urnie, którą rodzina będzie trzymała nad kominkiem, wpadł na pomysł przekształcania ludzkich prochów w syntetyczne diamenty" - czytamy w książce "Nekros. Wprowadzenie do ontologii martwego ciała". Swój pomysł wprowadzili w życie.

Proces powstania "diamentu pamięci" trwa 45 dni i jest coraz bardziej popularny. - Technologia daje nam w tej chwili możliwość zamienienia kremów (szczątki po kremacji - przy. red.) w diament syntetyczny i sporządzenia z niego biżuterii. Jest to zdemokratyzowana i sprywatyzowana idea relikwii, która staje się możliwością dla zwykłego człowieka. Kiedyś kojarzylibyśmy relikwie przede wszystkim ze sferą religijną i kościelną. Obecne diamenty pamięci stanowią formę osobistych relikwii, stale uobecniających zmarłych, których ludzie chcą mieć blisko siebie - opowiada profesor Ewa Domańska.

Na taki krok najczęściej decydują się osoby, które łączą więzy krwi.

Rozmawiałam w Stanach Zjednoczonych z kobietą, która straciła nastoletniego syna. Chciała mieć taki diament pamięci, żeby potem nosić go jako kolczyk w pępku. Dlaczego? Bo uważała, że da jej to poczucie powrotu tego dziecka do łona matki. A więc stoi za tym pewna filozofia. Chęć zatrzymania realnej obecności zmarłego, choć w zmienionej formie.
Prof. Ewa Domańska

Z roku na rok przybywa osób, które chcą po śmierci zupełnie bezinteresownie się jeszcze przydać, pomóc. W Polsce też. To donatorzy, którzy jeszcze za życia deklarują, że mają życzenie, by po śmierci przekazać ich ciało wybranej uczelni medycznej w celach naukowych.

Wzór oświadczenia można pobrać ze strony internetowej uczelni. Trzeba je wypełnić i poświadczyć notarialnie. Następnie należy je przesłać do wybranej placówki. Takie oświadczenie w każdej chwili można też odwołać i to bez podawania przyczyny. Warto też pamiętać, by wyznaczyć dwie osoby, które poinformują uczelnię o zgonie donatora. Wskazana placówka może, ale nie musi, przyjąć ciało.

- Niestety przepisy nie określają zasad postępowania w przypadku sprzeciwu rodziny wobec uszanowania ostatniej woli zmarłego. Sprawa prawnie jest dość skomplikowana, ponieważ z jednej strony człowiek ma prawo do samostanowienia o sobie i do decydowania o swoim ciele po śmierci, z drugiej strony rodzina ma prawo do kultu zmarłego, który uzewnętrznia w miejscu pochówku. Formalnie żaden przepis nie stanowi, że oświadczenie o donacji zależy w jakikolwiek sposób od woli członków rodziny zmarłego, zatem złożenie oświadczenia za życia jest wystarczającą podstawą do przekazania ciała uczelni na cele naukowe. W praktyce dotykamy tu jednak bardzo delikatnych kwestii, które nie zostały w przepisach szczegółowo uregulowane - tłumaczy prawniczka Iwona Sierpowska.

Przekazanie ciała na cele naukowe nie wyklucza symbolicznego pochówku, który może zorganizować rodzina. Ciała donatorów są sekcjonowane przez kilka lat. Potem są grzebane na koszt uczelni.

Martwe tabu

- Jeżeli chodzi o pochówki ekologiczne, to ostatnio szeroko dyskutowaną, ale i dość kontrowersyjną ideą jest "recycle me" [przywróć mnie do obiegu - red.]. Opiera się ona na założeniu, że ludzkie ciało w przewadze składa się ze składników organicznych i jako takie może podlegać recyklingowi. Człowiek zatem jeszcze za życia powinien wziąć odpowiedzialność za rozkład własnego ciała po śmierci i podjąć decyzję co do sposobu pochówku. W Polsce na razie nie ma takich możliwości, nie ma odpowiednich regulacji prawnych ani firm, które zajmowałyby się organicznym rozkładem ciała na zasadzie recyklingu. W Stanach Zjednoczonych i zachodniej Europie są firmy, które mają takie możliwości. W Polsce - nie. Jest jednak coraz większe zainteresowanie społeczne - mówi profesor Ewa Domańska.

Jakie są alternatywy dla tradycyjnych pochówkach?
Jakie są alternatywy dla tradycyjnych pochówkach?
Źródło: Shutterstock

Pod koniec września 2021 roku na stronach Rządowego Centrum Legislacji opublikowano projekt nowej ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Do jego przygotowania i skoordynowania prac premier powołał Wojciecha Labudę, pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do spraw reformy regulacji administracyjnych związanych z ruchem naturalnym ludności i ochrony miejsc pamięci.

Zgodnie z zapowiedziami wśród zapisanych tam rozwiązań znalazło się między innymi: wprowadzenie instytucji koronera, wprowadzenie centralnej bazy danych o cmentarzach, elektroniczne karty zgonu, uregulowanie zasad międzynarodowego przewozu zwłok oraz wprowadzenie działalności regulowanej w odniesieniu do branży pogrzebowej.

Proponowane zmiany mają dostosować przepisy do rzeczywistości. Na razie nie zanosi się na to, by nowy projekt ustawy miał zmienić coś więcej niż kwestie prawno-organizacyjne. "Nie chcemy w tym obszarze robić żadnej rewolucji obyczajowej. Jedyną rewolucją będzie cyfryzacja. Chcemy aby wszystkie procesy związane z pochówkiem mogły się odbywać w sposób cyfrowy" - powiedział w czerwcu PAP Wojciech Labuda. Zapytany o projekt ustawy pod koniec października, podtrzymał dotychczasowe stanowisko. - Nie chcemy rewolucji obyczajowej, ale nie zamykamy też dyskusji o nowych rozwiązaniach dotyczących pochówków - powiedział tvn24.pl Labuda.

Zwrócił również uwagę, że polskie prawo nie wyklucza pochówków bardziej ekologicznych. - Ani dotychczasowa ustawa, ani nowy projekt nie zmuszają nikogo do tego, by chować zmarłych w murowanych grobach, lakierowanych trumnach czy palić na nagrobkach znicze - zauważa, dodając, że w ustawie chcą uregulować między innymi kwestię materiałów, z których mogą być wykonywane trumny i urny. - Celem jest to, by stosowano tworzywa przyjazne środowisku - mówi Labuda.

Obecnie przewidywany termin wejścia w życie proponowanych przepisów to 1 czerwca 2023. - Cały czas trwają jeszcze prace, obecnie są na etapie uzgodnień międzyresortowych. Mamy nadzieję, że do końca roku projekt zostanie zaakceptowany przez Radę Ministrów - wskazuje pełnomocnik premiera.

Wiele jednak wskazuje na to, że na przepisy o "zielonych pochówkach" trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. - Proces akceptacji nowych form pochówków jest bardzo długi. To proces kulturowy, który się bardzo wolno zmienia. Nie należy zatem oczekiwać radykalnych zmian. Greko-judeo-chrześcijańska podstawa kultury europejskiej jest nastawiona na pamięć. I najgorszym przekleństwem dla człowieka było właśnie zapomnienie. Upamiętniania miejsc pochówków również należą do tej tradycji. Trudno się więc dziwić, że myślenie w kategoriach "nie pozostawiaj po sobie śladu" (ang. leave no trace - red.), czyli na przykład skremuj swoje szczątki i rozrzuć bez symbolicznego miejsca pochówku, wydaje się dla naszego kręgu cywilizacyjnego czymś bardzo obcym. Natomiast myślę, że wraz ze zmianami kulturowymi, społecznymi i nowymi technologiami to nastawienie się powoli zmienia - ocenia prof. Domańska.

Jak podkreśla pani profesor, kluczowy w tym procesie jest wzrost świadomości społecznej na temat tego, co dzieje się z ciałem człowieka po śmierci i jakie są możliwości postępowania z nim.

Martwe ciało wciąż jest obarczone tabu i ideą nieczystości, a to wraz z traumą, którą przeżywa rodzina po stracie bliskich, przeszkadza w podjęciu racjonalnej decyzji o losie ciała zmarłego.
Prof. Ewa Domańska

Niewykluczone, że młodzi ludzie, którzy dziś mają zaledwie kilkanaście lat, okażą się już tym pokoleniem, które świadomie postawi na zielone pochówki. A może po prostu będą do tego zmuszeni przez kurczącą się przestrzeń grzebalną lub przez względy ekonomiczne.

- Nowe pokolenia są bardzo nastawione na bycie i życie "eko". Są bardziej świadome ekologicznie również ze względu na to, że coraz częściej to im przychodzi się zmierzyć z efektami ocieplenia klimatu i różnymi katastrofami ekologicznymi. Interesują się sprawami ekologii i często aktywnie uczestniczą w działaniach proekologicznych. Zależy im na utrzymaniu bioróżnorodności, możliwościach zatrzymania wymierania gatunków. O tym się teraz bardzo dużo mówi i to też funduje świadomość młodych ludzi - dodaje prof. Domańska. 

Troskę o środowisko można także dostrzec w powstającym równolegle z rządowym projekcie ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, który przygotowała Inicjatywa Społeczna (Nie)zapomniane Cmentarze. Na czele grupy ekspertów - składającej się między innymi z naukowców, prawników i teologów - stoi profesor teologii protestanckiej Tadeusz Jacek Zieliński. Projekt ustawy zakłada między innymi możliwość rozsypania prochów na terenie prywatnym oraz pochówek w morzu w ekologicznej urnie. Przewiduje także powstanie ekologicznych cmentarzy i wraca do idei "pól pamięci”. Twórcy tego projektu położyli nacisk na prawo do decydowania o sposobie swojego pochówku i postulują utworzenie centralnego rejestru decyzji dotyczących sposobu pochówku. 

- Od początku stycznia do końca marca 2021 roku trwały konsultacje społeczne i największe zainteresowanie budziło właśnie wprowadzenie do polskiego prawa możliwości nowych form pochówku. Podczas trwania konsultacji zaledwie dwie osoby wypowiedziały się negatywnie lub sceptycznie na temat ekologicznych pochówków, a odpowiedzi były setki. Widać więc, że takie zapotrzebowanie społeczne jest - mówi profesor Domańska, która uczestniczyła w dyskusjach na temat projektu społecznego. 

Tradycyjnie, ale i z myślą o środowisku

Ale brak nowych przepisów nie oznacza, że ci, którzy myślą o "zielonych" pochówkach, mają związane ręce. Okazuje się, że nawet tradycyjny pochówek w trumnie może być bardziej ekologiczny, jeśli odpowiednio się go zaplanuje.

Najbardziej naturalna jest trumna z miękkiej sosny. Nie powinna mieć metalowych ozdób i wnętrza wyściełanego tiulem. Istotna jest też kwestia doboru ubrań zmarłego. Najlepiej, jeśli będą wykonane z naturalnych materiałów jak bawełna, które szybciej się rozkładają.

 - To są proste i łatwe rozwiązania. Myślę, że gdyby ludzie wcześniej mieli na ten temat wiedzę i o tym pomyśleli, to łatwiej byłoby im je zastosować w chwili, gdy dosięga się dotkliwej straty bliskiej osoby. Wydaje mi się, że tego typu zachowania mogłyby się stać normą. Mam przykład własnej rodziny. Moja dość tradycyjnie myśląca mama nie miała problemów, by pochować babcię w bawełnianej odzieży, w sosnowej trumnie bez wyścielenia - tłumaczy profesor Domańska.

Kolejną ważna kwestią jest wybór nagrobka oraz materiałów, które będą go zdobić. Kupowanie glinianych zniczy czy rezygnacja ze sztucznych kwiatów to małe, ale bardzo ważne kroki. - Jeżeli projektuje się grób osoby bliskiej, warto pomyśleć o tym, czy zamiast lastryka nie warto wybrać jakiegoś kamienia polnego i obsadzić go na przykład bluszczem. Przy tego typu naturalnych grobach nie stosuje się już do czyszczenia chemikaliów. Myślę, że jeszcze kilkanaście lat i będziemy mieli coraz więcej tego typu miejsc pochówku - opowiada profesor. 

Kwatera leśna ma zielone podłoże, jest otoczona drzewami, a nagrobki to głazy narzutowe
Kwatera leśna ma zielone podłoże, jest otoczona drzewami, a nagrobki to głazy narzutowe
Źródło: Zarząd Cmentarzy Komunalnych w Gdyni/gdynia.pl

Takie rozwiązanie zastosowano już na cmentarzu komunalnym w Gdyni Kosakowie. - To progresywny cmentarz, który od 2016 roku oferuje pochówek w kwaterach leśnych. Polega to na tym, że po kremacji chowa się urnę w grobie, który upamiętnia głaz narzutowy. Nie ma zatem poziomych nagrobków, a tym bardziej zrobionych z jakiegoś lastryka. Poza tym w tym samym miejscu jest także możliwość zasadzenia "drzew pamięci". W 2011 roku utworzono także tak zwaną kwaterę amerykańską, gdzie teren jest pokryty trawnikiem i nie ma poziomych nagrobków. Myślę, że to jest pierwszy krok w stronę zielonych pochówków czy ekologicznych cmentarzy - opowiada profesor Domańska. 

Śmierć - inna forma życia

- Pomaga myślenie o śmierci jako o formie życia. Życie naszego ciała w sensie organicznym nie kończy się po śmierci. Po złożeniu i dekompozycji w grobie stajemy się częścią ekosystemu i możemy go albo zasilić, jeśli nasze ciało zostanie odpowiednio pochowane, albo zatruć - przekonuje profesor Domańska. Zapewnia, że idea ekologicznych pochówków nie jest sprzeczna z chrześcijaństwem. Cały czas obowiązuje bowiem zasada chowania wierzących w poświęconej ziemi. Domańska zwraca również uwagę, że sam papież Franciszek położył duży nacisk na kwestię ekologii w swojej encyklice "Laudato si", a i w Polsce szybko rozwija się ekoteologia.

- To jest niezwykle ważna encyklika, ponieważ papież mówi o "wypaczonym antropocentryzmie", a więc o przekonaniu, że człowiek stanowi najwyższą wartość w hierarchii innych bytów i o wynikającym z tego błędnym rozumieniu relacji człowieka i środowiska w kategoriach dominacji i podporządkowania. Taka wizja świata doprowadziła do skrajnej instrumentalizacji form życia niebędących ludźmi i zasobów naturalnych - komentuje prof. Domańska. - Myślę, że trzeba dać ludziom wybór. Powinniśmy żyć w świecie, w którym jest miejsce dla wielu światków, a jeżeli pozostają one ze sobą w konflikcie, to powinniśmy nauczyć się żyć razem w konfliktach. Niestety mam wrażenie, że często brakuje prawdziwej dyskusji. Coraz częściej dominują debaty, kiedy każdy przychodzi ze swoją prawdą i nikogo nie interesują argumenty strony przeciwnej. A w tej chwili niczego nie potrzebujemy bardziej niż koncentrowania się na tym, co nas łączy, a nie, co dzieli - i to nie tylko w kwestii sposobów pochówków - podsumowuje.

Przy pracy nad artykułem korzystałam z książki "Nekros. Wprowadzenie do ontologii martwego ciała" (PWN 2017) autorstwa prof. Ewy Domańskiej.

Czytaj także: