- Jeśli spojrzymy na te ostanie miesiące sporu Warszawy z Brukselą, to widzimy, że zarówno z punktu widzenia Komisji Europejskiej, jak i niektórych państw członkowskich, słaba Polska nie jest złą wiadomością - stwierdził gość programu "Horyzont" doktor Olaf Osica. Z kolei zdaniem profesora Aleksandra Smolara, Komisja Europejska może uderzyć w Polskę poprzez zmianę priorytetów w polityce budżetowej, a nie sankcje związane z uruchomieniem artykułu 7. Traktatu o Unii Europejskiej
Goście "Horyzontu" rozmawiali w sobotę na ile realne jest, że Komisja Europejska zadecyduje o włączeniu kryterium praworządności przy rozdzielaniu unijnych funduszy.
"Polska uzyska znacznie mniej"
Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego, pytany czy jest to spór prawny, czy polityczny, odparł, że dotyczy on obu tych kwestii. - Czy puszczą nas z torbami? Wydaje mi się, że nie, bo puszcza się kogoś, kto ma te torby. Raczej chodzi o problem, ile Polska może uzyskać w ramach negocjacji z Unią Europejską. Jedna rzecz jest pewna - uzyska znacznie mniej - ocenił.
Dodał też, że mniejsza ilość pieniędzy dla Polski nie będzie jednak wynikiem polityki prowadzonej między Warszawą a Brukselą.
- Jest tu parę czynników. Po pierwsze brexit. Wycofanie się Wielkiej Brytanii z Unii powoduje automatyczne obniżenie budżetu, którym Unia dysponuje. Chyba że Unia zdecydowałaby się na podniesie budżetu. Ale zdecydowana większość państw członkowskich byłaby temu przeciwna. Kolejny czynnik, bardzo istotny, to zmiana priorytetów. To znaczy, są tak dramatyczne problemy, jak problem migrantów – stwierdził Smolar.
Trzecim czynnikiem determinującym politykę budżetową wspólnoty jest jego zdaniem zmiana priorytetów Unii na bardziej prorozwojowe. Ostatni czynnik dotyczy z kolei polityki.
- To jest problem negocjacji i rozwoju sytuacji wewnętrznej w Polsce, która jest oceniania w większości krajów europejskich negatywnie. Przede wszystkim chodzi o problem tego, co się dzieje z sądownictwem - zaznaczył ekspert.
Osłabienie pozycji negocjacyjnej
Zdaniem drugiego gościa programu, doktora Olafa Osicy, eksperta w dziedzinie stosunków międzynarodowych, spór między Polską a Unią jest przede wszystkim polityczny.
- Z prawnego punktu widzenia, nie ma oczywistych relacji między spójnością, praworządnością i budżetem - podkreślił. - Unia Europejska jest miejscem permanentnych, nieustannych negocjacji. Jeśli spojrzymy na te ostanie miesiące sporu Warszawy z Brukselą, to widzimy, że na dobrą sprawę, zarówno z punktu widzenia Komisji Europejskiej, jak i niektórych państw członkowskich, słaba Polska nie jest złą wiadomością - ocenił Osica.
Ekspert zaznaczał też, że osłabiona pozycja Polski dla wielu może mieć kluczowe znaczenie w nadchodzących negocjacjach budżetowych.
- Nie ma potrzeby, z punktu widzenia wielu państw, szybkiego kończenia tego sporu - stwierdził.
Jak mówił, Polska wchodzi w negocjacje budżetowe z problemem na karku i ze słabą pozycją. - Niewiele krajów staje po jej stronie, a może się okazać, że jeszcze mniej, kiedy przyjdzie do rozmowy o pieniądzach. Zwłaszcza, że Polska jest jednym z głównych beneficjentów budżetu i wiadomo było od początku, że rozmowy o budżecie i spójności będą w dużej mierze rozmową na temat tego, ile ma dostać Polska – wyjaśnił.
Zmiana priorytetów
Goście programu rozmawiali również o tym, na ile Unia Europejska będzie mogła wykorzystać spór o praworządność z naszym krajem podczas negocjacji budżetowych.
Profesor Smolar stwierdził, że negocjacje w małym stopniu będą dotyczyły praworządności, ponieważ w Polskę można skutecznie uderzyć zmieniając priorytety polityki budżetowej.
Podobnego zdania był doktor Osica, który stwierdził, że Unia Europejska nie posunie się w kierunku karania za naruszanie praworządności poprzez ucinanie środków finansowych.
- Mamy proces, w którym może Polska nie będzie karana w budżecie za praworządność, ale zostaną tak zapisane mechanizmy, że kraje, które spełniają jakieś dodatkowe kryteria, które można uznać za ekstrapraworządność, będą dostawały więcej - mówił Osica.
- Tam nie ma mechanizmu karania, będzie mechanizm zachęt i premiowania. Będzie więcej pieniędzy na innowacje, nowe technologie. To są dziedziny, w których Polska nawet nie jest w stanie sięgnąć po te pieniądze. Możliwości rozegrania jest wiele, a Komisja gra szerzej - wyjaśnił.
Dodał też, że odnosi wrażenie, że polski rząd cały czas walczy o to, by kwestia praworządności w naszym kraju nie weszła na forum europejskie i by nie odbyło się głosowanie, którego wynik przesądziłby o jej naruszeniu. Z kolei Bruksela, zdaniem Osicy, ma o wiele dalej idące plany, których niedostrzeganie może być ryzykowne dla Warszawy.
Autor: kk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24