Mówiłem wyraźnie, że jeżeli mamy to robić teraz, to zróbmy to szybko, zanim ta burza medialna sparaliżuje część polityków. I tak się właśnie stało - powiedział szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki. Komentował w ten sposób odrzucone przez Senat przepisy, które miały podwyższyć wynagrodzenia między innymi parlamentarzystom. Jego zdaniem żaden termin nie jest idealny na przeprowadzenie takich zmian, ale "ten był w miarę dobry".
W piątek 14 sierpnia Sejm przyjął przepisy, które zakładały między innymi podwyższenie wynagrodzenia parlamentarzystom i najwyższym urzędnikom państwowym. Za przyjęciem nowelizacji głosowało 386 posłów, przeciw było 33, a 15 wstrzymało się od głosu. Przeciwko ustawie było dziewięciu posłów z Koalicji Obywatelskiej, siedmiu z Lewicy, sześciu z klubu PSL-Kukiz’15 i 11 z Konfederacji.
W poniedziałek 17 sierpnia, kiedy ustawą zajmował się Senat, przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka i marszałek Senatu Tomasz Grodzki zaapelowali do senatorów opozycji o odrzucenie ustawy. Stało się to po fali krytyki, która wylała się na parlamentarzystów w związku z procedowaniem takiej ustawy w trakcie pandemii i trudnej sytuacji finansowej. Budka argumentował, że "opinia obywateli jest najważniejsza". Kilka godzin później Senat odrzucił ustawę.
Terlecki: myślę, że na tym się skończy, chyba że coś się jeszcze w przestrzeni sejmowej zmieni
Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, był w czwartek gościem "Jeden na jeden" w TVN24. Był pytany, czy rozważany jest powrót do sprawy podwyżek.
- Powiedziałem w ten wieczór w Senacie, że to (odrzucenie ustawy - red.) właściwie kończy sprawę, bo nasi rozmówcy okazali się niepoważni i niewiarygodni. Trudno to kontynuować - stwierdził.
Jego zdaniem "na tym się skończy, chyba że coś się jeszcze w przestrzeni sejmowej zmieni". - Gdyby pojawiła się znów ochota - a to nie my wystąpiliśmy z propozycją tej podwyżki, tylko jedna z partii opozycyjnych - to być może będzie okazja, by do tego wrócić we wrześniu. Ale wydaje mi się to mało prawdopodobne - ocenił Terlecki.
Terlecki: jeden z klubów opozycyjnych zwrócił się do nas z propozycją przeprowadzenia tego w Sejmie
Prowadzący zwrócił mu uwagę, że projekt nowelizacji, który miał zwiększyć wynagrodzenia parlamentarzystów, złożył Jarosław Zieliński z PiS.
- Inicjatywa opozycji polegała na tym, że jeden z klubów zwrócił się do nas z propozycją przeprowadzenia tego w Sejmie. My powiedzieliśmy: dobrze, możemy o tym rozmawiać, ale pod warunkiem że inne kluby też się na to zgodzą. To nie my rozpoczęliśmy rozmowy z innymi klubami tylko ten klub, który był inicjatorem całego przedsięwzięcia - przekonywał Terlecki.
"Poważne rozmowy" - dodał - zaczęły się dopiero wtedy, gdy "pojawiła się taka informacja, że wszystkie trzy kluby opozycyjne są gotowe poprzeć tę podwyżkę".
"Środek lata, wakacje. Ludzie są zajęci innymi problemami"
Terlecki przyznał, że "żaden moment nie byłby dobry" na wprowadzenie takiej ustawy. - Ale ten był w miarę dobry. Środek lata, wakacje. Ludzie są zajęci innymi problemami niż śledzenie medialnej nagonki - powiedział.
- My chcieliśmy to zrobić we wrześniu, żeby procedura trwała do września. Ale naszym rozmówcom się spieszyło. Mówiłem wyraźnie, że jeżeli mamy to robić teraz, to zróbmy to szybko, zanim ta burza medialna sparaliżuje część polityków. I tak się właśnie stało - powiedział Terlecki.
Stwierdził, że "gdyby Senat głosował nad tą ustawą w piątek, to ona by przeszła. A w poniedziałek już wszyscy się wystraszyli".
"Są różne wersje planu rekonstrukcji"
Terlecki mówił też o planowanej rekonstrukcji rządu. - Pierwotnie mówiło się o tym, że będzie to na początku września. Dziś mówi się, że raczej w końcu września - powiedział.
Dopytywany, ile ministerstw dostaną koalicjanci PiS, Solidarna Polska i Porozumienie, odparł: - Zależy od kształtu przyszłego rządu. Dzisiaj mają po dwa resorty. Jeżeli rząd zostanie odchudzony, z pewnością nie będzie możliwe oferowanie im dwóch resortów.
Terlecki zaznaczył, że "są różne wersje planu rekonstrukcji, a jedna z nich zakłada znaczne ograniczenie liczby ministerstw - do 12, 13". Dodał, że opór przeciwko "odchudzaniu" rządu stawia Porozumienie.
Terlecki: nie tęsknię za Gowinem w rządzie
Terlecki był też pytany o to, czy "tęskni za Jarosławem Gowinem w rządzie". - Nie, nie, bynajmniej - odparł.
Tłumaczył, że "kontrowersje" między nim a Gowinem "dotyczyły sprawy szkolnictwa wyższego i trwały długo". - Dotyczyły reformy, którą on przeprowadzał, która nie bardzo była zgodna z naszym programem, stąd pewne napięcia - wyjaśniał. Dodał, że "to, co zrobił Gowin, uniemożliwiając wybory 10 maja, wydaje się wysoce niewłaściwe".
Pytany, czy po rekonstrukcji Gowin wróci do rządu, odpowiedział, że "z tego, co się orientuje, ma na to wielką ochotę". - Nie ma jeszcze decyzji, jak będzie wyglądać rząd po rekonstrukcji, więc za wcześnie, by mówić, czy wróci - zaznaczył.
Źródło: TVN24