Od marca opozycja daremnie czeka na informację o działaniach podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, która bada katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku, działaniach ministerstwa obrony w tej sprawie oraz o związanych z tym kosztach. Komisja - jak mówi jej przewodniczący Michał Jach z Prawa i Sprawiedliwości - nie planuje wracać do tego tematu.
14 marca 2019 roku do komisji obrony wpłynął wniosek posłów Platformy Obywatelskiej o zwołanie posiedzenia na temat katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku. Opozycja chciała się dowiedzieć, jakie działania podejmuje MON w związku z katastrofą smoleńską i jakie koszty są z tym związane. Wnioskowała też, by przewodniczący podkomisji smoleńskiej, były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz (PiS) przedstawił raport dotyczący pracy i dokonań tego gremium.
Posiedzenia sejmowych komisji odbywają się w terminach określonych przez samą komisję, jej prezydium lub przewodniczącego. W przypadku komisji obrony Prawo i Sprawiedliwość ma większość nie tylko w komisji i jej prezydium, lecz obsadza także stanowisko przewodniczącego - jest nim poseł Michał Jach.
Istnieje sposób, by debata na jakiś temat odbyła się na wniosek mniejszości, czyli opozycji. Wystarczą do tego podpisy jednej trzeciej członków komisji. Regulamin Sejmu mówi, że w takiej sytuacji przewodniczący ma obowiązek zwołać posiedzenie w ciągu miesiąca.
Art.152 2. Na pisemny wniosek co najmniej jednej trzeciej ogólnej liczby członków komisji przewodniczący komisji obowiązany jest zwołać posiedzenie komisji w celu rozpatrzenia określonej sprawy. Zwołując posiedzenie w tym trybie, przewodniczący komisji wyznacza termin posiedzenia tak, aby posiedzenie odbyło się w terminie 30 dni od dnia złożenia wniosku, o którym mowa w zdaniu pierwszym. Regulamin Sejmu
W tej kadencji, gdy Prawo i Sprawiedliwość jest u władzy, takich posiedzeń w ramach prac komisji obrony było kilkanaście (PiS i PO spierają się, ile dokładnie). W poprzedniej kadencji, gdy PiS było w opozycji, w tej samej komisji było ich siedem.
Kilka razy przekładane
Jak zauważyła Polska Agencja Prasowa, posiedzenie na temat działań w sprawie katastrofy smoleńskiej było kilkakrotnie przekładane.
W czerwcu przewodniczący komisji Michał Jach dopuścił do obrad w tej sprawie za zamkniętymi drzwiami. Część posłów PiS nie przyszła i wtedy opozycja przegłosowała wniosek, by posiedzenie było jawne. Jach ogłosił kilkunastominutową przerwę w obradach, które do tej pory nie zostały wznowione, mimo że tego samego dnia przewodniczący zapowiedział, że jawne posiedzenie, na którym zostaną przekazane ograniczone informacje, "będzie przeprowadzone w najbliższym możliwym terminie".
W środę 11 września 2019 roku Sejm rozpoczął ostatnie posiedzenie przed wyborami parlamentarnymi. Tego dnia komisja obrony zebrała się dwa razy, w tym po to, by przyjąć sprawozdanie z działalności w tej kadencji Sejmu.
Przewodniczący: Smoleńsk? Chodzi tylko o wywołanie awantury
W rozmowie z tvn24.pl przewodniczący Jach przyznaje, że planuje w tej kadencji jeszcze co najmniej jedno posiedzenie komisji, ale na inny temat. - A co z marcowym wnioskiem o posiedzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej? - pytamy.
- To już jest sprawa zamknięta. Po dyskusji stwierdziliśmy, że to się odbyło - odpowiada przewodniczący.
- A kto tak stwierdził? - dopytujemy.
- Osoby, których opinia jest istotna - mówi poseł Jach.
- Czyli kto? - pytamy jeszcze raz.
- Proszę pana, odbyło się i do tego już nie wracamy. Na ten temat nie będzie już posiedzenia - odpowiada przewodniczący komisji.
Jeszcze w lipcu, gdy komisja obrony zebrała się, by omówić - jak to ujęła Platforma - "nieprawidłowości w pracy przewodniczącego", Jach odpowiadał, że opozycja chce tylko awantury.
- Ze smutkiem stwierdzam, że wszystkie wnioski domagające się przeprowadzenia posiedzenia komisji, na którym będą przedstawione prace podkomisji smoleńskiej, miały tylko jeden cel. Tym celem było wywołanie awantury na posiedzeniu komisji - argumentował wtedy przewodniczący.
PiS: o pewnych sprawach nie można mówić publicznie
Dlaczego PiS nie chciało, by o katastrofie smoleńskiej dyskutowano w Sejmie w sposób jawny? Jeszcze w czerwcu Jach wyjaśniał, że prace podkomisji Macierewicza dotyczą także śledztwa prowadzonego przez prokuraturę, gdzie pewne informacje są zastrzeżone. - Dlatego zgodnie z wnioskiem przewodniczącego podkomisji Antoniego Macierewicza głosowaliśmy nad przeprowadzeniem posiedzenia w trybie zamkniętym - mówił przewodniczący komisji obrony.
Według podkomisji smoleńskiej to posłowie PO są winni temu, że nie udało się przedstawić informacji na temat wznowionego badania katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. "Na skutek działań posłów Platformy Obywatelskiej zamknięte posiedzenie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej nie odbyło się. Podczas planowanego posiedzenia Przewodniczący Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego miał przedstawić zakres prac zrealizowanych po kwietniu 2018 roku. Materiały Podkomisji zawierają dane dokumentujące fakt eksplozji, co znajduje odzwierciedlenie w charakterze ran oraz zniszczeniu i rozmieszczeniu ciał ofiar na wrakowisku" - oświadczyła podkomisja w czerwcu.
"Z przyczyn etycznych i prawnych Przewodniczący Antoni Macierewicz uznał za niemożliwe zaprezentowanie tych danych na otwartym posiedzeniu" - napisano w oświadczeniu.
Miesiąc później Macierewicz, który jest także członkiem sejmowej komisji obrony, podkreślał, że zgodnie z Prawem lotniczym prace podkomisji smoleńskiej są niejawne, więc szczegóły można przedstawiać jedynie w ograniczonym zakresie.
Ile kosztuje podkomisja smoleńska?
Na pytania o środki finansowe, którymi dysponuje podkomisja Macierewicz odpowiedział, że "budżet był przedstawiany systematycznie, co roku, ostatnio w kwietniu ubiegłego roku, i tak samo będzie w tym roku".
W kwietniu 2018 roku Macierewicz mówił, że podkomisja, powołana w lutym 2016 roku, przez cały dotychczasowy okres funkcjonowania wydała 5,9 miliarda złotych. Z kolei wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz precyzował, że w 2016 roku wydatki podkomisji wynosiły niecałe 1,5 miliona złotych (z zaplanowanych 4 milionów złotych), a w 2017 roku - nieco ponad 3,5 miliony złotych (z zaplanowanych 4,6 miliona złotych).
Ponadto, wiceminister poinformował, że w latach 2010-15 rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej wypłacono 71 milionów złotych, a od 2016 roku do kwietnia 2018 roku - 21,5 miliona złotych.
"Rażące naruszenie prawa"
Czesław Mroczek, wiceprzewodniczący komisji z ramienia PO i były wiceminister obrony, uważa, że brak dyskusji o tym, co robi podkomisja smoleńska, oznacza, że Sejm nie kontroluje, co się w niej dzieje.
- PiS wielokrotnie utrudniał prace sejmowej komisji obrony, zamykał dyskusję, przerywał posiedzenia. W dwóch sprawach - efektów pracy podkomisji smoleńskiej oraz tragicznej sytuacji Sił Powietrznych - przewodniczący komisji i większość nie dopuściła w ogóle do dyskusji. To jest rażące naruszenie prawa i uniemożliwienie pracy organowi państwa, jakim jest Sejm i jego komisje. W moim przekonaniu za to powinna być odpowiedzialność - mówi Mroczek.
Autor: Rafał Lesiecki (rafal_lesiecki@tvn24.pl) / Źródło: tvn24.pl