Pod Olsztynem służby prowadziły poszukiwania śmigłowca po tym, jak zgłoszono potrzebę awaryjnego lądowania. W akcję zaangażowano kilkudziesięciu strażaków, dwa drony, policję, a także śmigłowiec Marynarki Wojennej. Oficer prasowy olsztyńskiej straży pożarnej przekazał TVN24, że był to żart. Policja ustaliła już sprawcę.
Rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków starszy kapitan Grzegorz Różański przekazał w środę wieczorem Polskiej Agencji Prasowej, że w pobliżu miejscowości Siła w powiecie olsztyńskim trwa akcja poszukiwawcza. Ze wstępnych informacji wynikało, że do mariny w tej miejscowości zgłoszono potrzebę awaryjnego lądowania śmigłowca. Po krótkim czasie kontakt się urwał.
Poszukiwania śmigłowca
Trwały poszukiwania na lądzie, w okolicy jeziora i z wykorzystaniem dwóch dronów. W działaniach poszukiwawczych brał także udział śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Początkowo w akcję zaangażowanych było 11 zastępów Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej, w sumie 51 strażaków, oraz dwa drony OSP z Bartąga i Gryźlin.
Różański podał później, że do akcji włączyła się policja. Skierowano także śmigłowiec Marynarki Wojennej wyposażony w kamerę termowizyjną.
Po godzinie 22 oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Olsztynie przekazał TVN24, że awaryjne lądowanie okazało się fałszywym alarmem. Jak mówił, mamy do do czynienia z żartem. Dodał, że policja ustaliła sprawcę.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock