Przegląd całego systemu opieki społecznej zapowiada minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz w kontekście sprawy Szymona, którego ciało znaleziono przed dwoma laty w Cieszynie. Kosiniak-Kamysz zamierza spotkać się z byłą minister pracy, Joanną Kluzik-Rostkowską, która proponowała wdrożenie systemu monitorowania losów dziecka.
Z pierwszych ustaleń kontroli w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Będzinie wynika, że rodzina nieżyjącego Szymona z Będzina do czasu zatrzymania (w czerwcu br.) pobierała zasiłek na to dziecko. Kontrolerzy po dwóch dniach prac wykryli też nieprawdziwe informacje w dokumentach ośrodka.
Minister powiedział, że jest zainteresowany wynikiem kontroli, którą zarządził prezydent Będzina - ma się ona zakończyć prawdopodobnie w piątek. - Sprawa budzi nasze zbulwersowanie i zainteresowanie, dlatego jestem w bieżącym kontakcie z prezydentem Będzina, rozmawiałem dziś również z wojewodą śląskim, który jest urzędem nadzorującym i kontrolującym - powiedział minister. - Umówiliśmy się też, że urząd wojewódzki z udziałem pracowników MPiPS przeprowadzi własne działania - nie tylko kontrolne. Myślę, że warto pójść krok dalej i wyciągnąć również wnioski z tej sytuacji i opracować rekomendacje, żebyśmy mieli wszystko dobrze monitorowane - zaznaczył.
- W każdej takiej sytuacji nie wolno poprzestawać na kontroli. (...) Warto jednak spojrzeć na problem całościowo, nie odnosząc się tylko do tego jednego przypadku. My tak będziemy kierować nasze działania - w kierunku przeglądu całego systemu - zapowiedział Kosiniak-Kamysz.
Zdaniem ministra, z wyciąganiem wniosków warto jednak poczekać na ostateczny raport. Przypomniał, że wciąż sprawę badają organy ścigania i nie jest jeszcze znana ich opinia.
"Ciężko było wychwycić nieprawidłowości"
Minister podkreślił, że w tej sprawie miano do czynienia z sytuacją patologiczną, "bardzo daleko idącą", w której dochodziło do przyprowadzania innego dziecka na szczepienia, być może pokazywania innego dziecka podczas wywiadów środowiskowych. W jego opinii w tym przypadku ciężko było wychwycić nieprawidłowości. Przypomniał, że pracownicy socjalni wykonują ogrom pracy i wobec nich też się zdarzają patologiczne sytuacje - w różnych środowiskach są różne reakcje na pracownika socjalnego.
Minister wskazał też, że na mocy ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w każdej gminie powstały zespoły interdyscyplinarne, do których wchodzą m.in. pracownicy socjalni, policjanci, przedstawiciele służby zdrowia. - Na poziomie lokalnym warto rozwijać te formy - podkreślił. Przypomniał również, że obowiązująca od ub.r. ustawa o pieczy zastępczej wprowadziła funkcję asystenta rodziny, który wspierać ma rodziny w trudnej sytuacji.
Wraca pomysł monitorowania losów dziecka
Kosiniak-Kamysz zapowiedział też powrót do pomysłu monitorowania losów dziecka, zaproponowanego cztery lata temu przez PiS. - Powinniśmy też pomyśleć o propozycjach Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Jestem z nią umówiony na spotkanie - przyznał minister. W 2008 r. Kluzik-Rostkowska, jeszcze jako posłanka PiS, zgłosiła propozycję wdrożenia systemu monitorowania losów dziecka. Miałby on gromadzić w jednym miejscu informacje dotyczące dzieci, którymi dysponują obecnie różne instytucje i służby zajmujące się sprawami rodziny. Przygotowała go, będąc ministrem pracy, jednak - jak przyznała- nie chciała go wdrażać bez pewności, że będzie kontynuowany. Wtedy jednak pomysł nie zyskał poparcia rządu.
Reagowanie to nie donosicielstwo
Szef resortu pracy podkreślił, że nawet najlepsze rozwiązania prawne nie zastąpią jednak dobrych obyczajów. - Tak jak mówi Rzecznik Praw Dziecka, co powtarzają eksperci: musimy reagować. Nie traktujmy tego jako donosicielstwa. To jest tworzenie społeczeństwa obywatelskiego, nasz obywatelski obowiązek - mówił.
- Zachęcam do niepozostawania obojętnym. Nie jesteśmy w stanie w każdym miejscu mieć policjanta czy pracownika socjalnego, ale tworzymy grupę, jaką jest społeczeństwo i musimy reagować, gdy dzieje się coś złego. Bez tego nie jesteśmy w stanie stworzyć dobrze funkcjonującego systemu - bez zaufania i współdziałania - przekonywał minister.
Chłopiec bez tożsamości
W marcu 2010 r. w stawie na obrzeżach Cieszyna znaleziono zwłoki ok. 2-letniego chłopca. Ciało leżało tam kilka dni. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Chłopiec został pochowany w Cieszynie. Śledczy przez ponad dwa lata bezskutecznie starali się ustalić jego tożsamość i sprawców śmierci. W kwietniu śledztwo umorzono. Przełomem w sprawie okazał się telefon do MOPS w Będzinie - osoba przedstawiająca się jako sąsiadka poinformowała, że od dawna nie widziała jednego z dzieci sąsiadów - Szymona. W sobotę zatrzymano domniemanych rodziców chłopca. W poniedziałek matce postawiono zarzut zabójstwa, ojcu został przedstawiony zarzut nieudzielenia pomocy dziecku, znajdującemu się w położeniu, które bezpośrednio zagrażało jego życiu, a także nieumyślnego spowodowania śmierci.
Autor: MON / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24