Okazuje się, że dla prawa jazdy można zrobić wiele - np. zamontować kamerę w guziku, a do ucha włożyć słuchawkę, która umożliwia kontakt z kolegą. Ale zła wiadomość dla pomysłowych - nie zawsze się udaje.
Trwa zwykły egzamin teoretyczny w jednym z warszawskich ośrodków egzaminacyjnych. Nagle z miejsca podrywa się jeden ze zdających i biegnie do drzwi. Szybka reakcja egzaminatorów i uciekinier zostaje złapany. O co chodziło?
Pewien 18-latek zamiast z wiedzą na egzamin przyszedł ze sprzętem elektronicznym. Ukryta w guzika kamera przekazywała obraz monitora z pytaniami, a odpowiedzi bezpośrednio do ucha podpowiadał wspólnik na zewnątrz.
- Zapytałem, czy sam rozwiązuje test. Odpowiedział, że nie. Powiedziałem, żeby z tej pomocy zrezygnował - opowiada egzaminator Janusz Czaja. Ale chłopak nie chciał się poddać i zaczął uciekać. Teraz jest w rękach policji. Kłopot tylko z tym, jaki zarzut mu postawić?
- Może być naruszenie kilku przepisów. Najbardziej prawdopodobne - ustawy o telekomunikacji, art. 208. który mówi, że pewnych częstotliwości nie można wykorzystywać - tłumaczy kom. Marcin Szyndler ze stołecznej policji.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN