Prokuratura nie wystąpiła o aresztowanie mężczyzny, który we wtorek śmiertelnie potrącił 11-letniego chłopca we wsi Steklinek pod Toruniem. 20-latek był pod wpływem alkoholu. Nigdy nie posiadał prawa jazdy, miał za to sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.
Kierowca był w stanie po użyciu alkoholu, miał 0,42 promila w organizmie.
20-latek nigdy nie miał prawa jazdy, co nie przeszkadzało mu kierować samochodem. W ubiegłym roku został zatrzymany za jazdę po pijanemu. Pomimo orzeczonego wówczas zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych znów wsiadł za kółko i we wtorek śmiertelnie potrącił 11-latka jadącego rowerem. Chłopiec zmarł w drodze do szpitala.
Mężczyzna twierdzi, że chłopiec wyjeżdżał z posesji i wjechał na jezdnię wprost pod koła jego samochodu.
"Dziecko zabił, a oni go puszczają?"
Rodzice 11-letniego Kacpra nie mają jednak wątpliwości, że to kierowca opla jest winny śmierci ich syna. Wskazują, że miejsce tragedii znajduje się ok. 20 metrów od bramy wyjazdowej z posesji, więc chłopiec wcale nie wjeżdżał na drogę, ale już się nią poruszał. Argumentują, że widoczność wokół posesji jest dobra, Kacper nie mógł nie zauważyć auta. Wskazują też, że przy bramie, skąd miał wyjeżdżać chłopiec, nie ma śladów hamowania. Są przekonani, że to alkohol i brawura kierowcy doprowadziły do śmierci ich syna.
Mają żal, że prokurator zajmująca się sprawą nawet nie przyjechała na miejsce tragedii. - Dziecko zabił, a oni go puszczają? To jest śmiech, sami z siebie pośmiewisko robią. Będę się starał przede wszystkim o zmianę prokuratora, bo ona nie jest człowiekiem - mówi w rozmowie z reporterem TVN24 ojciec Kacpra.
Kierowca na wolności
Prokurator nie widziała powodu, by starać się o tymczasowy areszt dla mężczyzny. Uznała, że okoliczności wypadku są niejasne, a mężczyzna w rozumieniu prawa nie był pijany, a jedynie po spożyciu alkoholu.
Marzena Jesionowska z Prokuratury Rejonowe w Lipnie przyznaje jedynie, że mężczyzna w ogóle nie powinien prowadzić samochodu. - Nie można jednoznacznie określić, czy kierujący samochodem przyczynił się i w jaki sposób, do tego zdarzenia - mówi.
Prokuratura czeka na opinię biegłego, która prawdopodobnie będzie powstawała przez kolejne tygodnie. Kierowca na razie usłyszał zarzut niezastosowania się do zakazu prowadzenia pojazdów. Grożą mu za to trzy lata więzienia.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24