Dość nepotyzmu - mówi Platforma Obywatelska i wykreśla z list kandydatów do samorządu krewnych swoich znanych działaczy. – Nie ma możliwości pójścia na skróty tylko dlatego, że członkowie rodzin się jakoś zasłużyli - przekonywała Julia Pitera w "Faktach po Faktach".
Skreślone żony, mężowie, córki i synowie są oburzeni. Pytają, kto zwróci im już poniesione na kampanię wydatki i właściwie dlaczego mają poświęcać swoje ambicje z powodu ambicji krewnych. - Zawsze musi istnieć nadzór, to nie jest dobra sytuacja, jeśli w polityce tworzą się klany rodzinne. Jeśli lokalna władza znajdzie się w rękach rodziny, możliwość nadzoru, krytycznego spojrzenia się zmniejsza – odpowiadała w „Faktach po Faktach” Julia Pitera.
PSL takiego problemu nie widzi. - My nie limitujemy miejsc na listach. Pamiętajmy, że gdyby nie ojciec, nie byłoby młodego Churchilla. Mamy wielkie rodzinne tradycje – chwalił się Janusz Piechociński, dodając: - Nie znam przypadku zarzutów, ze w jakiejś gminie rządzi dynastia.
Klany tylko zastane
Jednak nawet w samej Platformie kwestia skreślania rodziny wygląda różnie, a od zasady są odstępstwa. Na przykład we Wrocławiu, gdzie na radnego kandyduje żona ministra kultury. - Tak wiele osób poparło w poprzednich wyborach Barbarę Zdrojewską, że uzyskała najlepszy wynik we Wrocławiu i byłoby to stratą, gdyby zakazać jej kandydowania – mówi kandydat PO na prezydenta Wrocławia Sławomir Piechota.
Podobnie w Krakowie - radny i zarazem kandydat na radnego jest synem posła Jerzego Fedorowicza.
Pitera wyjaśnia: - Jeśli ktoś zaczynał karierę w polityce znacznie wcześniej, że już dwie, trzy kadencje temu jedno z małżonków zostało posłem, a drugie radnym, to to już były sytuacje zastane.
Skreślenia w ostatniej chwili
Wśród skreślonych znalazła się natomiastAleksandra Ziętek. - Z tego, co się dowiedziałam, powodem jest nepotyzm, gdzie skreśla się z listy kandydatów osoby, które mają kogoś w jakiś strukturach politycznych – mówi.
Aleksandra Ziętek ma. Ojciec jest posłem, a pradziadek był wojewodą śląskim. Niedoszła kandydatka tego nie ukrywała, a nawet na tym chciała budować kampanię, ale uznano, że Ziętków w polityce już wystarczy. - Myśmy dokonywali tych skreśleń w ostatniej chwili, ponieważ myśleliśmy, że te osoby są warte przedstawienia na liście – wyjaśnił przewodniczący PO w Katowicach Adam Matusiewicz.
"Jeśli do kogoś nie dotarło, to nie problem zarządu krajowego"
Kandydatów na kandydatów - a tych z nazwiskami było kilkoro – poinformowano o skreśleniu SMS-em. Tłumacząc przy okazji, że jest to "decyzja zarządu krajowego PO dla całego kraju", że "w województwie z tej przyczyny poległo wiele osób", a jedyną, "która mogłaby dać zielone światło" jest Donald Tusk. Tyle, że to ponoć on właśnie był inicjatorem tego antyrodzinnego stanowiska zarządu władz. I ponoć w partii ludzie z rodzinami wiedzieli o tym od dawna.
- Te osoby zostały uprzedzone, a jeśli do kogoś nie dotarło, to nie problem zarządu krajowego – ucięła wiceprzewodnicząca PO i kandydatka na prezydenta Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn