System informatyczny Źródło, którego stworzeniem chwalił się resort spraw wewnętrznych, może poważnie utrudnić przeprowadzenie wyborów prezydenckich - alarmuje w komunikacie Państwowa Komisja Wyborcza. MSW odpowiada: to nieporozumienie, wszystkie problemy rozwiążemy.
Komunikat pojawił się w czwartek. "Państwowa Komisja Wyborcza, na podstawie art. 160 § 1 pkt 2 Kodeksu wyborczego, w związku z sygnałami docierającymi od komisarzy wyborczych i z delegatur Krajowego Biura Wyborczego informuje, że istnieje poważne ryzyko dla prawidłowego prowadzenia przez gminy rejestrów wyborców, na podstawie których sporządzane są spisy wyborców. Stanowi to zagrożenie dla prawidłowej realizacji zagwarantowanego przez Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej prawa do głosowania w wyborach na Prezydenta RP w dniu 10 maja 2015 r." - czytamy w komunikacie.
Źródło problemów
Problem stanowi aplikacja, którą przed ponad miesiącem uruchomiło we wszystkich gminach Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Źródło miało być nowoczesnym programem służącym do ewidencji ludności i wydawania nowych dowodów osobistych. Problem w tym, że aplikacja - tak jak nowe dowody osobiste - nie zawiera danych o meldunku. Na jej podstawie - zauważa PKW - nie można stworzyć wiarygodnych list wyborców.
- Z MSW przekazano nam, że listy wyborców należy tworzyć na podstawie aplikacji, której używaliśmy przed wprowadzeniem Źródła. Ale to galopujący absurd, ponieważ musimy teraz utrzymywać dwa systemy zamiast jednego - mówi nam anonimowo urzędnik jednej z gmin.
System jest dziełem podległego resortowi spraw wewnętrznych Centralnego Ośrodka Informatyki. - Komunikat PKW to nieporozumienie. Wkrótce mamy spotkanie z komisją i jestem pewny, że wszystkie problemy rozwiążemy. Już po 1 marca (wtedy wystartował system Źródło i rozpoczęto wydawanie nowych dowodów - red.) miały miejsce wybory uzupełniające i przebiegły bez problemów - przekonuje Marcin Malicki z COI.
Meldunek to PRL
Likwidację obowiązku meldunkowego zapowiedział przed siedmioma laty w expose premier Donald Tusk. W ślad za tymi słowami zmieniono ustawy. W nowym dowodzie osobistym nie ma już rubryki z adresem. Obowiązuje również ustawowy przepis, że od 2016 roku państwo nie może gromadzić danych o miejscu zameldowania obywateli.
Dopiero wiceminister spraw wewnętrznych Tomasz Szubiela (który w resorcie jest od czerwca 2014 roku) postanowił sprawdzić, jakie będą efekty likwidacji meldunku. W tym celu powołał zespół złożony z urzędników niemal z każdego resortu. Wnioski sformułowali jednoznaczne: obowiązek meldunkowy powinien zostać utrzymany, bo likwidacja wymagałaby zmian w ponad 100 ustawach.
Na posiedzeniu sejmowej komisji spraw wewnętrznych minister Szubiela przestrzegał, że likwidacja meldunku utrudni przeprowadzenie jakichkolwiek wyborów.
A jeśli byłaby wojna?
Wnioski z raportu przygotowanego przez zespół Szubieli pod koniec ubiegłego roku zostały przedstawione na posiedzeniu rządu.
Rząd zobowiązał zespół do dalszej pracy i przedstawienia "planu drogowego" takich zmian w prawie, których skutkiem będzie właśnie likwidacja meldunku. Najgorętszym orędownikiem tego rozwiązania ma być szef kancelarii premiera Jacek Cichocki.
- Problem z wyborami nie jest jedynym. Kolejny dotyczy mobilizacji na czas wojny. Bez danych o meldunku lub choćby o adresie zamieszkania nie ma jak powoływać rezerwistów - uważa jeden z urzędników.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)
Źródło zdjęcia głównego: tvn24