Pięć dni po wybuchu cystern dworzec w Białymstoku został odblokowany. Ruch w kierunku Warszawy i Ełku odbywa już bez komunikacji zastępczej, ale mogą być jeszcze nieduże opóźnienia.
W poniedziałek rano koło wiaduktu w Białymstoku zderzyły się dwa pociągi towarowe. Spłonęły dwie lokomotywy, siedemnaście cystern i budynek nastawni PKP. Kompletnie zniszczone w tym miejscu torowisko można było naprawiać dopiero po usunięciu złomowiska, co trwało kilka dni.
W piątek rano oddane do użytku zostały dwa tory: do Ełku i Warszawy. Dzięki temu możliwe było wznowienie ruchu pociągów w tych kierunkach, pasażerowie nie muszą korzystać z komunikacji zastępczej. Być może jeszcze w piątek, najdalej w sobotę gotowy będzie jeszcze jeden tor zniszczony w wypadku. Pociągi mogą mieć nieduże opóźnienia, co jest związane z korzystaniem z mniejszej liczby torowisk niż normalnie.
Trwa szacowanie strat
- Wciąż trwa szacowanie szkód. Nie wykluczamy też konieczności rekultywacji terenu w miejscu wypadku. Na początku przyszłego tygodnia będą znane opinie w tej sprawie służb ochrony środowiska - poinformował Andrzej Kierman z białostockiego zakładu spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.
Według dotychczasowych ustaleń, do wypadku doprowadzili maszyniści pociągu z cysternami, którzy mimo znaku "stop" na semaforze wjechali na tor. Doszło do zahaczenia dwóch mijających się obok składów, wykolejenia pociągu z cysternami zawierającymi łatwopalne substancje i ogromnego pożaru. Obu kolejarzom prokuratura postawiła zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu kolejowym.
Pięć dni z komunikacją zastępczą
Od wypadku do rana w piątek ruch pasażerski z dworca PKP w Białymstoku odbywał się na kilka sposobów: przy wykorzystaniu autobusowej komunikacji zastępczej do stacji, z których ruszają składy pociągów, z pominięciem dworca przez stację Białystok-Starosielce oraz z wykorzystaniem przejazdu przez dworzec towarowy. Pasażerowie narzekali jednak na brak informacji, niepunktualność i trudności wynikające z konieczności korzystania z komunikacji zastępczej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP