Klinika Budzik budzi kolejne dziecko ze śpiączki, ale dla niego to dopiero początek żmudnej walki o odzyskanie sprawności fizycznej. Mogą czekać go nawet lata rehabilitacji. Materiał "Faktów" TVN.
Kolejny pacjent kliniki - Piotrek - śmiechem dał znać, że już się obudził, gdy brat dla żartu pokazał mu kartkę z brzydkim słowem. Przyznaje, że nawet gdy spał, to wiedział, że o niego walczą, więc się mobilizował.
"Wybierałem bluzy i pytałem, którą chce"
16-latek wpadł w siedmiomiesięczną śpiączkę po upadku ze schodów. Obudził go „Budzik” - klinika, która w ciągu półtorarocznej działalności wybudziła już szesnaścioro dzieci. Każde przebudzenie motywuje do starań o kolejne.
Z dzieckiem - odkąd trafiło do Budzika, a potem się wybudziło - cały cały czas jest ktoś z rodziny. Przy Piotrku wciąż siedział brat, który od razu założył, że chory go słyszy. - Nawet w momencie, gdy Piotrek nie był jeszcze w stanie zakomunikować czego chce np. wybierałem bluzy i pytałem, którą chce - wspomina Łukasz Koim, brat wybudzonego ze śpiączki Piotra.
Ciągła walka
Opuszczenie kliniki to jednak nie koniec walki o normalność. Pacjenta czekają być może nawet lata dochodzenia do sprawności. - Rodzice czasami zderzają się ze ścianą, gdyż liczba godzin przysługujących, długość trwania rehabilitacji w ciągu roku jest ograniczona - podkreśla Andrzej Lach, dyrektor kliniki Budzik.
Rodzina podzieliła więc zadania. Siostry szukają wsparcia finansowego, mama wszystko organizuje, a Łukasz stara się jak najwięcej sam pomóc bratu. - Dla mnie to wygląda trochę jakbym miał syna i zajmował się nim od początku - mówi brat wybudzonego Piotrka.
Autor: mn/kka / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: www.klinikabudzik.pl