W radomskim szpitalu specjalistycznym przez dwie godziny trwał strajk ostrzegawczy pielęgniarek, które domagają się podwyżek. Protestujący personel zaznacza, że to dopiero początek i nie wyklucza strajku generalnego.
W ramach protestu pielęgniarki na dwie godziny, od 8 do 10, odeszły od łóżek pacjentów. Opiekę nad nimi w tym czasie sprawowali lekarze i niższy personel.
Pielęgniarki mają zdecydować o dalszych losach protestu. - Nie wykluczamy podjęcia strajku generalnego od połowy przyszłego tygodnia - powiedziała Anna Trzaszczka, przewodnicząca szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Dyrektor: Podwyżki nie wchodzą w grę
Prowadzone w czwartek w szpitalu przy ul. Tochtermana negocjacje pomiędzy przedstawicielami związków zawodowych pielęgniarek i położnych, a dyrekcją szpitala, z udziałem mediatora z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Żaden z postulatów płacowych - m.in. podwyżki średnio o 600 zł brutto dla każdej pielęgniarki - nie został spełniony.
Dyrektor szpitala stwierdził, że podwyżki nie wchodzą w grę, gdyż szpital nie ma na nie pieniędzy. Według niego, lecznica ponosi straty rzędu miliona złotych miesięcznie, a na podwyżki potrzebowałaby dodatkowo 500 tys. zł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24