Trwa pat pod kancelarią premiera. Protestujące pielęgniarki po raz kolejny odrzucają propozycję rządu - zapowiadają, że nie skorzystają z zaproszenia i nie pójdą na rozmowy do centrum "Dialog".
Pielęgniarki trwają przy swoim - będą rozmawiać w kancelarii premiera albo nigdzie. Rozmowy w Centrum "Dialog" zaplanowano jutro na godz. 11:00.
Jak powiedział rzecznik rządu Jan Dziedziczak, w sobotę sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Małgorzata Sadurska przekazała pismo z zaproszeniem na poniedziałkowe rozmowy szefowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) Dorocie Gardias. Gardias jest jedną z czterech pielęgniarek, które od wtorku przebywają w jednym z pomieszczeń kancelarii premiera.
Premier na rozmowy zaprosił też związkowców z OPZZ, Naczelnej Rady Lekarskiej i NSZZ Solidarność. Warunkiem spotkania jest opuszczenie kancelarii przez cztery pielęgniarki. - Nie będzie rozmów dopóki nie skończy się okupacja kancelarii. Premier nie może rozmawiać z osobami, które łamią prawo - powtórzył Dziedziczak. Pielęgniarki otrzymały pismo od szefa kancelarii, w którym napisano m.in., że mogą zostać w każdej chwili usunięte z gmachu.
W szóstym dniu protestu, miasteczko namiotowe przed kancelarią zamiast znikać - rozrasta się. Porozumienia między strajkującymi, a rządem nie widać, widać za to lekarzy i górników, którzy wsparli pielęgniarski protest.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24