- Dzisiejsza nieobecność Kaczyńskiego jest przykra i pokazuje, że nie dajemy sobie rady w demokracji - powiedział Grzegorz Schetyna w "Rozmowie Bardzo Politycznej" w TVN24. Marszałek Sejmu odniósł się także do wypowiedzi prezesa PiS, który stwierdził, że wybranie Bronisława Komorowskiego na prezydenta jest "nieporozumieniem".
Jarosław Kaczyński nie przybył na uroczystość zaprzysiężenia na prezydenta Bronisława Komorowskiego, które rozpoczęło się w piątek o godzinie 10, pojawił się jednak w Sejmie później podczas posiedzenia zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że to "dość oczywiste", zważywszy na to, jak zachowywał się prezydent-elekt wobec zmarłego Lecha Kaczyńskiego.
"My pięć lat temu staliśmy w pierwszym rzędzie i klaskaliśmy"
Zdaniem Grzegorza Schetyny zachowanie Kaczyńskiego było przykre. - Pokazuje, że nie dajemy sobie rady w demokracji. (...) To pokazuje, że coś jest nie w porządku. To nie jest fair - ocenił.
Jak dodał, podczas zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego, przedstawiciele Platformy Obywatelskiej wraz z przegranym Donaldem Tuskiem, a także Bronisławem Komorowskim byli obecni na sali. - Pięć lat temu przegraliśmy wybory prezydenckie i staliśmy w pierwszym rzędzie. Stałem z Donaldem Tuskiem, Bronisławem Komorowskim i klaskałem. Nie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, ale wiedziałem, że trzeba tam być (...). Byliśmy tam, bo był zaprzysiężany prezydent naszego kraju - mówił marszałek w TVN24
Schetyna skrytykował również wywiad prezesa PiS, który w dniu zaprzysiężenia pojawił się na stronie internetowej partii. Kaczyński powiedział w nim m.in., że Komorowski został wybrany "przez nieporozumienie".
- To jest przykre i wpisuje się w zły scenariusz dzisiejszego dnia i tego, co jest od wyborów. PiS i Jarosław Kaczyński pokazują prawdziwą twarz i wracają do prawdziwego wcielenia - stwierdził marszałek. - Proszę przypomnieć sobie, jakim językiem mówił przed wyborami. To dwie różne osoby. Nie można oszukiwać Polaków - dodał.
"Krzyż został z braku determinacji"
Polityk w programie odpierał zarzuty PiS, które twierdzi, iż prezydent nie chce krzyża pod Pałacem Prezydenckim, bo "boi się pamięci Lecha Kaczyńskiego".- Jeżeli ktoś tak mówi, to jest nieprawda - podkreślił.
Schetyna zapewnił, że ofiary katastrofy smoleńskiej zostaną upamiętnione. - We wrześniu odsłonimy tablicę w parlamencie, będzie tablica Macieja Płażyńskiego (marszałka Sejmu - red.), prezydent ma inicjatywę upamiętnienia pary prezydenckiej w Pałacu Prezydenckim - mówił.
Marszałek Sejmu uważa, że ws. krzyża powinno powrócić się do porozumienia, które zostało zawarte przez kurię warszawską oraz kancelarię prezydenta. Przyznał jednak, pozostawienie krzyża pod Pałacem było m.in. spowodowane brakiem determinacji szefa kancelarii prezydenta Jacka Michałowskiego. - Jeżeli podpisuje się umowę, że krzyż zostanie przeniesiony, a potem opór pięciu osób zmienia tę decyzję to coś jest nie tak - powiedział.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24