Krystyna Pawłowicz w wywiadzie dla "Super Expressu" wyjaśnia, dlaczego nazwała Władysława Bartoszewskiego "pastuchem". Podtrzymuje też swoją opinię na jego temat i przekonuje, że "czuje się obrażona i w imieniu bydła oczekuje przeprosin".
Od kilku dni trwa festiwal komentarzy po wypowiedzi posłanki PiS dla "Superstacji", gdzie nazwała Władysława Bartoszewskiego "pastuchem". - Jest to pastuch słabej klasy. Niech pastuch się schowa - powiedziała Krystyna Pawłowicz.
Jej słowa są raczej krytykowane. Ma jednak wsparcie prezesa PiS. Kaczyński pytany, czy wyciągnie konsekwencje wobec Pawłowicz, odpowiedział, że najpierw trzeba by było pytać Tuska o konsekwencje wobec Bartoszewskiego za jego kontrowersyjne wypowiedzi. - Jak ja usłyszę o tych konsekwencjach, to wtedy odpowiem na pytanie - stwierdził prezes PiS.
Sama Pawłowicz, w wywiadzie dla wtorkowego "Super Expressu" zapewniła, że jej słowa nie dotyczyły Władysława Bartoszewskiego, ale spotu wyborczego PO, w którym występuje.
"Kiedy profesor przeprosi?"
- Ten spot miał charakter kabaretowy i na to zwróciłam uwagę. Przepraszam, to już nie można ocenić tego, jak on wypadł jako aktor w tej roli?- pytała posłanka w "SE". Wcześniej, w rozmowie z Superstacją, mówiła, że spotu nie widziała i komentuje tylko jeden kadr.
Wyjaśniła również dlaczego nazwała Bartoszewskiego pastuchem. - Ja mówiłam, żeby pan Bartoszewski nie przezywał ludzi i nie obrażał Polski. Żeby nie mówił, że jesteśmy bydłem - powiedziała.
Dopytywała jednocześnie, kiedy profesor przeprosi za "bydło, nekrofilię i dyplomatołków"?
"Przestać uważać bydło za niebydło"
Pawłowicz w wywiadzie przywołuje wypowiedź Bartoszewskiego, który w 2007 roku ocenił politykę prowadzoną przez Jarosława Kaczyńskiego. Uznał wtedy, że "są sytuacje w których milczeć po prostu nie wolno" i przekonywał, że w Polsce za rządów braci Kaczyńskich było źle.
"Polityczne wiarołomstwo stało się normą. Kolejne obietnice wyborcze Jarosława Kaczyńskiego rozwiewały się w pył. (...). Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i - jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków - przestać uważać bydło za niebydło".
- Ja, używając słowa pastuch, tylko odpowiedziałam w zaproponowanej konwencji - powiedziała Pawłowicz.
Kaczyński "jest dobrym pasterzem"
Odniosła się również do słów Jarosława Kaczyńskiego, który uważa, że styl wypowiedzi posłanki, nie jest stylem jego partii. - W moim odczuciu premier Kaczyński mówił o punkcie inicjującym, czyli że ktoś mówi o bydle i dyplomatołkach.
Na dowód przywołała wspomnianą już wypowiedź prezesa PiS o tym, że Tusk powinien porozmawiać z Bartoszewskim o tym, jakiego języka używa.
- Premier Kaczyński, w odróżnieniu od pana Bartoszewskiego, jest dobrym pasterzem, który dba o swoje owieczki - dodała Pawłowicz i zakończyła: - Ja się czuję obrażona i w imieniu bydła oczekuję jego przeprosin. Pan Bartoszewski jeszcze nie jest wpisany do konstytucji.
Autor: jl//kdj / Źródło: "Super Express"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24