W Gdańsku ponownie wybrzmiał utwór "The Sound of Silence", w geście pamięci dla zaatakowanego dwa lata temu prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Do zamachu doszło w czasie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Z Gdańska musi pójść sygnał, że nienawiść nie może być orężem walki politycznej. Bo taka polityka, takie działanie staje się narzędziem zbrodni - powiedziała Magdalena Adamowicz, żona tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska.
13 stycznia 2019 roku ówczesny prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został ciężko raniony nożem przez Stefana W. podczas gdańskiego "Światełka do nieba", kulminacyjnego punktu finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani. Gdański jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam! - brzmiały ostatnie słowa prezydenta, wypowiedziane na scenie przy Targu Węglowym.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam". To były jego ostatnie słowa >>>
Adamowicz zmarł następnego dnia, został pochowany 18 stycznia w gdańskiej Bazylice Mariackiej. Był prezydentem miasta od 1998 roku, a w latach 1994-1998 przewodniczącym Rady Miasta Gdańska. Miał 53 lata.
Dwa lata od ataku na prezydenta
W środę w geście upamiętnienia prezydenta ulica Długa w Gdańsku wieczorem rozbłysnęła iluminacją, a z carillonu Ratusza Głównego Miasta wybrzmiał utwór "The Sound of Silence", na wspomnienie solidarnego zgromadzenia, do jakiego doszło na Długim Targu, przy pomniku Neptuna, w dniu śmierci prezydenta. Na ścianie Europejskiego Centrum Solidarności pojawiły się wyświetlone archiwalne zdjęcia Adamowicza, a na fasadzie budynku Urzędu Miejskiego powieszono biało-czarny baner z wizerunkiem prezydenta Gdańska.
- Ludzie giną, bo nie mogą zrozumieć, że słowo może zabić. Dwa lata temu słowo zabiło tu w Gdańsku, zabiło mojego męża, prezydenta, waszego prezydenta i bardzo dobrego człowieka - powiedziała wdowa po Adamowiczu, Magdalena. - Stąd, z Gdańska, musi pójść sygnał, że nienawiść nie może być orężem walki politycznej. Bo taka polityka, takie działanie staje się narzędziem zbrodni. Dość już, wystarczy - zakończyła.
Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz powiedziała, że śmierć jej poprzednika "wciąż wydaje się nierealna". - Smutek, żal, złość, wdzięczność. Dobrze, że takie emocje ma każdy z nas. Dajmy sobie do nich pełne prawo - zaznaczyła.
Dulkiewicz, wspominając chwile sprzed dwóch lat, mówiła, że nadzieja mieszała się wtedy ze złością i modlitwą. - Aż przyszła najgorsza wiadomość. Potem było tak liczne zgromadzenie na Długim Targu - wspomniała. - Nie ma słów, które otarłyby wasze łzy, ale jesteśmy i będziemy z wami - powiedziała, zwracając się do rodziny Adamowiczów.
"Nadzieja na dobro, solidarność, ciepło w naszym kraju i w naszych rodzinach zwycięży"
Piotr, brat zamordowanego prezydenta, podziękował zgromadzonym za obecność. - Chociaż jest nas trochę mniej niż rok temu - powiedział. - Mimo że jest chłodno, ciepło bije tylko od reflektorów i zniczy, nadzieja zwycięży. Nadzieja na dobro, solidarność, ciepło w naszym kraju i w naszych rodzinach zwycięży - zaznaczył.
Adamowicz nawiązał do niedawnych wydarzeń na Kapitolu, gdzie po wtargnięciu tam setek zwolenników Donalda Trumpa, życie straciło pięć osób. - Tam, w Stanach Zjednoczonych, nadzieja zwyciężyła, dlatego że chciało tak społeczeństwo, ludzie. I tak też stanie się w naszym kraju - ocenił.
Sprawca wciąż nieosądzony
Proces sprawcy zamachu wciąż się nie zaczął, a prokuratura nadal prowadzi śledztwo. W grudniu 2020 roku informowano, że gdańska Prokuratura Okręgowa powoła trzeci zespół biegłych psychiatrów, którzy wydadzą opinię w sprawie zabójcy.
We wtorek przy tablicy upamiętniającej miejsce ataku odbyła się konferencja, na której wydano apel w sprawie śledztwa po zabójstwie prezydenta. Podpisali się pod nim politycy, samorządowcy, artyści i naukowcy, księża, działacze opozycji antykomunistycznej oraz publicyści. Do godziny 20 w środę pod apelem podpisało się ponad 12 tysięcy osób.
Brat zamordowanego prezydenta zaapelował w środę o podpisanie apelu. Może to zrobić każdy. - To naprawdę bardzo ważny apel - powiedział Adamowicz. - Tam podpisana jest noblistka [Olga Tokarczuk - przyp. red.], profesorowie prawa, artyści, ale też zwykli ludzie, zwykli mieszkańcy - zwrócił uwagę. - Ta sprawa musi znaleźć swój finał w sądzie. To polski, niezawisły sąd powinien zdecydować, kto był winny, dlaczego był winny i jaką karę powinien ponieść - podkreślił.
- Do tego momentu, kiedy niezawisły polski sąd nie wyda wyroku, moja żałoba, mimo że w tradycji polskiej żałoba trwa rok, nie zakończy się - dodał.
Prezydent Gdańska nie żyje
Prezydent Wrocławia: cały czas traktujemy to, co się wydarzyło, jako znak, zobowiązanie
Pawła Adamowicza wspomniał w środę prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk. - Zawsze w takich sytuacjach zadajemy sobie pytanie, czy to zostanie z nami na dłużej, czy zmienimy się, czy zmienimy swoją postawę. Po dwóch latach z całą pewnością pozostała pamięć o Pawle, o wybitnym polityku, samorządowcu. Zostało pewne dziedzictwo, pewne więzi - ocenił.
- Czy my się zmieniliśmy? - zapytał. - Nie jestem do końca przekonany, ale jestem człowiekiem głębokiej wiary i mam nadzieję, że to jest początek drogi. Bo my cały czas traktujemy to, co się wydarzyło, jako pewny znak, pewne zobowiązanie, że Polska będzie inna i że my będziemy inni, że nigdy więcej nie będziemy świadkami tego typu sytuacji - powiedział.
Na wrocławskim rynku także wybrzmiał "The Sound of Silence".
Na czwartek na godzinę 18 zaplanowana jest msza święta w Bazylice Mariackiej. Wcześniej, o godzinie 17.45, z ratusza głównego wybrzmi "Epitafium" - utwór, który powstał pod wpływem wiadomości o śmierci prezydenta Gdańska. Ze względów bezpieczeństwa, wszystkie wydarzenia transmitowane są na stronie internetowej miasta.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24