Antoni Macierewicz to pies gończy; podżegacz gotowy pociągnąć przeciwnika na dno, nawet, jeżeli będzie to oznaczało jego własny koniec. On i inni "Szaleni Kapelusznicy" Prawa i Sprawiedliwości chcą stworzyć Polskę na nowo – pisze w swojej analizie amerykański think-tank Foreign Policy in Focus.
Zaczynał jako mocno lewicujący opozycjonista. W 1976 r. zakładał Komitet Obrony Robotników i obok Jacka Kuronia, Jana Józefa Lipskiego, a potem Bogdana Borusewicza czy Adama Michnika. Był jednym z najważniejszych działaczy antysystemowych w okresie PRL-u.
Po okrągłym stole i przełomie 1989 r. skręcił jednak ostatecznie w prawo, uznając, że nowa, demokratyczna Polska powinna iść "drogą nauki Kościoła" i na niej oprzeć również "programy nauczania w szkołach" – pisze o Macierewiczu dyrektor think-tanku Foreign Policy in Focus, John Feffer.
Macierewicz i jego obsesje
Autor wskazuje następnie na rok 1991 i stanowisko szefa MSW, jakie Macierewicz zajął po wyborach do parlamentu. To wtedy ogłosił on swoją "listę", publikując nazwiska 64 członków polskiego rządu i parlamentu jako byłych agentów komunistycznych. Wkrótce okazało się, że w tej grupie było ich tylko sześciu. Macierewicz stracił pozycję, zaczęto na niego patrzeć podejrzliwie i w końcu został odsunięty na margines życia politycznego. W międzyczasie jednak zaczęły narastać "jego obsesje" – pisze autor.
Macierewicz mówił o kolejnych "teoriach spiskowych". Do tej o sowieckich agentach rządzących Polską dołączyła następna, o zabójstwie przez Rosjan Lecha Kaczyńskiego, a od lat w jego wywiadach z Radiem Maryja pojawiają się wątki "Mędrców Syjonu" – wpływowych żydów z całego świata, którzy swoją siecią powiązań negatywnie wpływają m.in. na losy Polski – dodaje autor.
Wszystko to stworzyło z Antoniego Macierewicza kogoś, kogo w USA można przyrównać do republikańskiego, radykalnego senatora z Teksasu Teda Cruza. Obecny polski minister obrony "to pies gończy i taki sam podżegacz co Ted Cruz – gotowy do zniszczenia politycznego przeciwnika nawet za cenę utraty własnej pozycji".
Macierewicz jest dziś doskonałym koniem pociągowym w projekcie Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości. Celem jest stworzenie w Polsce – na wzór Wiktora Orbana na Węgrzech – "nieliberalnej demokracji" – zauważa think-tank. Macierewicz to ucieleśnienie wszystkich polskich, skrajnych tradycjonalistów, którzy państwo, w którym władza ma monopol nazywają chętnie "silnym" i "praworządnym", a nie opresyjnym i totalitarnym.
"Nowe władze kierują się ‘polskimi wartościami’ i ‘chrześcijańskimi tradycjami’ w walce z totalitarnymi ideami równouprawnienia płci i przesiedlania uchodźców" – wskazuje się w analizie, zwracając uwagę na narrację, jaką stosuje rząd w Warszawie widzący w Polsce twierdzę atakowaną przez Europę.
Konflikt z Rosją
Główną rolę odgrywają w polskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej te wątki, które są m.in. "obsesjami Macierewicza". Pierwsza z nich dotyczy rzekomego zamachu pod Smoleńskiem, który "jeszcze bardziej rozchwieje" relacje z Rosją i podzieli już i tak podzielone społeczeństwo – zaznacza Feffer. Prawie 1/3 Polaków jest zupełnie przekonana o tym, że prezydent Lech Kaczyński został zamordowany w zamachu, a co za tym idzie – poprzedni rząd, jak się insynuuje, mógł być wspólnikiem w zbrodni, bo jej ślady zatarł. Podobnie jest w USA, gdzie tylko 1/3 wyborców republikanów wierzy w ogóle w to, że prezydent Barack Obama urodził się w tym kraju, co również czyni go w jakiś sposób "podejrzanym" – zauważa Foreign Policy in Focus.
Antoni Macierewicz zaczął też porządkować armię w takim sposób, jakby "urządzał czystki". Wyglądało to w ostatnich miesiącach jak polowanie na "komunistycznych agentów" w jej szeregach, a nie wymiana kadry "po latach rządów centroprawicowej koalicji" w Polsce. Macierewicz kieruje się i tą "obsesją", bo w gruncie rzeczy "chodzi mu o nic innego jak przywrócenie od wieków trwającej wrogości" między Polską a Rosją. To, co jego poprzednicy starali się budować, on próbuje zniszczyć – dodaje think-tank.
"Kulturkampf" PiS-u
W ten sposób – mając u boku Macierewicza – po latach "Jarosław Kaczyński wyrównuje rachunki". Sam jednak chce daleko więcej niż rozliczenia z komunizmem. "Celuje też w rywali politycznych" – pisze autor analizy, wskazując na trwającą od lat, a teraz nasiloną kampanię zniesławiania Lecha Wałęsy "całe życie związanego z prawicą".
Były prezydent i nowe elity polityczne Polski pozwoliły działaczom partyjnym z okresu PRL-u na zbicie majątków w utrwalanej w latach 90. gospodarce wolnorynkowej. To, co robią Kaczyński i PiS "w niemieckiej nomenklaturze określa się mianem Kulturkampfu", czyli walki o kulturę – stwierdza Feffer. Chodzi o "oczyszczenie kraju z Polaków najgorszego sortu" – dodaje.
Dawniej tymi ostatnimi "mogli być żydzi, chciwi kapitaliści (...), a dzisiaj to umiarkowani liberałowie, intelektualiści i kosmopolici". Potwierdzeniem tego są słowa szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, który jesienią w wywiadzie dla niemieckiego "Bilda" mówił o kulturze "cyklistów i wegetarian", z którymi Polska (Prawa i Sprawiedliwości) nie chce mieć nic wspólnego. Tym sposobem 'nadeszły dni', w których 'w Warszawie pojawił się Budapeszt'. PiS realizuje politykę sprawdzoną przez Orbana i "atakując podstawy systemu demokratycznego (...) przebudowuje państwo na nowo" – stwierdza analityk.
W swoim tekście zwraca też uwagę na retorykę Kaczyńskiego z kampanii parlamentarnej, w której mówił m.in. o niebezpieczeństwie "chorób i pasożytów", jakie sprowadzają do Europy uchodźcy z Bliskiego Wschodu. "Przywołało to echa nazistów tak określających żydów" – dodaje autor.
Mimo to Kaczyński odnosi w Polsce sukces. Dlaczego? Przyczynił się do tego "upadek lewicy" – zmierza do konkluzji autor. Lewica wprowadziła do Polski zachodnie, liberalne wartości, równocześnie jednak zgodziła się na twardą politykę oszczędzania w nowym systemie gospodarczym, która doprowadziła do przekonania milionów ludzi o tym, że nie skorzystali tak jakby chcieli na transformacji ustrojowej. W tej sposób "na gniewie" tych ludzi udało się ufundować poparcie radykalnej prawicy w Polsce – tłumaczy Amerykanin.
"Antoni Macierewicz i reszta Szalonych Kapeluszników z ruchu polskiej Partii Herbacianej (ang. TEA Party – ruch konserwatystów zawiązany na fali sprzeciwu wobec amerykańskiej administracji po nałożeniu nowych podatków po kryzysie gospodarczym – red.) bez wątpienia wyrządzi wiele krzywdy w okresie pełnienia władzy" – konkluduje.
Polska Petru
Niemiecka "Sueddeutsche Zeitung" przedstawia z kolei portret "lidera liberalnej opozycji" w Polsce – Ryszarda Petru – który "już widzi dla siebie rolę premiera przyszłego rządu". "Szczupły", "wysportowany", "z talentem oratorskim" lider Nowoczesnej ma wielkie ambicje – pisze dziennik.
"SZ" wskazuje na fakt jego wyrazistego charakteru i kroków, które powodują, że do niedawna rządząca Platforma Obywatelska wydaje się "sparaliżowana" porażką wyborczą. Petru wygłosił np. i umieścił w internecie "noworoczne przesłanie" do narodu pozwalając sobie na coś, co tradycyjnie należy się tylko prezydentowi i obwołał w nim siebie "liderem opozycji". Nowoczesna ma jednak problemy, bo jej struktury to zaledwie dwa tysiące ludzi w kilkunastu dużych miastach. Petru – jeżeli marzy mu się posada premiera – będzie potrzebował koalicjanta. Tym powinna być Platforma Obywatelska. Swoją partię jej nowy szef Grzegorz Schetyna chce "zreorganizować do końca lata 2017 roku", dowiadując się w międzyczasie, czego chcieliby od nowego rządu Polacy.
"Nowoczesna ma wielkie plany i ambicje, bo prowadzi w sondażach (...), ale istnieje tylko w Sejmie" – cytuje Schetynę "SZ" pisząc o tym, że zastanowiłby się on nawet w przyszłości o stworzeniu wielkiej koalicji partii opozycyjnych względem PiS, by walczyć o zwycięstwo w wyborach. Petru nie chce jednak myśleć o żadnej koalicji z PO, bo "Polacy mają jej dojść i liczą na nową nadzieję", a nie powrót wciąż tych samych partii, na zmianę "jak to się dzieje na Zachodzie" – zaznacza na koniec "SZ".
Autor: adso/gry / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fpif.org, sueddeutsche.de