Z kamienicy, którą do oświadczenia majątkowego wpisał obecny prezes Naczelnej Izby Kontroli Marian Banaś i w której funkcjonował hotel na godziny, po ukazaniu się reportażu "Superwizjera" TVN, w sobotę wieczorem zniknęły wszystkie informacje i tabliczki o prowadzonej tam działalności. Strona internetowa firmy też już nie działa.
W kamienicy na krakowskim Podgórzu, którą do swojego oświadczenia majątkowego wpisał nowy - powołany 30 sierpnia przez Sejm - szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś, dotychczas mieścił się hotel wynajmujący klientom pokoje na godziny. Tego typu działalność to niszowa część seksbiznesu.
Dziennikarze "Superwizjera" pokazali jej wnętrze, udając klientów. Płacąc, nie zostali poproszeni o okazanie dokumentów, nie otrzymali też paragonów, a wpłat nie zaksięgowano w kasie fiskalnej.
W sobotę około godziny 20, w trakcie emisji reportażu, przed kamienicą pojawili się dziennikarze TVN24.
Zauważyli, że z frontu budynku zniknęły wszystkie tablice informujące o działalności hotelu, sfilmowane w trakcie kręcenia reportażu.
Nie ma też szyldu, został zasłonięty taśmą. Strona internetowa firmy również nie działa.
Kamienica z pensjonatem
Marian Banaś, niedawno został powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli, a wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii. Dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się jego oświadczeniom majątkowym.
Marian Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego: dwa domy, trzy mieszkania, grunty rolne i kamienicę. To właśnie w tej wspomnianej już wcześniej kamienicy mieścił się niewielki pensjonat, który oferował gościom pokoje na godziny. Według zapisów księgi wieczystej, Marian Banaś jest jej właścicielem. Wyciąg z księgi wieczystej to jawny dokument dostępny w elektronicznej bazie danych Ministerstwa Sprawiedliwości.
W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował, że sprzeda kamienicę, ale nigdy do tego nie doszło. Umowa przedwstępna została jednak odnotowana w dokumentach sądowych. Niedoszłym nabywcą był młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadził hotel w kamienicy.
W trakcie kręcenia reportażu dziennikarze "Superwizjera" trafili w kamienicy na krakowskiego przestępcę - jednego z braci K. - Wiesława lub Janusza, ps. Paolo, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.
Po pytaniach o kamienicę i ministra Banasia, osoba siedząca w hotelowej "recepcji", zagroziła wyrzuceniem dziennikarzy z budynku.
Wspomniany przestępca odbył też przy dziennikarzu rozmowę telefoniczną, twierdząc, że rozmawia z Banasiem, i żąda opuszczenia lokalu przez dziennikarzy.
Ponad dwumilionowy kredyt poza oświadczeniem
W księdze wieczystej znajdują się kolejne informacje dotyczące kamienicy, której właścicielem jest Marian Banaś. W 2016 roku stała się zabezpieczeniem spłaty kredytu bankowego, którego kwota opiewała na ponad 2,5 miliona złotych. Kredyt został udzielony firmie, której współwłaścicielem jest syn prezesa NIK - Jakub. Siedziba firmy powinna znajdować się na krakowskim Podgórzu, jednak nie ma śladu biura pod wskazanym adresem.
Bertold Kittel zadzwonił do firmy, żeby dowiedzieć się, gdzie znajduje się jej siedziba. Okazuje się, że firma, która uzyskała spory kredyt, nie posiada nawet biura.
Kolejne wątpliwości pojawiają się w sprawie oświadczenia majątkowego Mariana Banasia, gdyż nie ma w nim informacji o zabezpieczeniu na hipotece jego kamienicy. Prawnicy nie mają wątpliwości, że taka informacja powinna się w oświadczeniu znaleźć.
Jej brak może się wiązać z karą grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat trzech.
Oświadczenie Mariana Banasia
Po emisji programu prezes NIK poinformował PAP w oświadczeniu, że łączenie jego osoby z działalnością przedstawioną w materiale redaktora Bertolda Kittela jest "oszczerstwem i pomówieniem". "Nie zarządzałem pokazanym w materiale hotelem. Byłem właścicielem budynku, który na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie. Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości" - podkreślił Banaś.
"Materiał odbieram jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia nie tylko mojej osoby, ale również kierowanych przeze mnie instytucji. W związku z nieprawdziwymi informacjami skieruję sprawę na drogę sądową" - zapowiedział prezes NIK.
Autor: MP/adso / Źródło: Superwizjer TVN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24