"Pamiętam wszystko przez mgłę"

Lekarz, który przeżył katastrofę śmigłowca czuje się lepiej
Lekarz, który przeżył katastrofę śmigłowca czuje się lepiej
Źródło: TVN24
Ministerstwo Zdrowia sfinansuje najnowocześniejszą protezę dla lekarza, który jako jedyny przeżył katastrofę śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Obecnie, po amputacji lewej nogi, 41-letni Andrzej Nabzdyk jest już w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej.

Lekarz - jak powiedział - niewiele pamięta z dnia, kiedy ta tragedia się zdarzyła. - Pamiętam wszystko przez mgłę. Myślałem o tym, żeby jak najszybciej wezwać pomoc. Na pewno gdzieś dzwoniłem - powiedział Nabzdyk. Jak dodał, to, co pamięta miesza mu się teraz z pogłoskami na temat tego, co rzekomo wtedy robił.

Podziękował za uratowanie życia dwóm młodym mężczyznom, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu tragedii i udzielili mu pierwszej pomocy. Dodał, że ma nadzieję uścisnąć im niedługo ręce. - To pokazuje, że mamy dla siebie dużo serca, że potrafimy sobie pomagać - mówił ocalony lekarz.

Dopiero trzy dni temu dowiedział się, że jego dwóch kolegów, pilota i pielęgniarza nie udało się uratować. Lekarz za pośrednictwem mediów złożył kondolencje rodzinom ofiar.

Konieczna była amputacja nogi

Andrzej Nabzdyk przeszedł w piątek zabieg amputacji lewej nogi w Wojskowym Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Obecnie jego stan jest dobry, nie ma zagrożenia dla życia. Decyzja o amputacji zapadła w trakcie terapii tlenowej w komorze hiperbarycznej, kiedy noga zaczęła gwałtownie krwawić.

Wcześniej lekarze robili wszystko by ocalić nogę rannego lekarza, ale ostatecznie okazało się, że kończyna nie jest do uratowania i dodatkowo stanowi zagrożenie dla życia pacjenta. Trzeba było ją uciąć w połowie uda. Zdaniem lekarzy przy dobrym dopasowaniu protezy i odpowiedniej rehabilitacji w przyszłości Nabzdyk będzie mógł chodzić bez kul.

Lecieli na ratunek

Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego leciał 17 lutego z Wrocławia w okolice Budziszowa do rannych w karambolu na A4, gdzie zderzyło się ok. 20 aut. Maszyna LPR rozbiła się w okolicach Jarostowa - kilkaset metrów od miejsca karambolu. W wypadku zginęli: pilot Janusz Cygański oraz pielęgniarz Czesław Buśko.

Ze wstępnych ustaleń Państwowej Komisji Badania WypadkówLotniczych wynika, że przyczyną wypadku mogło być nagłe załamanie pogody, gęsta mgła i słaba widoczność - poniżej 10 metrów.

Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła postępowanie w sprawie katastrofy. Ma ono wyjaśnić, jak do niej doszło i kto ponosi za to odpowiedzialność.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: