Polityczny znicz zapłonął w studiu TVN24. Janusz Palikot, słynny z częstego wykorzystywania różnych gadżetów, przyniósł na debatę "świeczkę na drogę" dla Romana Giertycha. Lider LPR opowiedział, że "wolałby flaszkę", po czym dodał, że Palikot postawił świeczkę przy sobie, czyli przy PO.
Janusz Palikot zmierzy się z Romanem Giertychem w okręgu lubelskim, gdzie obaj są jedynkami na listach swoich partii.
Według posła PO, Giertych przegra w Lublinie, czyli "odejdzie w polityczny niebyt", dlatego zapalił mu znicz i postawił go w studiu. - Pan Roman Giertych przejdzie do niebytu politycznego, przegrywając wybory. Jest taka tradycja, że ludziom, którzy odchodzą, zapalamy światło na drogę. Zapalamy i będziemy pamiętali, co Pan zrobił z Kaczyńskim i Lepperem w polskiej polityce - szydził Palikot, ustawiając zapaloną świeczkę obok siebie na podłodze.
- Ucieszyłem się, że nie jest to to, czego się obawiałem, że pan przyniósł do studia - ripostował Giertych, gdy zobaczył, że rozmówca wyjął z worka znicz. - Niech pan zwróci uwagę, gdzie pan postawił tę świeczkę? Koło siebie! To jest podświadomość, to Freud. Świeczka koło pańskich butów stoi. Może to jakiś znak. Może ten Palikot z Ligi Polskich Rodzin weźmie więcej niż pan - ironizował Roman Giertych, nawiązując do wcześniejszej rozmowy o tym, że LPR w Lublinie ma na liście kandydata o tym samym nazwisku, co lubelski kandydat PO.
Były wicepremier, nawiązując do tego, że poseł PO jest współwłaścicielem Polmosu Lublin, dodał też, że zamiast świeczki wolałby "flaszkę". Potem jednak od ryzykownego tematu "flaszki" uciekł, by powiedzieć, że może umówić się z Palikotem owszem na wypicie, ale tylko herbatki.
Debata nie skończyła się jednak na wspólnym piciu. Obaj politycy pozostali do końca trzeźwi. Dziwić może jednak, że w trakcie rozmowy o podatku liniowym posłowie zaczęli do siebie mówić wierszem. Palikot recytował wiersz Leśmiana, bo chciał sprawdzić znajomość polskiej poezji byłego ministra edukacji. Giertych zapytany o autora wiersza, nie odpowiedział i wykręcił się recytacją Mickiewicza, po czym zręcznie zmienił temat rozmowy na głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu.
- Głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu, to był początek waszego końca - podsumował wierszową bitwę Giertych.
W trakcie debaty politycy poruszyli także temat emigracji Polaków do Londynu.
- Jutro jedziemy do Anglii, żeby przedstawić Polakom program Platformy, który ściągnie ich z powrotem do kraju - mówił Palikot. - Chcemy wyrównać stawki podatkowe, żeby nie było podwójnego opodatkowania, załatwić szybsze uzyskanie pozwoleń na budowę i odsunąć od władzy PiS, LPR i Samoobronę - wyliczał poseł PO.
Według Romana Giertycha, to jednak nie poprawa warunków ekonomicznych ściągnie tych, którzy wyjechali, z powrotem do Polski.
- Motyw powrotu nie będzie czysto ekonomiczny, motywem musi być patriotyzm - podkreślał były minister edukacji. - Dlatego właśnie na patriotyzm kładliśmy dużą wagę przy reformowaniu szkolnictwa - dodał.
Podczas programu, wyjaśniło się także, skąd się wzięło słowo "ciamciaramcia", jakiego podczas konwencji Ligi Prawicy Rzeczpospolitej w Krakowie użył Roman Giertych w odniesieniu do PO.
- "Ciamciaramciowatość" - to jest właśnie PO - kompletna "ciamciaramcia", nic nieznacząca - mówił wtedy Giertych.
Janusz Palikot uświadomił szefowi LPR, że swój termin zaczerpnął z... Gombrowicza, a w dodatku go przekręcił.
- W "Iwonie, księżniczce Burgunda" to pada, a konkretnie jest to "cimcirymci" - mówił poseł PO.
W odpowiedzi Giertych dowodził, że to nie to samo, co "ciamciaramcia", ponieważ to drugie określenie to opis zachowania PO w Sejmie, gdy doszło do jego samorozwiązaniem. LPR postulował wówczas powołanie rządu technicznego i utworzenie w Sejmie komisji śledczych jeszcze przed jego rozwiązaniem.
- Ciamciaramcia to degrengolada, partykularyzm, czyli totalna głupota - tłumaczył poseł LPR.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24