Zgodnie z swoją zapowiedzią, Janusz Palikot publicznie dokonał aktu apostazji, czyli wystąpienia z Kościoła katolickiego. Kartkę z takim oświadczeniem przykleił na drzwiach kurii w Krakowie. Uprzednio oświadczył, że jego zdaniem polski Kościół stał się "przystawką do PiS-u" i zupełnie nie reprezentuje tego, co powinien.
Szef Ruchu Palikota zjawił się przed budynkiem krakowskiej kurii w towarzystwie dwóch świadków, którzy mieli poświadczyć dokonanie przez niego aktu apostazji. Teoretycznie powinien to robić w swojej rodzimej parafii.
Przed podpisaniem oświadczenia woli o wystąpieniu z Kościoła wyjaśnił dlaczego to robi. - Skrajny materializm, upadek etyczny oraz upartyjnienie Kościoła, powodują, że ja w nim być nie mogę - stwierdził Palikot, po czym podpisał swój dokument. Ponieważ kuria w sobotę była zamknięta, nikt nie odebrał kartki z rąk Palikota i została ona przyklejona na drzwiach. Do adresata dokument polityka nie trafi, ponieważ kilka minut później przechodzień zerwał go z drzwi.
"Wcale nie jest nas tak mało"
Równocześnie z akcją Palikota, w Łodzi przed bazyliką archikatedralna manifestowała grupa osób, które wystąpiły lub zamierzają wystąpić z Kościoła katolickiego. Na drzwiach świątyni też przykleili swoje akty apostazji.
Jak wyjaśnili, manifestacja była protestem przeciwko przepisom, które utrudniają wystąpienie z Kościoła. Podkreślali, że tylko w naszym kraju procedura trwa bardzo długo. - Chodzi nam przede wszystkim o to, by pokazać, że istniejemy i że wcale nie jest nas tak mało - mówili. W trakcie manifestacji, którą zorganizował m.in. Ruch Palikota rozdawano ulotki zachęcające do apostazji. Akcja przebiegała spokojnie.
Bunt przeciw wierze
Apostazja, czyli z greki "odstąpienie, bunt" oznacza odejście od wiary chrześcijańskiej. Kościół zwykle wymaga, aby oświadczenie o wystąpieniu było potwierdzone przez świadków.
Niektórzy próbują omijać ścieżkę kościelną i - uznając, że nie są członkami tej wspólnoty - próbują wystąpić z Kościoła rzymskokatolickiego na drodze cywilnoprawnej, składając w macierzystej parafii oświadczenie woli tej treści i chcąc, aby zostało to odnotowane w aktach parafialnych, np. w księdze ochrzczonych.
Kilka takich przypadków było badanych przez polskie sądy administracyjne. Występujący z Kościoła chcieli, aby Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych kontrolował, czy parafie dokonują adekwatnych zmian w swoich aktach. Takiej możliwości jednak nie ma, bo ustawa o ochronie danych nie pozwala mu badać kościelnych rejestrów, które - podobnie jak bazy danych np. ABW czy CBA - są spod niej wyłączone.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stoi na stanowisku, że taki stan prawny jest zgodny z prawem europejskim.
Źródło: PAP