- Wciąż uważam, że Leszek Miller wspiera obecną, prawicową koalicję tym dzieleniem lewicy. Myślę, że to on zapłaci najwyższą cenę na końcu - stwierdził w "Faktach po Faktach" Janusz Palikot. Przyznał, że choć dążenie do porozumienia z SLD Ruchowi Palikota "nie idzie najlepiej", to wciąż ma nadzieję na współpracę.
Choć sam o sobie mówi: "lewicowy liberał o zielonym zabarwieniu", Palikot przyznaje, że elektoratem SLD nie pogardziłby, choć ten jest "w większym stopniu socjalny niż lewicowy".
Palikot przypomniał, że tuż przed kongresem SLD stracił kolejnego posła. Chodzi o Witolda Klepacza, który kilka dni temu przeszedł z Sojuszu Lewicy Demokratycznej do Ruchu Palikota. - Atmosfera na kongresie SLD była tragiczna - ocenił szef RP.
Miller odrzuca propozycje Palikota
Lider Ruchu Palikota przypomniał, że jeszcze w grudniu jego partia proponowała Sojuszowi wspólny kongres i wspólny pochód pierwszomajowy. Propozycje te jednak stanowczo odrzucono.
- Chcemy z tym środowiskiem budować alternatywę dla PO - wyjaśnił Palikot. - Nie idzie nam to najlepiej, ale mam nadzieję, że w końcu przełamiemy opór Leszka Millera i do jakiejś współpracy dojdzie - stwierdził.
W jego opinii, szef SLD swoim uporem w odmowie połączenia sił lewicy wspiera rządzącą koalicję. Mimo że - jak deklaruje - życzy Millerowi jak najlepiej, wróży że w ciągu następnych trzech lat SLD straci na znaczeniu na korzyść Ruchu Palikota.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24