Wczoraj służby ratownicze na całym świecie odebrały sygnał wzywania pomocy z okolic Lęborka. Pochodził z urządzenia, w które są wyposażone m.in. samoloty. Do akcji ratowniczej ruszył śmigłowiec polskiej Marynarki Wojennej. Ratownikom szybko udało się odnaleźć źródło sygnału. Nadajnik spoczywał na jednym z tamtejszych złomowisk.
Jak informuje na swojej stronie Gdyńska Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej, wezwanie pomocy jako pierwsze odebrały stacje z Kanady oraz Rosji. Otrzymane przez te jednostki informacje zostały natychmiast przekazane do warszawskiego Ośrodka Koordynacji Poszukiwań i Ratownictwa Lotniczego. Centrum z kolei powiadomiło odpowiednie służby (policję i Marynarkę Wojenną) a te ruszyły do przeszukiwania terenu wskazywanego przez nadajnik.
Z punktu widzenia Marynarki Wojennej sprawa wygląda tak, że ustaliliśmy, że na szczęście nie doszło do żadnej katastrofy lotniczej, nikt nie ucierpiał i to jest najważniejsze Piotr Adamczak
Tuż przed godziną 15.00 z lotniska "Babie Doły" w Gdyni wystartował śmigłowiec. Ratownicy po pewnym czasie zlokalizowali nadajnik... na złomowisku w Nowej Wsi Lęborskiej. Nie wiadomo, jak się tam znalazł, jednak policja wykluczyła wypadek lotniczy. O całej sprawie został powiadomiony Urząd Lotnictwa Cywilnego, który teraz zajmie się sprawą.
- Z punktu widzenia Marynarki Wojennej sprawa wygląda tak, że ustaliliśmy, że na szczęście nie doszło do żadnej katastrofy lotniczej, nikt nie ucierpiał i to jest najważniejsze. Załoga ratownicza Anakondy (śmigłowca - red.) wykonała swoje zadanie w stu procentach - powiedział rzecznik Marynarki Piotr Adamczak.
Kolejny sygnał
Jak dowiedział się lokalny "Express Gdyński", na złomowisku znaleziono więcej podobnego sprzętu wyposażonego w automatyczne nadajniki sygnałów wzywania pomocy. Prawdopodobnie na złomowisko trafiły z jednej z gdyńskich firm. Takie urządzenia są montowane m.in. na statkach i samolotach.
Dwie godziny po tym jak policjanci opuścili złomowisko, aktywowany został sygnał z kolejnego urządzenia. Tym razem nie podjęto żadnej akcji ratowniczej, a nadajnik po prostu zniszczono.
Źródło: tvn24.pl, Express Gdyński
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/BLMW/M. Kluczyński