Lata '80 ubiegłego wieku - to wtedy powstały przestępcze struktury, które przekształcą się w mafię. To wtedy też rozpoczęły się kariery gangsterów, którzy po latach mieli kierować polską mafią. A wszystko to pod okiem służby bezpieczeństwa, której funkcjonariusze częściowo z nudów, częściowo dla pieniędzy sami stawali się gangsterami.
- Za moich czasów nie było żadnej mafii w Polsce - mówi kategorycznie gen. Czesław Kiszczak, który stał w latach '80 na czele MSW.
Bohaterowie tego materiału wskazują jednak na coś innego. - Nie zdawaliśmy sobie sprawy z ogromu korupcji, ogromu współpracy ze służbami. Nie definiowaliśmy tego jako mafię. Dopiero później zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to jest układ mafijny - wspomina Jarosław S., pseudonim "Masa", były szef mafii, dziś świadek koronny.
Nowy zawód
Początki tego układu zaczęły kształtować się w latach 80. - Przestępczość zorganizowana powstała w oparciu o przestępców, którzy funkcjonowali w PRL i byli zazwyczaj cinkciarzami, zajmowali się przemytem samochodów, czy innych rzeczy z zagranicy. Funkcjonowanie cinkciarzy musiało być związane z tym, że było infiltrowane i pod ochroną służb specjalnych - mówi Marek Biernacki, szef MSWiA w rządzie Jerzego Buzka.
Niewiele śladów tej ochrony zachowało się w IPN. Bezpieka wyczyściła większość dokumentów, ale nie wszystkie. Więcej światła na sprawę rzucają też ustalenia dziennikarzy prowadzących własne śledztwa.
- W tamtych czasach zaczynały się pierwsze kariery wielkich gangsterów, jak Marka M., pseudonim "Oczko", Nikodema S. - "Nikosia", ludzi z Pruszkowa. Ich związki ze służbami, choć nigdy nie ujawnione, są ewidentne - mówi Adam Zadworny, dziennikarz śledczy "Gazety Wyborczej".
"Oczko", jeden ze szczecińskich gangsterów, miał na zlecenie SB przemycać amfetaminę do Niemiec. Współpracę ze służbami najprawdopodobniej nawiązał w 1984 roku, tuż po wyjściu z wiezienia.
"Dostosowanie" do nowych czasów
Jaki był mechanizm przechodzenia SB-ków do mafii? - To były osoby, które miały wiedzę, znajomości i nie miały co robić - mówi Zbigniew Rau z Wyższej Szkoły Pedagogiki i Administracji w Poznaniu.
Dla szeregowych funkcjonariuszy SB współpraca z gangsterami była niezwykle atrakcyjna. Głównie ze względów finansowych. - Widziałem wiele raportów z końca lat '80 o zwolnieniu ze służby, kiedy oni pisali, ze w latach '70 pensje były godziwe, było mieszkanie i samochód, a teraz przestały być więc "dziękujemy" - mówi Antoni Dudek z IPN.
- Byli tak skorumpowani, mieli takie pensje, że my z jednej dniówki dawaliśmy działkę i oni już byli szczęśliwi - dodaje "Masa".
Czar prysł
Dzięki tej współpracy szefowie gangów przez lata czuli się bezkarnie. Ta swoboda zaczęła się kończyć pod koniec lat '90, gdy powstało Centralne Biuro Śledcze. Jego założyciel Marek Biernacki wspomina zatrzymanie i proces "Parasola" - bossa mafii pruszkowskiej.
- On nie potrafił zrozumieć, dlaczego była ta operacja. Oni się czuli pewnie, czyli musiały być jakieś relacje. Mnie to zastanawiało, bo skąd nagle facet krzyczy i wyzywa, że to jest gra polityczna - mówi Biernacki.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24