Zamiast przyjąć chore dziecko na oddział, lekarze mieli odesłać je do innego, bardziej specjalistycznego szpitala, na dodatek samochodem rodziców. Skończyło się tragicznie. Szpital odpiera zarzuty rodziców twierdząc, że odmówili pozostawienia dziecka w szpitalu. Sprawę bada prokuratura. Materiał "Blisko Ludzi" TTV.
Dwuletni Filip zmarł po tym, jak lekarz szpitala w Jaworznie miał odesłać dziecko do innej placówki. Zamiast przetransportować ciężko chorego chłopca karetką, lekarz - jak twierdzą rodzice - polecił im przewieźć malca prywatnym samochodem. - Pan doktor, który przyjmował nas, powiedział, że mamy jechać na własną rękę do szpitala. Własnym samochodem, bo na karetkę będziemy czekać zbyt długo - mówi matka Filipa. Lekarz miał powiedzieć rodzicom, że zanim przyjedzie karetka, oni powinni dojechać już do oddalonego o 30 kilometrów szpitala w Katowicach. - Nikt nam nie powiedział, że z dzieckiem jest źle. Kazał nam po prostu pojechać. Jak lekarz kazał, tak żeśmy zrobili - mówi mówi Bartłomiej Wyczesany, ojciec Filipa.
Odesłani własnym samochodem
Chłopiec trafił do szpitala w Jaworznie po tym jak zaczął wymiotować czarną cieczą. Miał ostrą niewydolność pokarmową. - Na lekarza, chirurga, czekaliśmy około dwudziestu minut. Przyjął nas do gabinetu, osłuchał syna dwa razy po brzuszku i powiedział, że nie słyszy, żeby jelita pracowały - relacjonuje matka.
Rodzice mieli usłyszeć od lekarza, że chłopiec potrzebuje zabiegu, którego na miejscu wykonać się nie da i zalecenie, żeby zawieźli Filipa do szpitala w Katowicach własnym samochodem. Dziecko w trakcie podróży zaczęło się dusić. Mimo przeszło godzinnej reanimacji, chłopca nie udało się uratować.
Szpital umywa ręce
W wydanym oświadczeniu szpital stwierdził, że pomimo zalecenia lekarza przyjmującego, to rodzice odmówili pozostawienia dziecka na oddziale. Jednak nie wiadomo, czy posiada dokument potwierdzający, że rodzice zabrali Filipa na własną odpowiedzialność. Pytani przez reporterkę TTV lekarze szpitala w Jaworznie odmawiają rozmowy na temat sprawy dwulatka. - Komisja bada sprawę - ucina dyrektor placówki. Sprawę pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci bada też prokuratura, a rodzice Filipa zapowiadają, że będą do końca walczyli o sprawiedliwość.
Autor: dln/ja / Źródło: TTV Blisko ludzi
Źródło zdjęcia głównego: TTV Blisko ludzi