- Skoro ministerstwo sportu daje pieniądze, to jest oczywiste, że prezydent może się gonić i siatkarze nie pójdą do niego przed wizytą u premiera – takie instrukcje, według naczelnego „Wprost” Stanisława Janeckiego, miał dostać szef reprezentacji. Przynajmniej to wynikało z rozmowy, której był świadkiem.
- Byłem mimowolnym słuchaczem tej rozmowy. Myślę, że to był szef reprezentacji, bo był w dresie i był przy nim jeden z naszych mistrzów. Doszedłem do wniosku, że chodziło o to, że ten pan tłumaczył, jakie dostał instrukcje – wyjaśnił okoliczności zasłyszanej rozmowy w programie „24 godziny” Stanisław Janecki.
Instrukcje z góry?
Jak dodał, z treści rozmowy wynikało, że były to instrukcje „albo od ministra sportu, albo szefa PZPS". - Skoro ministerstwo sportu daje pieniądze, to jest oczywiste, że prezydent może się, brutalnie mówiąc, gonić w tej sprawie i nie pójdą do niego przed wizytą u premiera, bo po co ma spijać śmietankę – obrazowo wyjaśnił redaktor.
Według niego, siatkarz był „wyraźnie skonfundowany, że musi uczestniczyć w tym łgarstwie”. – To była intryga zupełnie na rympał szyta – podsumował Janecki.
"Nie było intrygi"
Adam Szejnfeld (PO) wszystkiemu zaprzeczył. - Oczywiście, że nie było intrygi. Wiemy, jaki status prawny mają związki sportowe. Jaki wpływ rząd ma na PZPN, wszyscy wiemy. Jak można sobie wyobrazić, że ktoś zadzwonił i kazał siatkarzom nie jechać? – pytał.
Krzysztofa Putry nie przekonał. Według niego, rząd zagrał nieelegancko. Mamy olbrzymi sukces naszych sportowców. Mieli polskiego orła na piersi. I z nim zdobyli wspaniałe zwycięstwo. Prezydent zdecydował się nadać im ordery, a tu nagle takie podwórkowe zachowanie. Choć na dobrym podwórku gra się z klasą - podsumował. Według Putry, nie osłabi to wyniku siatkarzy, ale pozostaje niesmak.
"Ciężko było to zorganizować"
Zawodnicy mieli spotkać się z głową państwa w poniedziałek wieczorem. W Pałacu Prezydenckim czekały na nich odznaczenia państwowe. Minister sportu tłumaczył, że taki był harmonogram. We wtorek w "Kropce nad i" przekonywał, że to nie on odwołał wizytę mistrzów Europy u Lecha Kaczyńskiego.
Pytany przez reportera programu "Polska i świat", prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Mirosław Przedpelski stwierdził, że "ktoś bez uzgodnienia z drużyną ustalił to spotkanie", o którym on sam nie wiedział. Prezes PZPS zapowiedział też, że osoba ta "dostanie od niego reprymendę".
A jak tę sytuację tłumaczył menedżer reprezentacji, Witold Roman? - Przede wszystkim mieliśmy sygnał, że to spotkanie będzie dzisiaj, poza tym przy tych spóźnieniach, które były, ciężko było to zorganizować - przyznał Roman. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP